"To tragiczna sytuacja i tragiczna śmierć, ale szybka reakcja państwa i szybka reakcja służb. Jestem bardzo zadowolony, że zarówno Komenda Powiatowa Policji w Inowrocławiu, jak i Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy podjęły szybkie kroki. Do tego zdecydowały się na zwolnienie funkcjonariuszy" - podkreślił wicepremier Gawkowski podczas konferencji prasowej w Bydgoszczy, w odpowiedzi na pytanie PAP.
Dodał, że zgodnie z informacją powiatowej i wojewódzkiej policji, funkcjonariusze w sposób nieadekwatny użyli środków przymusu bezpośredniego wobec 27-latka.
"Takie środki w tym przypadku nie powinny być użyte. Są też decyzje sądu w zakresie aresztowań, jako środka zapobiegawczego" - ocenił wicepremier. Stwierdził, że obecny rząd bardzo szanuje policję i funkcjonariuszy, ale ta sytuacja pokazuje, że "wszyscy przyzwyczajeni do używania środków nadmiarowych słyszą teraz wyraźnie, iż ten czas się skończył".
"Mamy regulaminy, polskie prawo, konstytucję. Obywatel musi być szanowany przez obywatela. Bez względu na to, czy nosi mundur, czy nie. Polski rząd szanuje polską policję i inne służby. Będzie je wspierał, ale będzie też mocno i stanowczo mówił, że procedury i prawo muszą być przestrzegane. Skoro prawo jest łamane, zdarza się, że sytuacja jest krytyczna, dochodzi do tragedii, takich jak śmierć zatrzymanego, to wszystko powinni być bezwzględnie wyjaśnione" - ocenił Gawkowski.
Dodał, że wierzy w szybkie wyjaśnienie sprawy przez prokuraturę i sądy. "Najbardziej cieszy mnie reakcja policji, że nie było zbędnej zwłoki, nikt niczego nie ukrywał, a decyzje personalne oraz dotyczące podjęcia kroków przeciwko podobnej sytuacji w przyszłości, były szybko realizowane" - podsumował wicepremier.
Sąd zdecydował w sobotę o aresztowaniu na trzy miesiące dwóch policjantów, którzy usłyszeli zarzuty po śmierci 27-latka.
W nocy z czwartku na piątek dwóch policjantów z Inowrocławia zostało zatrzymanych. Obaj zostali już zwolnieni ze służby. To efekt użycia przez nich siły i paralizatora w trakcie interwencji w środę w jednym z mieszkań w Inowrocławiu. 27-latek, wobec którego użyto paralizatora, stracił przytomność i trafił do szpitala, gdzie zmarł.
"Prokurator postawił dwóm funkcjonariuszom zarzut przekroczenia uprawnień służbowych przez nieuprawnione użycie środka przymusu bezpośredniego w postaci tasera, jak również nieuprawnione stosowanie siły fizycznej, które przybrało postać nieuzasadnionej przemocy. To zachowanie kwalifikowane jest z artykułu 231 par. 1 kodeksu karnego, jak i 247 par. 2 kk" - powiedziała PAP w sobotę rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.
Dodała, że jest to przestępstwo zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności.
"Sąd przychylił się do wniosku prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy wobec obu funkcjonariuszy" - podkreśliła Adamska-Okońska.
Jak mówiła PAP rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury, "trzeba poczekać na wyniki sekcji zwłok, żeby określić bezpośrednią przyczynę zgonu 27-latka".
"Wczoraj w zakładzie medycyny sądowej przeprowadzone zostały oględziny lekarskie ciała, oględziny zewnętrzne. Na ciele mężczyzny ujawniono obrażenia, które pozwoliły prokuratorowi na połączenie działania interweniujących funkcjonariuszy z następstwem w postaci obrażeń skutkujących śmiercią. Nie mogę powiedzieć, że my mamy pewność odnośnie do tego, iż te obrażenia skutkowały zgonem. Mamy natomiast pewność, że pomiędzy działaniami policjantów a obrażeniami jest związek przyczynowo-skutkowy, a pokrzywdzony w następstwie tej interwencji zmarł" - powiedziała rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury.
Stwierdziła, że taka kwalifikacja została przyjętą, ale może w toku postępowania ulec zmianie.
Adamska-Okońska poinformowała PAP, że Radosław P. i Przemysław D. nie mieli długiego stażu w policji. Jeden był funkcjonariuszem od ponad roku, a drugi ponad sześć lat. "Nie byli to funkcjonariusze bardzo doświadczeni" - dodała.
W oświadczeniu Komendy Wojewódzkiej Policji z piątku czytamy, że "nie ma i nigdy nie będzie zgody na brutalne i nieuzasadnione działania policjantów, polegające na przekraczaniu uprawnień czy nieuzasadnionym stosowaniu środków przymusu bezpośredniego".
W ślad za tym w sobotę poinformowano o kolejnych decyzjach. Jak powiedział rzecznik prasowa kujawsko-pomorskiej policji mł. insp. Monika Chlebicz, w sobotę odwołano ze stanowiska pierwszego zastępcę komendanta powiatowej policji w Inowrocławiu z uwagi na niewłaściwy sposób realizacji zadań związanych z nadzorem nad pracą policjantów. Postępowanie dyscyplinarne wszczęto natomiast wobec dyżurnego z KPP w Inowrocławiu z uwagi na "niewłaściwy obieg informacji dotyczący przebiegu interwencji".
Policjanci zostali wezwani w środę na interwencję w bloku, z którego 27-latek miał wyrzucać przez okno meble. Mieszkanie miało zostać zdemolowane w wyniku jego działań. Z relacji policjantów wynikało, że mężczyzna stał się w pewnym momencie agresywny i nie było z nim logicznego kontaktu. Taser miał zostać użyty kilka razy. Poszkodowany stracił przytomność. Funkcjonariusze podjęli reanimację, wezwano pogotowie. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł. (PAP)
autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz
nl/