Przywódcy zaznaczyli, że Rosja nie nawiązała w tej sprawie kontaktu ze stroną fińską.
Nie ma jeszcze powodów, by oskarżać o atak hybrydowy – przekazał mediom Jukka Kopra, szef parlamentarnej komisji obrony narodowej, która zebrała się w środę z powodu rosyjskich planów. W jego ocenie informacje ze strony Rosji można obecnie interpretować jako "zwykłe zainicjowanie procesu kontroli granicznej". Ostatni raz wspólna inspekcja granic między Rosją a Finlandią odbyła się w 2017 r.
Rosja może mieć podstawy do zmiany swoich granic zgodnie z normami międzynarodowymi, np. gdy ponad powierzchnię wody wypiętrzyły się wysepki czy skały – powiedział z kolei dyrektor w Europejskim Centrum Doskonalenia ds. Zwalczania Zagrożeń Hybrydowych w Helsinkach, komandor Jukka Savolainen, udając się na posiedzenie komisji. W wypowiedzi dla radia Yle zaznaczył, że obecnie trudno jest ocenić powagę sprawy, np. czy są to normalne działania na podstawie Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza.
Według obecnych informacji nie można mówić o prowokacji – ocenił ekspert.
Portal Moscow Times poinformował, że władze Rosji chcą jednostronnie zmienić granice morskie kraju z Litwą i Finlandią na Morzu Bałtyckim. Autorzy projektu, przedstawionego we wtorek przez rosyjski resort obrony, argumentują, że dotychczasowy przebieg granicy, obowiązujący od 1985 roku, "nie w pełni odpowiada aktualnym uwarunkowaniom geograficznym" - przekazało Radio Swoboda, powołując się na uchwałę rządu Rosji.
Kreml podjął decyzję o zmianie granic we wschodniej części Zatoki Fińskiej, a także nieopodal miast Bałtyjsk i Zielenogradsk w obwodzie królewieckim. Postulowane przez stronę rosyjską korekty mają dotyczyć m.in. kilku wysp niedaleko wybrzeża Finlandii oraz okolic Mierzei Wiślanej i Kurońskiej.
Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)
gn/