Ewelina Pankowska: Nie zapłacę każdej ceny, żeby uprawiać zawód aktorki [WYWIAD]

2024-05-05 13:02 aktualizacja: 2024-05-06, 09:00
Ewelina Pankowska. Fot. mat. Pras.
Ewelina Pankowska. Fot. mat. Pras.
Jej kariera pokazuje, że nie ma jednej recepty na sukces. Ewelina Pankowska na scenie stołecznego Nowego Teatru występuje u boku największych polskich gwiazd, ale na castingi filmowe zapraszana jest rzadko. W rozmowie z PAP Life mówi, że wiele razy zastanawiała się, dlaczego tak układają się jej aktorskie losy. I przyznaje, że byłoby jej ciężko, gdyby nie psychologia i joga, które nie tylko są jej pasją, ale też pracą. „Nigdy nie starałam się myśleć, że aktorstwo albo nic. Tylko że aktorstwo przede wszystkim. A jeśli nie, to też znajdę swoje miejsce” – stwierdza.

PAP Life: Kilka lat temu rozmawiałam z Magdą Cielecką, która wówczas przechodziła trudny moment w swojej karierze filmowej - kino nie miało dla niej propozycji. Powiedziała wtedy, jak ważne dla niej jest, że pracuje w Nowym Teatrze. I nie chodzi tylko o możliwość grania, ale też o przynależność do grupy, jaką tworzy zespół tego teatru. Masz poczucie, że zostałaś przyjęta do tej teatralnej rodziny?

Ewelina Pankowska: W jakimś sensie na pewno tak, bo rzeczywiście te relacje i sytuacja w Nowym Teatrze jest bardzo wyjątkowa. Także przez jego historię - został założony przez cały kolektyw, jakim od początku był zespół teatru. Nie chciałabym nadużywać słowa rodzina, ale ono w jakiś sposób się nasuwa, ponieważ ludzie, którzy tworzą to miejsce, współpracują ze sobą od wielu lat. W tym czasie wiele się w ich życiach zmieniało, ale zawsze pozostawali ze sobą w jakieś styczności, jakiejś wspólnej sprawie, jaką był właśnie teatr. Czuję, że to nie jest mała rzecz, że udało mi się tam trafić, że zostałam ciepło przyjęta i poczułam się częścią tego świata. Takie było moje marzenie od dawna, żeby tworzyć coś więcej niż po prostu chodzić do pracy.

PAP Life: Najnowszy spektakl „Elizabeth Costello” Krzysztofa Warlikowskiego jest naszpikowany gwiazdami. Grają w nim Maja Komorowska, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Ewa Dałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Magdalena Cielecka, Magdalena Popławska, Maja Ostaszewska, Andrzej Chyra, Mariusz Bonaszewski, Jacek Poniedziałek, Bartosz Gelner…

E.P.: ...i Ewelina Pankowska (śmiech).

PAP Life: Jesteś najmłodsza w zespole?

E.P.: Nie, Bartek Bielenia jest młodszy ode mnie.

PAP Life: Jak udało ci się dostać do teatru, który jest marzeniem setek aktorów?

E.P.: Najpierw zostałam zaproszona do projektu Romka Krężela, który był realizowany w Nowym w ramach kuratorskiego programu 2118 - robiłam spektakl z Bartkiem Bielenią i Jankiem Sobolewskim. Później zaproszono mnie do spektaklu Michała Borczucha, po tym projekcie był spektakl Jana Klaty. Kiedy się już lepiej poznaliśmy, dostałam propozycję, żeby dołączyć na stałe do zespołu. To była dość naturalna droga, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że miałam dużo szczęścia.

PAP Life: Teatr nie jest instytucją zbyt demokratyczną. W Nowym pracują gwiazdy, aktorzy, którzy grają główne role w filmach, dostają nagrody. Jak siebie pozycjonujesz w tej grupie?

E.P.: Czuję, że jestem jedną z osób tworzących to miejsce i oczywiście mam świadomość, że współpracuję z ludźmi z bardzo dużym dorobkiem, wielkimi osiągnięciami, wielką rozpoznawalnością. Bardzo to cenię i szanuję, ale to nie sprawia, że czuję się mniej wartościowym elementem. Jestem na innym etapie swojej drogi i po prostu czerpię od nich inspiracje.

PAP Life: Pytasz ich, jak poprowadzić swoją karierę aktorską?

E.P.: Szczerze mówiąc, nie zadałam nikomu takiego pytania. Nie sądzę, żeby istniała jakaś jedna recepta na sukces. Jeśli miałabym określić, czym się kieruję na swojej drodze aktorskiej, to powiem, że przede wszystkim swoją intuicją i gustem przy wyborze miejsc i ludzi, z którymi chcę współpracować. To doprowadziło mnie do tego, że znalazłam się w Nowym. A druga rzecz jest taka, że zawsze wkładam całe serce w to, co robię. Niezależnie, czy to jest czytanie performatywne w Wałbrzychu czy premiera „Elizabeth Costello” w Nowym. Nieprzypadkowo wspomniałam o czytaniu performatywnym w Wałbrzychu, które wydarzyło się, kiedy byłam na IV roku szkoły teatralnej. Spotkałam się wtedy z Anią Karasińską, która była jeszcze przed swoim debiutem. Polubiłyśmy się i znalazłyśmy wspólny język. Później Ania zaprosiła mnie do współpracy przy spektaklu „Ewelina płacze” w TR Warszawa, który był zarówno jej, jak i moim debiutem teatralnym. To on właśnie otworzył mi bardzo dużo drzwi i wprowadził do środowiska teatralnego.

