Instytut Polski w Berlinie: wystawa "Po obu stronach barykady" upamiętnia Powstanie Warszawskie i nawiązuje do współczesności

2024-07-31 17:29 aktualizacja: 2024-08-01, 07:00
Wieża widokowa na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. PAP/	Rafał Guz
Wieża widokowa na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. PAP/ Rafał Guz
W Berlinie prezentowana jest wystawa "Po obu stronach barykady. Fotografia i reportaż wojenny w Powstaniu Warszawskim 1944". Organizatorom z Instytutu Polskiego w Berlinie zależało, aby była ona nie tylko upamiętnieniem powstania, ale aby osadzała je w szerokim kontekście i nawiązywała do czasów współczesnych.

Tegoroczne upamiętnianie 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego rozpoczęło się w Berlinie odsłonięciem muralu namalowanego przez polsko-niemiecką grupę młodzieży w ramach projektu "Beyond Walls - Bridging Histories”, realizowanego przez Towarzystwo Polsko-Niemieckie w Berlinie.

Kolejnym punktem obchodów było otwarcie wystawy outdoorowej "Po obu stronach barykady. Fotografia i reportaż wojenny w Powstaniu Warszawskim 1944", którą Instytut Polski w Berlinie zorganizował wspólnie z Centralami Kształcenia Politycznego w Berlinie i w Hamburgu. Wystawę można zwiedzać przez całą dobę, do 5 września włącznie, w samym centrum Berlina na Dorothea-Schlegel-Platz, tuż przy dworcu Friedrichstrasse.

"Autorzy wystawy obrali sobie za cel krytyczną analizę relacji prasowych z Powstania Warszawskiego w ówczesnej prasie niemieckiej i polskiej. Decydując się na pokazanie tej właśnie wystawy bardzo nam zależało, aby była ona nie tylko upamiętnieniem największej akcji zbrojnej podziemia w okupowanej przez Niemców Europie, ale aby osadzała to wydarzenie w szerokim kontekście i nawiązywała do czasów współczesnych", powiedziała w rozmowie z PAP Katarzyna Sitko, wicedyrektorka kierująca Instytutem Polskim w Berlinie w stolicy Niemiec.

Wystawa prezentuje "wybór fotografii prasowych, plakatów i dokumentów, które zachęcają zwiedzających do refleksji i krytycznego spojrzenia na relacje wojenne w ogóle. Wystawa zwraca uwagę na dezinformację i fake newsy, powszechnie stosowane narzędzia manipulacji i deformowania faktów, między innymi wobec toczących się obecnie konfliktów i wojen".

Kurator David Rojkowski dołożył do wystawy nowe plansze, na których pojawiają się pytania: Czego nie widzisz na zdjęciu? Kto zrobił to zdjęcie? Kto je opublikował? Jak rozpoznać, że to jest propaganda?, dając w ten sposób odbiorcy narzędzia do własnej, krytycznej analizy. "Dziesięć lat temu, kiedy ta wystawa powstała, była wystawą historyczną, teraz nabrała nowego, bardziej współczesnego wydźwięku. Pokazujemy dwie równoległe narracje, prowokując tym samym do dyskusji o przekazach medialnych i funkcjach propagandowych prasy", powiedziała rozmówczyni PAP.

Podczas tworzenia wystawy wykorzystane zostały zdjęcia reporterskie, zrobione po jednej, i po drugiej stronie barykady. "Możliwości, jakimi dysponowała każda ze stron, były oczywiście nieporównywalne", zauważyła Katarzyna Sitko. "Strona niemiecka miała do dyspozycji bardzo dobrze funkcjonującą machinę propagandową III Rzeszy. Po naszej stronie była prasa powstańcza, która w podziemiu co prawda świetnie funkcjonowała, ale borykała się z dużymi ograniczeniami. W okupacyjnej rzeczywistości był przecież zakaz posiadania aparatu fotograficznego, nie mówiąc już o robieniu zdjęć. Trudno tu więc mówić o równych pozycjach. Po obu stronach była natomiast tendencja do pokazywania jednych rzeczy, a unikania innych".

Dla przykładu: "jeśli mówimy o niemieckiej perspektywie, to prezentuje ona obraz powstańca, który wznieca zamieszki i przez to jest odpowiedzialny za cierpienia ludności cywilnej. Nie znajdziemy tam masowych egzekucji, bombardowań, pacyfikowania szpitali. Jest za to niemiecka pielęgniarka, która rozdaje wodę cywilom", zwróciła uwagę Katarzyna Sitko. Po polskiej stronie "przede wszystkim chodziło o podtrzymanie na duchu ludności, nie pokazywano więc ciemnej strony powstania, ale uwypuklano sukcesy, małe zwycięstwa. Aby wzmocnić nie tylko morale samych powstańców, ale i cywilów, prasa podziemna informuje o sprawnej organizacji ludności Warszawy, alianckich zrzutach broni czy sukcesach na froncie. Obie strony stosowały natomiast np. odpowiednio wykadrowane zdjęcia żeby dopasować je do swojej narracji".

"W Galerii Instytutu Polskiego otworzyliśmy natomiast wystawę prac znakomitego polskiego artysty Pawła Kowalewskiego", powiedziała PAP Sitko. Cykl "Moc i piękno. Bardzo subiektywna historia polskich matek" prezentuje wielkoformatowe portrety kobiet żydowskiego pochodzenia, których młodość przypadła na czas II Wojny Światowej. Wśród nich jest także portret matki artysty, która brała udział w Powstaniu Warszawskim. "Z sześciu portretów patrzą na nas uśmiechnięte kobiety, dla których znany im świat za chwilę się skończy. Mimo piekła, które przeżyły, po wojnie stały się ciepłymi, troskliwymi, kochającymi matkami, żonami, przyjaciółkami. Portrety powstały przy użyciu specjalnej farby, która z czasem całkiem wyblaknie, zamieniając portretowane twarze w abstrakcyjne cienie".

"Ta wystawa w symboliczny sposób odnosi się do ludzkiej tendencji do zapominania, braku szacunku do doświadczeń historii. Paweł Kowalewski opowiadając o tej wystawie często podkreśla, że tylko pamięć pozwoli nam nie popełnić ponownie tych samych błędów. Swym cyklem kasandrycznie ostrzega - kiedy pokolenie II Wojny Światowej i pamięć o nim umrze, grozi nam kolejna wojna", powiedziała rozmówczyni PAP.

"Obserwujemy codziennie w naszej galerii, jak te prace płowieją, zmieniają się powoli w szare plamy. To jest bardzo mocny przekaz. Nieprzypadkowo wybraliśmy również 1 września. Spotkamy się wtedy ponownie, aby wspólnie doświadczyć znikania, wysłuchać historii bohaterek i naszą obecnością ochronić je przed zapomnieniem", podkreśliła Katarzyna Sitko.

Wydarzenia organizowane w tym roku w Berlinie z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zebrane zostały pod wspólnym parasolem projektu #63dni. W obchody okrągłej rocznicy włączyły się takie instytucje jak Dom Polsko-Niemiecki, Towarzystwo Polsko-Niemieckie w Berlinie, Niemiecki Instytut Spraw Polskich, Centrum Badań Historycznych PAN czy Instytut Pileckiego. Wszyscy przygotowują własne projekty, które w ramach rocznicowych obchodów w Berlinie będą realizowane pod wspólnym szyldem.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
gn/