Pozew jest konsekwencją braku odpowiedzi rządu w Kopenhadze na wysunięte w październiku ubiegłego roku przez 67 Inuitek (dawniej nazywanych Eskimoskami) żądanie wypłaty zadośćuczynienia za "prawie sterylizację". Od tego czasu liczba kobiet, które zdecydowały się szukać sprawiedliwości, wzrosła.
Jak wyjaśniła grenlandzkiemu nadawcy publicznemu KNR rzeczniczka poszkodowanych Naja Lyberth, kobiety nie mogą już dłużej czekać. "Wiele z nich ma już ponad 80 lat, a duński rząd nie reaguje i sprawę przeciąga" - podkreśliła.
W 2022 roku władze Danii oraz Grenlandii wszczęły wspólne śledztwo w sprawie praktyk przymusowej antykoncepcji w latach 60. i 70., polegających na zakładaniu kobietom w wieku rozrodczym, w tym 13-letnim dziewczynkom, bez ich wiedzy spiral domacicznych. Kobiety twierdzą, że proceder mający na celu ograniczenie populacji rdzennej ludności na Grenlandii wywołał u nich fizyczne i psychiczne skutki uboczne.
Według zapowiedzi rządu w Kopenhadze wnioski z dochodzenia, obejmującego szerszy kontekst polityki zapobiegania ciąży na Grenlandii do lat 90., mają zostać zaprezentowane w maju 2025 roku.
Działania te podjęto po serii audycji wyemitowanych w 2022 roku przez duńskie radio DR, w których na podstawie materiałów archiwalnych ujawniono dużą skalę procederu przymusowej antykoncepcji na Grenlandii. W latach 1966-70 spirale założono 4,5 tys. kobiet spośród 9 tys. będących w okresie rozrodczym.
W 2020 roku premier Danii Mette Frederiksen przeprosiła za eksperyment społeczny na 22 dzieciach z rdzennej ludności Grenlandii w 1951. Zostały one zabrane przez państwo od swoich rodzin do Danii, aby nauczyć się języka i norm duńskiej kultury; wiele z nich przeżyło traumę, a po powrocie zmarło przedwcześnie. (PAP)