Kaczyński: nasi polityczni konkurenci są naprawdę bardzo dobrzy w manipulacji

2024-03-23 14:57 aktualizacja: 2024-03-23, 21:22
Kampania samorządowa 2024. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, fot. PAP/Wojtek Jargiło
Kampania samorządowa 2024. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, fot. PAP/Wojtek Jargiło
Nasi polityczni konkurenci są naprawdę bardzo dobrzy w manipulacji; czy demokracja to rządy tych, którzy zręcznie oszukują? - pytał prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas sobotniej konwencji samorządowej PiS w Białej (Lubelskie), odnosząc się do realizacji obietnic wyborczych przez rząd.

Lider PiS w sobotę w ramach samorządowej kampanii wyborczej odwiedził Białą, koło Radzynia Podlaskiego (Lubelskie). Na początku spotkania zaprezentowano krótki spot dotyczący 100 dni rządu Donalda Tuska i realizacji obietnic składanych przez Koalicję Obywatelską w kampanii wyborczej.

Szef PiS odnosząc się do zapowiadanych przez Tuska "100 konkretów na 100 dni rządu", powiedział, że "rzeczywiście dorzucili trochę do pensji nauczycielskich", choć - jak dodał - "to nie jest prawda, że o 30 proc. podnieśli". "Tutaj też liczą, że społeczeństwo się nie zorientuje, a dokładniej, że nauczyciele się nie zorientują; ale sądzę, że się zorientowali" - ocenił.

Zaznaczył, że jeśli chodzi o inne zapowiedzi, jak 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku, to tego nie ma. "Nie ma żadnych kredytów za zero proc. na mieszkania, nie ma żadnego VAT kasowego, nie ma także innych rzeczy, które zapowiadali, a które miały poprawić sytuację społeczeństwa" - powiedział Kaczyński.

Zaznaczył, że niektóre zapowiedzi KO dotyczyły "stosowania jakiegoś odwetu wobec tych, którzy rządzili przedtem. No, to tutaj rzeczywiście się jakoś wywiązują, tylko to akurat jest stosunkowo łatwe" - ocenił.

Szef PiS ocenił ponadto, że koalicja rządząca wprowadza społeczeństwo w błąd. W tym kontekście przywoływał też obietnice PO z 2007 r., "jaka ta Polska miała być wspaniała po tych rządach, jak miały być szkoły znakomicie funkcjonujące ze świetnie opłacanymi nauczycielami, to samo ze szpitalami, itd.". Jak dodał, już wtedy "to działało i przyniosło im władzę na osiem lat".

Kaczyński zastanawiał się jednocześnie, czy coś takiego jest akceptowalne w demokracji. "Czy tak demokracja powinna wyglądać? Czy demokracja to rządy tych, którzy zręcznie oszukują? Czy w sytuacji, kiedy 100 konkretów to w gruncie rzeczy prawie 100 kłamstw, w sytuacji w której ludzi wprowadza się w błąd - można powiedzieć - na ogromną skalę, w ogóle można mówić o demokracji?" - mówił. Dodał, że demokracja to pewna relacja pomiędzy tymi którzy rządzą, a tymi, którzy są rządzeni. "To jest relacja, w której obietnica ma ogromne znaczenie" - zaznaczył.

Dodał, że jeśli się coś obiecuje wiedząc, że jest to niewykonalne, przynajmniej w krótkim czasie, to wtedy "demokracja w gruncie rzeczy traci sens". 

"To już jest tylko gra, oszukiwanie, to jest manipulacja" - ocenił Kaczyński. "Nasi polityczni konkurenci są naprawdę bardzo dobrzy w manipulacji, natomiast jeżeli chodzi o konkretne poprawianie naszego życia, to trzeba się odwołać znów do tego, co zostało pokazane, bo jeden konkret jest - 5 proc. wzrostu cen, jeżeli chodzi o żywność, likwidacja zerowego VAT" - dodał.

Kaczyński mówił, że oznacza to, iż wzrost cen zostanie gwałtownie przyspieszony. "Czyli będziemy mieli wyraźny wzrost cen" - mówił.

