W rozmowie z PAP gen. Samol przypomniał, że po roku 1989, po zmianach społeczno-politycznych i po wyjściu Polski ze struktur politycznych i militarnych Układu Warszawskiego, podjęto decyzje o zredukowaniu liczebności polskiej armii. "Pamiętajmy, że polska gospodarka była w tym czasie bardzo słaba i nie stać było ówczesnych rządów na utrzymanie chociażby 450-tysięcznej armii. Zdecydowano wówczas, że stan liczebny polskich sił zbrojnych będzie adekwatny do potrzeb obronnych i uzależniony od możliwości budżetu państwa" - podkreślił generał.
"Rozpoczęto tak zwany proces restrukturyzacji sił zbrojnych. Zmniejszono siły zbrojne z 450 do 260 tysięcy. Ten stan liczebny trwał do końca lat 90-tych. W ustawie z 2001 roku o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP określono finansowanie obronności na poziomie 1,95 procent PKB i liczebność armii na poziomie nie mniej niż 150 tysięcy. Nie dotrzymano warunków tej ustawy, jeśli chodzi o liczebność. W przeciągu kilku lat od 2001 roku liczebność została zmniejszona ze 150 tysięcy do poniżej 100 tysięcy. Bodajże w 2012 czy 2015 roku stan liczebny sił zbrojnych wynosił ok. 95-97 tysięcy" - zauważył gen. Samol.
Dodał, że wiązało się to ze zmianą struktur organizacyjnych, rozwiązywaniem dowództw i jednostek operacyjnych. Podał przykład zakończonej w 2011 r. likwidacji I Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki.
"Rozwiązano szereg jednostek wojsk rakietowych artylerii, zostały zlikwidowane brygady, część pułków w dywizjach. Zmniejszono potencjał wojsk inżynieryjnych, tak potrzebnych na czas prowadzenia operacji obronnych. To samo stało się z siłami powietrznymi - były zmniejszane, niedoinwestowane. Jedynie w 2006 roku zaczęto wyposażać siły zbrojne w F-16, ale ten proces został zahamowany. Rozwiązywano szereg jednostek obrony powietrznej kraju mimo, że pieniądze były przeznaczane. Przynajmniej w 2009 roku około 6,5 mld zł na rozpoczęcie procesu zakupu pozyskania nowoczesnych systemów obrony powietrznej kraju" - stwierdził gen. Samol.
Zauważył też, że w dywizjach zlikwidowano szereg jednostek rozpoznawczych.
"Trudno mówić, że nic się nie stało, bo niektórzy politycy tłumaczą, że jednostki były przenoszone. Nieprawda, były likwidowane. Nawet zakładano chyba dalej idącą likwidację sił zbrojnych, do poziomu 70 tysięcy" - powiedział były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego NATO.
"Obecnie jesteśmy w okresie, kiedy podjęto decyzję o rozbudowie sił zbrojnych" - zaznaczył.
Przypomniał, że w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego z 2014 r. oficjalnie wskazano zagrożenie ze strony Rosji, natomiast po wyborach w 2015 r. zdecydowano o przeprowadzeniu strategicznego przeglądu obronnego kraju, który pokazał konieczność odbudowy sił zbrojnych, przebudowy struktur dowodzenia, struktur organizacyjnych oraz modernizację wyposażenia sił zbrojnych.
Gen. Samol zwrócił też uwagę, że w 2016 r. rozpoczęto proces budowy obrony terytorialnej, w latach poprzednich "doszczętnie zlikwidowanej". Dodał, że WOT jest obecnie w szczytowym okresie przebudowy. Podkreślił też znaczenie ustawy o obronie ojczyzny z 2022 r., która zwiększyła nakłady na obronność i wskazała trzy źródła finansowania tych wydatków.
"O ile w 2015 roku budżet na obronność był w granicach 30-40 mld zł, tak dzisiaj jest to ponad 140 mld zł. Więc dziś Polskę stać na to, bo nie możemy lekceważyć bezpieczeństwa. Tu musi być konsensus wśród elit politycznych bez względu na poglądy" - podsumował gen. Samol.(PAP)
mmi/