Lekkoatletyka to najbardziej "medalodajna" dyscyplina w historii polskiego olimpizmu, co potwierdziły ostatnie igrzyska w Tokio. W japońskiej stolicy przedstawiciele "królowej sportu" aż dziewięciokrotnie stanęli na podium, w tym cztery razy na najwyższym stopniu. To prawie dwie trzecie całego ówczesnego dorobku biało-czerwonych.
Trzy lata, które minęły od ostatnich olimpijskich zmagań, spowodowały jednak, że nastroje kibiców i ekspertów przed rywalizacją w Paryżu nie są optymistyczne. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata Polacy zdobyli tylko dwa srebrne medale - Natalia Kaczmarek na 400 m i Wojciech Nowicki w rzucie młotem.
"Myślę, że nie należy malować występów Polaków w czarnych barwach, należy cieszyć się z każdego medalu, który zdobędą. Oczywiście, historia dziewięciu krążków, która nam się przydarzyła w Tokio, jest wyjątkowa. Każde porównanie z liczbą "dziewięć" będzie wyglądało skromnie, nawet jeżeli to będzie połowa z tego, a raczej czterech medali nie zdobędziemy, to będzie się mówiło: "no tak, ale to tylko połowa z Tokio"" – ocenił 55-letni Korzeniowski.
"Polska średnia olimpijska to dwa, trzy medale. Uważam jednak, że rzeczywiście mierzymy się obecnie z kłopotem zarządzania sukcesem, wprowadzaniem nowej generacji, z dopływem "świeżej krwi"... W lekkoatletyce mamy dzisiaj stosunkowo wysoką średnią wieku pretendentów do podium, mam na myśli Wojciecha Nowickiego, Pawła Fajdka, Anitę Włodarczyk. Z drugiej strony mamy młodsze gwiazdy, które może nie są obecnie predestynowane do zdobywania medali, ale do finału jak najbardziej, jak Pia Skrzyszowska czy Ewa Swoboda. Oby te igrzyska miały bardziej ich uśmiech i charakter, były zachętą, by myśleć odważniej o starcie w Los Angeles za cztery lata" – dodał.
Były chodziarz zwrócił uwagę na dwóch medalistów olimpijskich z Tokio - złotego Dawida Tomalę w chodzie i brązowego Patryka Dobka w biegu na 800 m, którzy nie zakwalifikowali się do tegorocznych igrzysk. Zaznaczył, że obnaża to słabość polskiego systemu szkoleniowego i brak odpowiedniej opieki nad sportowcami, którzy osiągają niespodziewany sukces.
"Bardzo żałuję, że takie postaci, jak Patryk Dobek czy Dawid Tomala nie udźwignęły tego czasu po sukcesie w Tokio. Mam nadzieję, że te igrzyska będą impulsem do podjęcia nowych decyzji szkoleniowych i edukacyjnych, bo sportowcy potrzebują, żeby ktoś na nich czekał, żeby dostali jakąś szansę zawodową czy społeczną. Nie może być też tak, że zawodnicy kończą studia i nie wiedzą, czy być wyczynowym sportowcem, czy zostać inżynierem lub lekarzem. Musimy się zastanowić, co zrobić, żeby talenty nie umykały i nie rozpływały się po sukcesie w codziennym życiu" – podkreślił.
O Paryżu myśli jednak optymistycznie i mocno wierzy szczególnie w polskie lekkoatletki.
"Liczę, że nasi sportowcy przywiozą tyle medali, na ile ich stać. Marzę o tym, żeby nasza globalna gwiazda, czyli Anita Włodarczyk, zdobyła czwarty medal olimpijski, najlepiej złoty. To będzie piękne ukoronowanie jej kariery, ale także element polskiej historii" – przyznał Korzeniowski.
"Bardzo liczę także na sukces Natalii Kaczmarek, podobnie jak większość Polaków. Bieg na 400 m to konkurencja lekkoatletyczna wyjątkowo medialna, tylko jedno magiczne okrążenie, a do tego nasuwają się porównania z Ireną Szewińską. Chciałbym, żeby była na podium jak najwyżej" - dodał.
Szans medalowych nie widzi w swojej niegdyś koronnej konkurencji, czyli chodzie. Uważa jednak, że polską sztafetę, co będzie nową konkurencją olimpijską, stać na dobry wynik.
"Mamy przewspaniałego zawodnika, czyli Mahera Ben Hlimę. Nie liczę na jakieś jego super indywidualne osiągnięcie na miarę medalu, ponieważ ostatnio podczas mistrzostw Europy był siódmy, a to jest jeszcze spory dystans do podium. Uważam jednak, że top8 sztafety jest możliwe. Przede wszystkim chciałbym, żeby chodziarze zdobyli w Paryżu punkty, żeby nie rozminęli się z miejscami, które mają jakieś znaczenie, bo to będzie dobra podstawa, żeby budować dalej" – zaznaczył.
Po niedawnej wizycie w Paryżu ocenił, że impreza w stolicy Francji zapowiada się na rewolucyjną.
"Jestem zachwycony koncepcją tych igrzysk, one już są rewolucyjne. To impreza, podczas której miasto zrasta się ze sportem, wykorzystane są obiekty historyczne, całe wydarzenie będzie bardzo otwarte społecznie. W Paryżu już czuć, że ta impreza jest wszędzie, a nie na odizolowanym terenie, odgrodzonym drutem kolczastym. Myślę, że te igrzyska dadzą sygnał przyszłym organizatorom, jak bardzo ważne jest to, by sport wyszedł do ludzi" – podsumował Korzeniowski.
Rywalizacja lekkoatletów podczas igrzysk olimpijskich rozpocznie się 1 sierpnia chodem na 20 km kobiet i mężczyzn. Ostatni finał - maraton kobiet - odbędzie się 11 sierpnia.(PAP)
Autorka: Monika Sapela
ep/