Dr Clive Boddy z Anglia Ruskin University (Wielka Brytania), w trakcie marcowego Cambridge Festival planuje przedstawić badania, które rzucają nowe światło na psychopatię kobiet. Obecnie uważa się, że stosunek liczby psychopatów do psychopatek to 1:6.
Jak wyjaśnia ekspert, kobiety z tym zaburzeniem różnią się od mężczyzn, a przy ich ocenie stosowano dotąd podobne kryteria.
W swoich badaniach dr Boddy zauważył, że według dokładniejszych metod oceny kobiet-psychopatek jest aż pięciokrotnie więcej, niż zakładano.
Według badań kobiety mają częściej manipulować innymi niż mężczyźni, w dużej mierze polegać na oszustwach i uwodzeniu, a także stosować inne niż mężczyźni techniki do stwarzania pozytywnego wizerunku własnej osoby.
Jego zdaniem ma to dalece idące konsekwencje. Na przykład, jeśli chodzi o system prawny, niewłaściwe podejście do tego tematu może wpływać na decyzje odnośnie do chociażby opieki nad dziećmi.
Niedocenianie psychopatii kobiet ma też, zdaniem specjalisty, ogromne znaczenie w doborze osób zatrudnianych na wysokie stanowiska w korporacjach. Jak ocenił, niesłusznie z góry zakłada się, że kobiety będą uczciwe, troskliwe i odpowiedzialne względem pracowników.
"Ludzie zwykle przypisują psychopatyczne cechy mężczyznom. Dlatego nawet jeśli kobieta wykazuje jakieś oznaki psychopatii – np. jest nieszczera, kłamliwa, antagonistyczna, pozbawiona empatii i emocjonalnej głębi – może nie być określana psychopatką, nawet kiedy tak należałoby zrobić" – wyjaśnia dr Boddy, który specjalizuje się w psychopatii spotykanej właśnie w miejscu pracy.
"Aby osiągnąć swoje cele, psychopatki częściej używają słów niż przemocy, co w działaniu odróżnia je od mężczyzn. Jeśli kobieca psychopatia objawia się inaczej, to miara opracowana do wykrywania jej u mężczyzn, szczególnie skazanych przestępców, może być nieadekwatna do diagnozowania nieskazanych prawnie kobiet" – podkreśla ekspert. (PAP)
Autor: Marek Matacz
kno/