Europoseł Jarubas: to nie jest czas na zmiany w Traktatach, nie będzie zgody na kierunek zaproponowany niewielką większością przez PE

2023-11-23 07:55 aktualizacja: 2023-11-23, 09:58
Parlament Europejski. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK
Parlament Europejski. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK
Nie nadszedł jeszcze czas na zmiany w Traktatach, ani też nie będzie zgody na kierunek zaproponowany niewielką większością przez Parlament Europejski - ocenia w komentarzu dla PAP eurodeputowany PSL Adam Jarubas.

"Środowe głosowanie pokazało, że choć rezolucja została przyjęta, to nawet w PE nie ma wielkiego entuzjazmu do zmiany Traktatów, przynajmniej w formie zaproponowanej przez Komisję Spraw Konstytucyjnych (AFCO). Sprawozdanie zostało przyjęte bardzo niewielką większością. Przeciw głosowała również część posłów z takich krajów jak Niemcy, Francja czy Włochy" - przypomina polski polityk.

"Oczywiście liczy się wynik i ta propozycja zostanie teraz przekazana Radzie UE i Radzie Europejskiej. Rada Europejska może na tej podstawie zwykłą większością zwołać Konwent. Ale Konwent nie będzie podejmował żadnych wiążących decyzji, bo te należą do konferencji międzyrządowej, w której obowiązuje jednomyślność. Natomiast już dzisiaj wiemy, że około 12 państw głośno wyraziło sceptycyzm wobec tej propozycji, więc po dzisiejszym głosowaniu w PE wynik głosowania w Radzie jest niepewny" - analizuje Adam Jarubas.

Podkreśla też, że do zmiany traktatów konieczna jest ratyfikacja we wszystkich krajach członkowskich.

"W niektórych państwach członkowskich odpowiedzialny jest za to parlament, w innych obowiązuje referendum. I to właśnie w referendach we Francji i Holandii upadła Konstytucja dla Europy. Patrząc na wyniki środowych wyborów w Holandii, wydaje mi się że gdyby przyjąć daleko idące zmiany ustrojowe w UE, ta historia mogłaby się powtórzyć. Wydaje się więc, że ani nie nadszedł jeszcze czas na zmiany w Traktatach ani też nie będzie zgody na kierunek zaproponowany niewielką większością przez PE" - przewiduje europoseł PSL.

Parlament Europejski w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było "za", 274 - "przeciw", a 44 wstrzymało się od głosu.

Wśród polskich europosłów, który poparli rezolucję, znalazło się 9 polityków - Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller oraz Sylwia Spurek - wybranych do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów (S&D) oraz Renew i Zielonych.

Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej - EPL) - sprzeciwili się uchwale.

Treść dokumentu została uzgodniona przez przedstawicieli pięciu frakcji - Europejskiej Partii Ludowej, socjaldemokratów (S&D), liberałów (Renew), Zielonych i Lewicy. Zawiera on propozycję 267 zmian w obu traktatach - O Unii Europejskiej (TUE) oraz O Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).

Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.

Euro miałoby się stać obowiązkową walutą dla krajów członkowskich.

Skład Komisji Europejskiej zostałby zmniejszony do 15 osób, co oznacza, że nie każdy kraj członkowski miałby swojego komisarza. Jednocześnie kompetencje KE - określanej w raporcie jako "europejska egzekutywa" - zostałyby poszerzone.

Raport przewiduje też uproszczenie procedury zawieszania w prawach członka tych państw, które naruszą "wartości unijne", takie jak "praworządność", "demokracja", "wolność", "prawa człowieka" czy "równość".

Autorzy sprawozdania chcą też zmiany systemu ważenia głosów w Radzie UE. Obecnie w głosowaniach, gdzie nie obowiązuje jednomyślność, do podjęcia decyzji konieczna jest tzw. większość kwalifikowana, czyli 55 proc. państw członkowskich (15 na 27) reprezentujących co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE. Zgodnie z propozycjami zmian próg ludnościowy zostałby obniżony do 50 proc.

Jednym z argumentów zwolenników zmian traktatowych jest usprawnienie procesu decyzyjnego w Unii w związku z potencjalnym rozszerzeniem. Jedynym przypadkiem, gdzie - zgodnie z propozycjami pomysłodawców zmian - prawo weta ma pozostać, jest właśnie rozszerzenie.

Sprawozdanie ma trafić 12 grudnia pod obrady Rady ministrów ds. europejskich. Według prezydencji hiszpańskiej jest wystarczająca większość, żeby przekazać to dalej Radzie Europejskiej, która zwykłą większością głosów może zwołać Konwent przewidziany Traktatem.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

kgr/