Zaznaczył, że mówi się też o zapowiedzi wzrostu cen energii, co - podkreślił - będzie oddziaływało na ceny w innych dziedzinach. "To jest impuls inflacyjny" - powiedział.

Dodał jednocześnie, że polityka szefa NBP Adama Glapińskiego doprowadziła do tego, że obecnie inflacja jest w granicach celu inflacyjnego.

"Zostało uzyska to, co powinno być uzyskane, i to małym kosztem społecznym, bo ani nam się gospodarka nie załamała, ani żeśmy jej nie przydusili mocno, ani się nie zwiększyło bezrobocie, a ceny tylko przez dwa miesiące rosły szybciej niż płace" - mówił. (PAP)

"Konsekwencją uderzenia w szefa NBP jest obniżenie wiarygodności Polski i osłabienie waluty"

Konsekwencją uderzenia w prezesa NBP Adama Glapińskiego, który jest bardzo dobrym szefem banku narodowego, będzie obniżenie wiarygodności Polski, osłabienie waluty oraz niechęć zagranicznych firm do inwestowania w Polsce – ocenił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Podczas sobotniej konwencji samorządowej w Radzyniu Podlaskim prezes PiS odniósł się do zapowiedzi złożenia wniosku o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.

"To jest naprawdę bardzo dobry szef banku narodowego. Jeżeli dzisiaj chce się go zrzucić z tego stanowiska, to nawet Leszek Balcerowicz pyta: za co" – powiedział lider PiS.

Zdaniem Kaczyńskiego, próba usunięcia szefa NBP budzi niepokój nawet wśród tych części instytucji i elit politycznych na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych, które popierają rząd Donalda Tuska.

"To jest uderzenie w coś, co jest święte, jeżeli chodzi o mechanizm gospodarczy demokratycznych państw, które mają gospodarkę rynkową" - ocenił.

Jak mówił, w Europie nie było dotąd podobnego przypadku. "Może w Stanach Zjednoczonych jest troszeczkę luźniej, ale to jest inny model gospodarczy. W Europie to jest zasada przestrzegana bezwzględnie: bank narodowy, a zatem jego prezes, musi być niezależny" - stwierdził.

"W tej chwili w tę niezależność bardzo mocno się uderza. I po tym uderzeniu ta niezależność już przez lata kolejne, nawet dziesięciolecia, będzie podważana, będzie kwestionowana. Będziemy ponosić tego różne, negatywne konsekwencje" - ocenił.

Zdaniem Kaczyńskiego, konsekwencją "uderzenia" w szefa NBP będzie obniżenie wiarygodności Polski, osłabienie waluty oraz niechęć zagranicznych firm do inwestowania w Polsce.

Według prezesa PiS, próba usunięcia Glapińskiego ze stanowiska szefa NBP ma jasny cel. "Wiem, dlaczego to robią. Robią to po to, żeby wprowadzić (do Polski) euro. Wprowadzić, skądinąd, łamiąc konstytucję, bo w polskiej konstytucji jest napisane czarno na białym, że polską walutą jest złotówka. Bez zmiany konstytucji (...) tego zrobić nie można. Ale oni już wymyślili, że można" – powiedział Kaczyński.

Prezes PiS podnosił, że wprowadzenie euro oznaczać będzie gwałtowny wzrost cen. Złotówka, jak zaznaczył, umożliwia regulowanie sytuacji w polskiej gospodarce, co jest "elementem naszej suwerenności". "To oznacza, że nasza odporność na różnego rodzaju wstrząsy gospodarcze w Europie, czy nawet w świecie, jest dzięki temu znacznie większa" – powiedział lider PiS.

W opublikowanej w piątek rozmowie z agencją Bloomberga, poseł PO Janusz Cichoń, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych, koordynator wniosku ws. Trybunału Stanu dla prezesa NBP, poinformował, że wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zostanie złożony w Sejmie we wtorek, 26 marca br. (PAP)

 

Autorki: Iwona Żurek, Gabriela Bogaczyk

sma/