Grupa C: Słowenia - Serbia 1:1 (0:0).
Bramki: 1:0 Zan Karnicnik (69), 1:1 Luka Jovic (90+6-głową).
Żółta kartka - Słowenia: Erik Janza, Zan Vipotnik. Serbia: Filip Mladenovic, Sasa Lukic, Luka Jovic, Mijat Gacinovic.
Sędzia: Istvan Kovacs (Rumunia). Widzów: 65 tys.
Słowenia: Jan Oblak - Zan Karnicnik, Vanja Drkusic, Jaka Bijol, Erik Janza - Petar Stojanovic (76. Benjamin Verbic), Adam Gnezda-Cerin, Timi Maks Elsnik (90+1. David Brekalo), Jan Mlakar (64. Jon Gorenc Stankovic) - Andraz Sporar, Benjamin Sesko (76. Zan Vipotnik).
Serbia: Predrag Rajkovic - Milos Veljkovic, Nikola Milenkovic, Strahinja Pavlovic - Andrija Zivkovic (82. Veljko Birmancevic), Ivan Ilic, Dusan Tadic (82. Lazar Samardzic), Sasa Lukic (64. Sergej Milenkovic-Savic), Filip Mladenovic (46. Mijat Gacinovic) - Dusan Vlahovic (64. Luka Jovic), Aleksandar Mitrovic.
Po porażce z Anglią na inaugurację Serbowie zaczęli ofensywnie, bo tylko wygrana ze Słowenią była satysfakcjonująca w walce o awans do fazy pucharowej. W wyjściowym składzie znalazł się doświadczony Dusan Tadic, który dobrymi podaniami miał obsługiwać napastników Dusana Vlahovica i Aleksandara Mitrovica. Szansę od pierwszej minuty dostał też były zawodnik Lechii Gdańsk i Legii Warszawa Filip Mladenovic.
Słoweńcy, którzy mieli w dorobku jeden punkt po remisie z Danią, w początkowych minutach grali bardziej zachowawczo, ale to oni pierwsi groźnie zaatakowali - w siódmej minucie strzał Jana Mlakara nogami na rzut rożny wybił Predrag Rajkovic.
Piłkarze trenera Dragana Stojkovica odpowiedzieli w 27. minucie, ale uderzenie "szczupakiem" Vlahovica było za słabe na takiego specjalistę w swoim fachu, jak Jan Oblak. Z kolei cztery minuty później zakotłowało się przed słoweńską bramką po rzucie rożnym Tadica, ale skończyło się na strachu, bo piłka wyleciała poza boisko.
W 38. minucie po składnej akcji Timi Elsnik trafił w słupek sersskiej bramki, po czym piłka znalazła się pod nogami Benjamina Sesko, ale wschodząca gwiazda słoweńskiego futbolu spudłowała mimo dogodnej sytuacji.
Początek drugiej połowy należał do Serbów. Najpierw Aleksandar Mitrovic przegrał pojedynek sam na sam z Oblakiem, a po chwili Jaka Bijol interweniował na tyle niefortunnie, że cały stadion, z nim na czele, czekał tylko, czy piłka wpadnie do bramki, czy jednak minie słupek. Fortuna sprzyjała tym razem defensorowi włoskiemu Udinese.
Słoweńcy odgryźli się groźnym uderzeniem Seski, z którym jednak poradził sobie Rajkovic. W 69. minucie serbski bramkarz nie miał już jednak nic do powiedzenia - po świetnej kontrze i idealnym dograniu Mlakara zamykający akcję prawy obrońca Zan Karnicnik z bliska kopnął do siatki.
Rywale szybko byli blisko wyrównania, ale Oblaka po sytuacyjnym strzale Mitrovica wyręczyła poprzeczka.
W końcówce gra się wyrównała. Zespół trenera Matjaza Keka kontrolował sytuację, a po Serbach nie widać było, że walczą jak o życie, bo porażka prawdopodobnie do minimum ograniczyłaby ich szanse na awans do 1/8 finału. Groźnie pod słoweńską bramką zrobiło się w zasadzie tylko po strzale z dystansu rezerwowego Veljko Birmancevica.
Tak było do ostatniej doliczonej przez sędziego minuty, a w zasadzie już upływie tego czasu. Wtedy, w ostatniej akcji meczu, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Luka Jovic strzałem głową doprowadził do wyrównania. Sędzia skonsultował z asystentami VAR, czy nie doszło do złamania przepisów i gry już nie wznowił.(PAP)
gn/ kh/