We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że były szef Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki (PiS) zatrudnił sześć osób, które nie świadczyły żadnej pracy, a jedynie były zaangażowane w jego kampanię wyborczą do Sejmu. W ciągu kilku miesięcy wypłacono im 900 tys. zł - wskazał, dodając, że skierowano w tej sprawie wniosek do prokuratury. Według szefa rządu uwagę zwracają też kampanie reklamowe i różne eventy, które miały promować legislację, ale miały miejsce w okręgu wyborczym Szczuckiego. Koszt gadżetów i eventów oszacował na dodatkowe 120 tys. zł.
Kidawa-Błońska, zapytana w środę przez dziennikarzy o tę sprawę, stwierdziła, że "lekceważące wydawanie pieniędzy jest wielkim skandalem".
"Bardzo niedobrze, że byli tacy urzędnicy państwowi, ministrowie, którzy taką lekką ręką wydawali pieniądze na własne cele, bo prowadzenie kampanii czy wspieranie się w kampanii z pieniędzy publicznych jest rzeczą niedopuszczalną i mam nadzieję, że odpowiednie instytucje doprowadzą do tego, że te pieniądze albo będą zwrócone, albo pan (Szczucki) poniesie za to karę" - powiedziała marszałek Senatu.
Poseł Szczucki w rozmowie z Onetem zaprzeczył oskarżeniom kierowanym przez premiera Tuska. "To jest oczywiście nieprawda, i to w każdym aspekcie. Nie jest prawdą, że moi pracownicy nie pracowali, że tyle kosztowali, że były zamawiane jakieś gadżety. Rozważam zawiadomienie do prokuratury w sprawie fałszywego oskarżenia" - powiedział poseł PiS. Dodał, że to "próba odwrócenia uwagi od swojej nieudolności".
Krzysztof Szczucki był szefem RCL za czasów rządów PiS, od września 2020 r. do listopada 2023 r. Obecnie jest posłem PiS, kandyduje również w wyborach do PE.
Autorka: Agata Andrzejczak
sma/