„Pojawiły się czarne chmury, zaczął padać deszcz, wiatr rozpędził się pewnie do 100 km/h, a potem spadały kule gradu, niektóre wielkości piłek do tenisa. Trwało to może 25 minut” – opowiada Wacław Balawender, mieszkaniec Harty w gminie Dynów. Jego dom jest jednym z wielu, które uszkodziła sobotnia nawałnica. „Podziurawiony dach, elewacja, rynny, zniszczone panele fotowoltaiczne i trzy samochody. Sąsiedzi stracili 20 hektarów kukurydzy, kolega miał 30 ha” – wylicza straty.
„W Harcie nie ma domu, który by nie ucierpiał. Albo są zniszczone pokrycie dachowe, albo elewacje, albo okna” – mówił w rozmowie z PAP wójt Dynowa Wojciech Piech. Nawałnica zniszczyła też budynki w Ulanicy i Bachórzu. W sumie około 700 domów.
Straty są też w rolnictwie. W wielu miejscach zniszczenia wynoszą nawet 100 procent. „Na polach wszystko zbite. Kukurydza połamana, zboże położone. Nie ma nic” – opisuje rolnik, Wiesław Kruczek.
We wtorek prace rozpoczęły dwie komisje ds. szacowania strat. Jedna zajęła się zbieranem dokumentacji w terenie. Druga przyjmuje wnioski od mieszkańców, które będą podstawą do wypłaty pomocy.
Wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul dzień wcześniej poinformowała, że poszkodowanym przysługują trzy zasiłki. Na pomoc doraźną w wysokości do 6 tys. zł, na remont budynku gospodarczego do 100 tys. zł, a na pomoc w odbudowie domu do 200 tys. zł. „Jesteśmy gotowi uruchomić pomoc z dnia na dzień” – mówiła wojewoda. Sugerowała też, żeby samorządy nie czekały zanim zbiorą wszystkie protokoły. „Wystarczy nam komplet dokumentów od pojedynczych osób i natychmiast przekażemy płatności dla mieszkańców” – mówiła.
Gwałtowne zjawiska pogodowe największe straty spowodowały w powiatach: rzeszowskim, jarosławskim, przemyskim, przeworskim i brzozowskim. Służby wojewody przekazały, że na terenach dotkniętych nawałnicą w sobotę brało udział ponad 2,7 tys. strażaków. (PAP)
autorka: Agnieszka Lipska
sma/