Ołeniwka, Mariupol, Bucza – zbrodnie wojenne i ludobójstwa, do których doszło w tych i wielu innych ukraińskich miastach wstrząsnęły światem. Niepodważalne bestialstwo rosyjskich żołnierzy przyjmowane jest przez Kreml z entuzjazmem. Za masakrę w Buczy Władimir Putin przyznał oprawcom ordery.
Vaira Vike-Freiberga była prezydent Łotwy i profesor psychologii w wywiadzie dla Global News określiła Putina jako narcyza i psychopatę bez sumienia. Dodała, że inwazja na Ukrainę nie była działaniem zdrowego człowieka zainteresowanego dobrem swojego kraju. „Jest megalomanem z bardzo silnymi tendencjami paranoicznymi" – podkreśliła.
Podobnie rosyjskiego przywódcę opisała była sekretarz stanu USA Madeleine Albright, wspominając ich pierwsze spotkanie. „Putin mówił bez emocji i bez notatek o swojej determinacji do wskrzeszenia gospodarki Rosji i zdławienia czeczeńskich rebeliantów. Lecąc do domu, spisałam swoje wspomnienia. 'Putin jest mały i blady', napisałam, 'tak zimny, że niemal gadzi’” – wyznała w rozmowie z "New York Times".
PAP.PL: Szacuje się, że osobowość dysocjalna psychopatyczna występuje statystycznie u 1-3 proc. społeczeństwa. Powinniśmy się bać?
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: Trzeba pamiętać, że nie każdy psychopata zostaje przestępcą. Znaczna część z nich nigdy nie wchodzi w konflikt z prawem. Łączy ich m.in. nieodparta chęć posiadania władzy. Niektórym wystarcza sprawowanie jej nad niewielką grupą ludzi, np. nad żoną i dziećmi. Dla innych to za mało, więc szukają zawodów, w których ta potrzeba będzie stale zaspokajana, a grupa ludzi znacząco większa. Zostają prezesami dużych przedsiębiorstw, dyrektorami banków i oczywiście politykami.
PAP.PL: Czy to znaczy, że psychopaci są w społeczeństwie potrzebni?
Z.L.S: Uważam, że nie, bo władza powinna oznaczać służbę. Np. polityk powinien reprezentować interesy osób, które go wybrały. Dyrektor firmy powinien dbać o swoich pracowników. Natomiast psychopata będzie przede wszystkim zaspokajał swoje narcystyczne potrzeby. Sprawowanie władzy nad innymi i pociąganie za sznurki będzie dla niego celem nadrzędnym.
PAP.PL: Czy Władimir Putin jest książkowym przykładem psychopaty, który został politykiem?
Z.L.S: Rozmawiałem na ten temat z wieloma specjalistami od zdrowia psychicznego i wszyscy zgodnie twierdzą, że tak. Typ zachowań Władimira Putina sugeruje, że posiada on wiele cech dla psychopaty charakterystycznych. Za tą tezą przemawia też jego życiorys.
Jeśli wierzyć dostępnym informacjom, dzieciństwo Putina było bardzo traumatyczne, pierwsze kilka lat życia spędził w strasznej biedzie. Później, kiedy trafił do KGB jego myślenie zostało odpowiednio ukształtowane: jest ideologiem. Ma poparcie ze strony moskiewskiego patriarchy, a to również nie jest bez znaczenia. Zdaje się myśleć o sobie w kategoriach władcy absolutnego, cara namaszczonego do odbudowy Związku Radzieckiego. W słynnej już wypowiedzi upadek ZSRR nazwał „największym dramatem XX wieku”. Jego celem jest przywrócenie chwały Rosji. Niestety, wszyscy wiemy w jaki sposób to robi. Żaden zdrowy człowiek nie podjąłby decyzji o tym, że pozbawi życia dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi. Mówimy tu przecież nie tylko o żołnierzach, ale również cywilach i dzieciach. Można więc założyć, że u podstaw toczącej się za naszą granicą wojny leży spaczone myślenie Władimira Putina. W ten sam sposób działali Hitler i Stalin.