PAP Life: Kiedy odkryłaś, że chcesz być aktorką? Pochodzisz z Opoczna, miasteczka znanego z produkcji płytek, ale teatru tam nie ma.

E.P.: W Opocznie się tylko urodziłam, do 13 roku życia mieszkałam w Poświętnem - to jest wieś położona trzydzieści kilometrów od Opoczna. Później przeprowadziłam się do Bolesławca na Dolnym Śląsku, który z kolei słynie z produkcji ceramiki (śmiech). W Bolesławcu wszystko się zaczęło. Najpierw poszłam na zajęcia śpiewu, bo gdzieś mnie do tego ciągnęło. Potem trafiłam na zajęcia teatralne, robiliśmy spektakle, z którymi jeździliśmy na festiwale grup niezależnych czy amatorskich. Odkryłam, że scena daje mi coś, co pozwala mi się wyrażać w sposób, który czuję, że jest dla mnie bardzo naturalny. Zakochałam się w tym świecie. W liceum zdecydowałam się na przeprowadzkę do Wrocławia, znalazłam klasę o profilu teatralnym, zamieszkałam w bursie.

PAP Life: I poszłaś do wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych.

E.P.: Zdawałam do wszystkich państwowych szkół teatralnych. Na wydział aktorski we Wrocławiu dostałam się dopiero za trzecim razem, więc nie było to takie łatwe.

PAP Life: Był moment, kiedy chciałaś już odpuścić?

E.P.: Za trzecim razem postanowiłam, że zdaję ostatni raz. Nie wiem, czy rzeczywiście bym odpuściła, bo wtedy zostałam przyjęta. Rok wcześniej zaczęłam studiować psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Chciałam się rozwijać i nie marnować czasu, poza tym psychologia była moim drugim marzeniem zaraz po szkole teatralnej. Kiedy w końcu zostałam przyjęta do aktorstwo, przerwałam psychologię, bo to byłoby niemożliwe robić te dwa kierunki jednocześnie. A gdy byłam na czwartym roku aktorstwa, wróciłam na psychologię i już ją dokończyłam. Tak to się przeplatało.

PAP Life: Psychologia ci się do czegoś przydała?

E.P.: Cały czas mi się przydaje. Po pierwsze w ogóle do życia, bo to jest wiedza, która dotyczy nas wszystkich. A po drugie w aktorstwie również jest przydatna, bo pogłębia moje zrozumienie ludzkiej psychiki. Kiedy wcielam się w różne role, często pomaga mi w wyobrażaniu sobie innej osoby i empatyzowaniu z nią. Poza tym wyposażyła mnie w narzędzia, których używam w pracy jako psycholog. Czasami prowadzę różne warsztaty edukacyjne, psychologiczne, głównie w zakresie emocji i komunikacji, które najbardziej mnie interesują. To jest odskocznia od aktorstwa, a ja lubię znajdować różne przeciwwagi do tego, co robię. Dlatego łączenie tych dwóch kierunków studiów było dla mnie dobre. Pamiętam, jak wróciłam na psychologię i przeżyłam szok na zajęciach, na których siedzi się w ławkach i po prostu notuje, a na korytarzach nie ma łóżek ani materacy, żeby się zdrzemnąć. W szkole teatralnej to jest normalne, bo tam się spędza mnóstwo czasu, więc to miejsce staje się trochę drugim domem.

PAP Life: Gdzie prowadzisz warsztaty?

E.P.: To są różne i nieregularne działania. Najczęściej współpracuję z Pracownią Rozwoju, to jest firma wrocławska, którą tworzy moja przyjaciółka. Prowadzę programy edukacyjne w szkołach, czasami różnego rodzaju szkolenia dla firm.

PAP Life: Brałaś kiedyś pod uwagę, żeby zrezygnować z aktorstwa?

E.P.: Pojawiały się różne wątpliwości w mojej głowie, ale nigdy na tyle mocno, żebym za nimi poszła. Były bardzo trudne momenty, w których musiałam bardziej opierać się na własnej wierze w siebie, bo zapewnień z zewnątrz potwierdzających moją wartość było niewiele. Natomiast gdzieś od początku aktorstwo nie było jedyną rzeczą, która mnie interesuje. Zawsze miałam inne możliwości, na przykład pracowałam w gastronomii.

PAP Life: Co robiłaś?

E.P.: Byłam kelnerką, pracowałam w kawiarni.

PAP Life: Jak wielu znanych aktorów.

