"Cały region jest na krawędzi przepaści. Wszelkie nasze wysiłki są potrzebne, byśmy w nią nie wpadli" – powiedział Abdullah II podczas wspólnej konferencji prasowej w Berlinie.
Scholz, który jeszcze we wtorek zamierza udać się do Izraela, także przestrzegł przed eskalacją. "Naszym wspólnym celem jest zapobiec pożarowi w regionie. Po raz kolejny wyraźnie ostrzegam Hezbollah i Iran, by nie ingerowały w ten konflikt" – oznajmił, odnosząc się do działającej w Libanie szyickiej partii i grupy bojowników, wspieranej przez Iran i wrogiej Izraelowi.
Król Jordanii ocenił, że rozpoczęta 7 października wojna Izraela z Hamasem jest "najbardziej krwawa dla Palestyńczyków i Izraelczyków w (ich) niedawnej pamięci". "Będzie jeszcze gorzej, jeśli nie zatrzymamy tej wojny i katastrofy humanitarnej, którą ona powoduje" – przestrzegł.
Abdullah II kategorycznie sprzeciwił się jednak ewentualnej migracji Palestyńczyków ze Strefy Gazy do jego kraju, określając to mianem "czerwonej linii". "Żadnych uchodźców w Jordanii, żadnych uchodźców w Egipcie. To sytuacja o wymiarze humanitarnym, z którą trzeba się uporać wewnątrz Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu" – powiedział.
Izraelska armia w odpowiedzi na atak palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas od 7 października bombarduje Strefę Gazy i przygotowuje się do inwazji lądowej na to terytorium. Rozkazała mieszkającym tam cywilom ewakuację z północnej części strefy na południe. Granice Strefy Gazy z Izraelem i Egiptem pozostają zamknięte.
Zabiegi na rzecz powstrzymania rozszerzenia się konfliktu między Izraelem a Hamasem na inne kraje prowadzi również dyplomacja USA. Sekretarz stanu USA Antony Blinken odwiedził w ubiegłym tygodniu szereg państw arabskich i ocenił, że ich przywódcy są zdeterminowani, by nie dopuścić do rozlania się tego konfliktu na inne kraje regionu. (PAP)
sma/