W środę w całej Polsce odbywają się protesty rolników, którzy sprzeciwiają się wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Akcja ma przede wszystkim formułę "przejazdową" - traktory i inne wolno przemieszczające się maszyny, a nawet piesi przechodzący przez pasy blokują drogi w kilkuset miejscach w całym kraju.
Z protestującym rolnikami spotkał się w miejscowość Gościejowice na Opolszczyźnie wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Rozmawiał z nimi ponad godzinę zapewniając, że do realizacji ich postulatów potrzebna jest współpraca rolników z resortem. Kołodziejczak zapewniał przy tym, że reprezentuje interesy rolników i „jest w ministerstwie dla nich”.
Wiceminister powiedział m.in., że nie zgodzi się na to, aby z „Ukrainy do Polski przyjeżdżały jakiekolwiek produkty rolne psujące rodzimy rynek”.
„Już teraz mówię, bo pytacie, co jest załatwione w Komisji Europejskiej – cukier, będzie ograniczenie przywozu, ale to jakie szkody zostały już wyrządzone w tym roku, tego nie da się cofnąć” – mówił Kołodziejczak.
Wiceszef resortu rolnictwa poinformował przy tym, że przed agresją Rosji na Ukrainę od Polski „wjeżdżało 20 tys. ton cukru, a w zeszłym roku wjechało prawie 500 tys. ton”. „Musimy obronić się przed tym napływem” – mówił Kołodziejczak.
Kołodziejczak powiedział też, że minister rolnictwa Czesław Siekierski jest „po bardzo dobrych rozmowach” z unijnymi urzędnikami oraz urzędnikami z Ukrainy.
„W tej chwili jest opracowywany model. Jeśli UE nie zgodzi się na ograniczenie przywozu towarów do Polski z Ukrainy, to wypracowywany jest bilateralny model ograniczenia przywozu produktów z Ukrainy do Polski” – mówił wiceminister.
Kołodziejczak uściślił, że model ma polegać na tym, że strony polska i ukraińska wspólnie będą licencjonowały eksportowane z Ukrainy do Polski produkty i ich ilość. „Na początku określimy, o które produkty chodzi, a później ich ilość (…) chodzi o taki przywóz ukraińskich produktów, który nie zagraża naszej gospodarce” – mówił wiceminister.
W rozmowie z dziennikarzami Kołodziejczak powiedział, że przyjechał na protest rolników w charakterze „zarówno rolnika, jak i przedstawiciela rządu”.
„Ja pokazuję jasno, że resort rolnictwa, bez polskich rolników nie będzie nic znaczył. Tylko silne polskie rolnictwo będzie w stanie obronić się przed tym, co teraz się dzieje w UE przy napływie produktów z Ukrainy” – mówił Kołodziejczak.
Dodał, że nie może być „tak rozregulowanego i wolnego napływu produktów z Ukrainy”. „To zabija nasze rolnictwo i ja jestem zdania, że ten napływ musi być bardzo ograniczony i pod pełną kontrolą” – mówił Kołodziejczak. (PAP)
autor: Piotr Doczekalski
kno/