Gen. Koziej: samym oporem wojny obronnej nikt jeszcze nie wygrał

2024-05-27 20:35 aktualizacja: 2024-05-28, 08:42
Stanisław Koziej Fot. PAP/Marcin Obara
Stanisław Koziej Fot. PAP/Marcin Obara
W Tarczy Wschód powinna się znaleźć koncepcja atakowania wojsk wroga w momencie, w którym ruszają do agresji, a nie dopiero wtedy, gdy znajdują się na naszej granicy; samym oporem wojny obronnej nikt jeszcze nie wygrał - powiedział PAP były szef BBN, gen. bryg. w st. spocz. prof. Stanisław Koziej.

W poniedziałek szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wraz z wiceministrem obrony narodowej Cezarym Tomczykiem i z szefem SGWP gen. Wiesławem Kukułą przedstawili informacje na temat programu Tarcza Wschód. Program ma zostać zrealizowany do 2028 r. i kosztować 10 mld zł. Zakłada on m.in. budowę umocnień i zapór wzdłuż wschodniej granicy.

Były szef BBN, gen. bryg. w st. spocz., prof. Stanisław Koziej w rozmowie z PAP zaznaczył, że nie jest to jeszcze konkretny program, ale generalne założenia. Jego zdaniem to "bardzo dobry projekt strategiczny, wzmacniający system obrony Rzeczypospolitej". Teraz – dodał – musi on być ujęty w podstawowych, oficjalnych, obowiązujących dokumentach strategicznych państwa, tj. w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP i w Polityczno-Strategicznej Dyrektywie Obronnej.

"W niej zaprezentowane założenia powinny zostać przekute w realne zadania" – dodał. Podkreślił, że na podstawie tego dokumentu wojsko opracowuje plany operacyjne użycia sił zbrojnych w różnych scenariuszach zagrożeń.

"To bardzo dobry program, ale musimy pamiętać, że obrona na każdym szczeblu, od taktycznego do strategicznego, składa się z dwóch podstawowych elementów, tj. oporu i uderzenia" – zaznaczył. Jak wskazał, program Tarcza Wschód wnosi do obrony państwa zorganizowanie oporu, dlatego powinien być "sprzężony z innymi elementami, a w szczególności z obroną powietrzną, w tym przeciwrakietową, czyli z rażeniem przeciwnika w powietrzu".

Zwrócił też uwagę na element cyberobrony. "W założeniach nie usłyszałem wyodrębnionego problemu. Myślę, że warto uzupełnić założenia o kontekst cyberobrony" – mówił.

Podkreślił, że w programie powinna znaleźć się "koncepcja atakowania wojsk wroga w momencie, w którym ruszają one do agresji, a nie dopiero wtedy, gdy znajdują się na naszej granicy".

"To jest koncepcja obrony uprzedzającej" – powiedział. "Samym oporem wojny obronnej nikt jeszcze nie wygrał" - podkreślił. Zaznaczył jednocześnie, że obrona uprzedzająca jest "dozwoloną formą obrony w odróżnieniu od zakazanych działań prewencyjnych".

Wyjaśnił, że tak zintegrowany system obrony państwa, czyli powiązanie Tarczy Wschód z obroną powietrzną, cyberobroną i z uderzeniami uprzedzającymi, może osłabić przeciwnika, który następnie może w tej strefie ugrzęznąć.

"Jeżeli wróg nie będzie wykryty na czas, to nie będzie osłabiony na czas. Wówczas wybierze sobie jeden kierunek, na którym będzie chciał nas zaskoczyć i wtedy może przerwać obronę. Bierny opór jest niewystarczający w obronie strategicznej" – podkreślił.

Pozytywnie ocenił uwzględnienie w programie priorytetu dla zdolności przeciwzaskoczeniowych. "To od zdolności przeciwzaskoczeniowych, od dobrego wykrywania, rozpoznawania zależy możliwość wykrycia początku ruszania wojsk wroga, momentu nieuchronnie rozpoczynanej agresji, gdy przeciwnika można już zwalczać" – argumentował.

Według niego połączenie tych komponentów "może nam zapewnić realizację celu politycznego, o którym słyszymy z ust rządzących, że +będziemy bronili każdego centymetra terytorium Polski czy każdego cala terytorium NATO".

Zauważył, że taka deklaracja znalazła się zresztą w konkluzjach szczytu NATO w Wilnie.

"Skoro mamy taką ambicję, słuszną zresztą, że będziemy bronili każdego centymetra i każdego cala, to powinniśmy naszą koncepcję Tarczy Wschód propagować na forum NATO, nie tylko Unii Europejskiej" – zaznaczył gen. Koziej.

Zdaniem eksperta "polska dyplomacja powinna propagować Tarczę Wschód w NATO, by stała się programem sojuszniczym, np. moglibyśmy zabiegać o to, by w konkluzjach lipcowego szczytu w Waszyngtonie znalazła się fraza mówiąca o Tarczy, tym bardziej że chcemy ją budować we współdziałaniu z Państwami Bałtyckimi". Ocenił, że jest na to szansa.

"To ważny kierunek, byśmy oczekiwali od sojuszników w UE, że to problem także ich ochrony" – dodał. Zwrócił uwagę, że ważną funkcją takich inwestycji jest odstraszanie. "Warto podejmować wysiłki, aby doktryna obrony uprzedzającej była przyjęta w sojuszu północnoatlantyckim i zakomunikowana publicznie Rosji, aby mogła służyć jako silny argument odstraszający przed ewentualną agresją" – dodał.

Narodowy Plan Obrony i Odstraszania Tarcza Wschód to program zapowiedziany przez premiera Donalda Tuska w ub. tygodniu. Chodzi przede wszystkim o budowę różnej infrastruktury wojskowej, która z jednej strony ma zwiększyć możliwości Wojska Polskiego – np. dzięki poprawie logistyki czy systemów rozpoznawczych, a z drugiej maksymalnie utrudnić działania agresorowi – poprzez budowę różnych zapór i umocnień, a także np. tworzenie gęstych lasów i bagien ograniczających mobilność.

Zgodnie z poniedziałkowymi zapowiedziami szefa MON w program Tarcza Wschód, oprócz resortu obrony narodowej, będzie zaangażowane Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, resorty infrastruktury i rozwoju, a także inne podmioty i wspólnoty samorządowe. (PAP)

autorka: Paulina Kurek

kno/