PAP.PL: W takim razie negocjowanie z Rosją nie ma większego sensu.
Z.L.S: Negocjowanie z Putinem jest niezwykle trudne, ponieważ potrafi świetnie rozgrywać swoich rozmówców. Przed rozpoczęciem wojny wodził Emmanuela Macrona za nos, prowadząc z nim wielogodzinne rozmowy. Z łatwością oszukał prezydenta Francji, a tuż przed wkroczeniem na terytorium Ukrainy, zaczął grozić użyciem broni jądrowej. Sądzę, że ani jednego ani drugiego Macron się nie spodziewał.
Podobnie rozegrał kwestię blokady ukraińskich portów. Najpierw zagroził światu głodem, a następnie rozpoczął negocjacje. Osiągnięte porozumienie przyniesie Putinowi same korzyści. Po pierwsze okazał łaskę krajom trzeciego świata, w których prokremlowska propaganda jest bardzo silna, a on sam zyskuje coraz większą popularność. Po drugie, w zamian za zniesienie blokady z portów czarnomorskich, ONZ ma ułatwić eksport zboża i nawozów z Rosji.
PAP.PL: To w jaki sposób rozmawiać z psychopatą?
Z.L.S: Tylko i wyłącznie siłą. To jedyny argument, który weźmie pod uwagę. Przeciwnik musi być od niego silniejszy i nie może dać się wykołować.
PAP.PL: Czy ktokolwiek z grona światowych przywódców potrafi rozmawiać z Putinem?
Z.L.S: Zdaje się, że jedynym liderem, który podjął rękawicę i gra w grę Putina jest prezydent Turcji. Podczas wizyty na Kremlu w 2020 r., Putin zmusił Erdogana i całą turecką delegację do czekania przed drzwiami w obecności kamer przez ponad dwie minuty. Wbił Turcji szpilkę na oczach całego świata. W odwecie, podczas wizyty obu panów w Iranie, Erdogan umiejętnie mu odpłacił. Putin w pokoju pełnym dziennikarzy czekał na niego prawie minutę. To jest język, który rozumie: upokorzenie za upokorzenie. Teraz już wie, że jeśli jeszcze raz pozwoli sobie na takie gierki, Erdogan mu odda. Na tym polega stalowa pięść, przed którą czuje mores. Jednocześnie Turek nie upokarza go bez powodu. Cały czas proponuje mu współpracę.
PAP.PL: Czy psychopaci posiadają instynkt samozachowawczy?
Z.L.S: Nie do końca. Na przykład Hitler w obliczu klęski popełnił samobójstwo. Ich mózgi są inaczej uformowane. Jeśli grupie osób bez dysfunkcji pokazuje się bodziec wywołujący strach to odczuwają lęk. Psychopaci mogą tej emocji w ogóle nie znać. Ich mózgi funkcjonują inaczej. Tak samo jest ze scenami przemocy. Zdrowi ludzie odczuwają empatię, kiedy widzą, że komuś dzieje się krzywda. Psychopaci takich emocji nie mają. Inaczej myślą, inaczej czują, inaczej reagują.
PAP.PL: Co to oznacza w kontekście negocjacji Zachodu z Rosją?
Z.L.S: Putin musi się bać, ale Zachód nie może go deprecjonować. Musi widzieć, że „stalowy walec” toczy się w jego kierunku i jeśli pozwoli sobie na zbyt wiele zostanie rozjechany. Jednocześnie nie wolno go upokarzać. Jest bardzo ambitny i nie można go doprowadzać do ostateczności bezpośrednimi atakami.
Profesor Zbigniew Lew-Starowicz – profesor psychiatrii i seksuolog, kierownik Zakładu Seksuologii Medycznej i Psychoterapii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie. Od 1994 roku pełni funkcję Konsultanta Krajowego z zakresu seksuologii. Kierownik naukowy i wykładowca na kursach specjalizacyjnych dla lekarzy z seksuologii i psychiatrii w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego.
Rozmawiała Daria Al Shehabi-Krotoska
dsk/