E.P.: Tak, nic w tym wyjątkowego. Z jednej strony to oczywiście jest trudne, bo ma się swoje marzenia i chciałoby się od razu robić superrzeczy. Ale z drugiej, taka droga też uczy nas życia. Tak jak ktoś jest muzykiem i musi ćwiczyć kilka godzin dziennie, żeby później móc zagrać dobry koncert, tak aktorzy, jak mi się wydaje, muszą w różny sposób doświadczyć życia. Dlatego nie traktowałam tych prac jako porażki, tylko raczej jako lekcję. Nigdy też nie starałam się myśleć, że aktorstwo albo nic. Tylko że aktorstwo przede wszystkim. A jeśli nie, to też znajdę swoje miejsce. To nie jest tak, że zapłacę każdą cenę, żeby uprawiać ten zawód.

PAP Life: Oglądałam minierial „Kontrola” (reż. Nataszy Parzymies), w którym zagrałaś jedną z głównych ról i który stał się przebojem na YouTubie. Jak doszło do jego powstania?

E.P.: Natasza studiowała wtedy reżyserię i miała za zadanie zrobienie dwuminutowej etiudy. Zaprosiła nas do tego projektu, a potem umieściła go na YouTubie. Nikt tego nie promował, nie planował kontynuacji, ale był często oglądany. W pewnym momencie miał dwa miliony wyświetleń. Ludzie zaczęli go komentować i prosić o kontynuację. Uznałyśmy, że robimy go dalej i z czegoś tak małego powstały cztery sezony serialu. Widzisz, to kolejny przykład z mojego życia niepozornego projektu, który po czasie okazał się przełomowy i znaczący.

PAP Life: „Kontrola” opowiada historię miłości dwóch dziewczyn. Czy dla debiutującej aktorki, jaką wtedy byłaś, granie scen intymnych z kobietą, wiązało się z przełamaniem jakiś barier?

E.P.: Kiedy zaczynaliśmy pracę, w ogóle nie potraktowałam tego jako czegoś nietypowego albo kontrowersyjnego. Ten projekt wydawał mi się bardzo piękny i interesujący, więc nie zadawałam sobie takich pytań. Dopiero reakcja widowni i komentarze uświadomiły mi, że to jest przełomowe, coś, czego rzeczywiście do tej pory nie było. Dla mnie to była pierwsza duża rola na planie filmowym, więc pod wieloma względami była też odkrywcza. Sceny intymne były ważnym doświadczeniem. Dzięki temu, że z Adą, z którą grałyśmy tę historię, miałyśmy dobry kontakt i zaufanie do siebie, to te sceny stały się przede wszystkim wzruszające, a nie trudne.

PAP Life: W teatrze masz świetne role, ale w kinie czy telewizji grasz niewiele. Jesteś zapraszana na castingi?

E.P.: Nie mam ich jakoś dużo. Co jakiś czas coś się wydarza, ale nie nazwałabym tego często. Są chwile, kiedy próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego tak się dzieje? Myślę, że wiele czynników się na to składa. Staram się nie brać tego do siebie i doceniać to, co mam.

PAP Life: Wiedza psychologiczna ci w tym pomaga?

E.P.: Bardzo. Zarówno psychologia, jak i moja duchowa praktyka. Praktykuję buddyzm i jogę, której również uczę, i wiem, że bez tego trudno byłoby mi funkcjonować w tym trudnym zawodzie i zachować przy tym poczucie sensu i szczęścia. Duchowość - nie mylić z religijnością - nie jest dla mnie dodatkiem do życia, a raczej jego fundamentem i uczy mnie dystansu do rzeczywistości i akceptacji.

PAP Life: Można się do ciebie umówić na zajęcia jogi?

E.P.: Dwa razy w tygodniu prowadzę zajęcia w studio w centrum Warszawy. To są kameralne grupy - trzy, cztery, czasem tylko dwie osoby. Nie uważam tego za przeszkodę, wręcz przeciwnie. Dzięki temu mogę się w pełni skoncentrować na osobach, które uczę i atmosfera też jest zupełnie inna niż w dużych szkołach. Nie mówię, czy to jest gorzej czy lepiej, tylko że taka jest mi bliższa. Bez jogi, medytacji, psychologii na pewno byłoby mi dużo trudniej. Dzięki nim również moje aktorstwo uczę się postrzegać jako rodzaj duchowej praktyki. Więc to nie jest tak, że skupiam się na jakiejś ambicji, tylko staram się koncentrować tu i teraz. Ta ścieżka to jest coś, co jest bardziej wartościowe niż cel, do którego ewentualnie mogę dojść lub nie. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

pp/

Ewelina Pankowska – aktorka teatralna i filmowa, w 2016 ukończyła studia na Wydziale Aktorskim we Wrocławiu. Występowała w serialu „Korona Królów”, rozpoznawalność przyniosła jej rola Majki w serialu „Kontrola”. Od 2020 roku jest aktorką Nowego Teatru w Warszawie. Pracuje też jako nauczycielka jogi. Ma 33 lata.