Poprzez odmowę powołania kandydatki Nowego Frontu Ludowego (NFP) Lucie Castets na szefową nowego rządu prezydent Francji usiłuje "utrzymać kontrolę nad sytuacją, pomimo groźby impasu wiszącej nad krajem" – twierdzi gazeta.
Po zakończonej w poniedziałek pierwszej rundzie konsultacji z liderami ugrupowań politycznych Macron ogłosił, że nie powoła kandydatki NFP na nowego premiera. Rząd oparty wyłącznie na programie i partiach wchodzących w skład NFP nie miałby większości we francuskim parlamencie, „co skutecznie uniemożliwiałoby mu działanie” – napisał w komunikacie Pałac Elizejski.
Przedstawiciele NFP, zwycięzcy ostatnich wyborów parlamentarnych we Francji, odrzucili możliwość udziału w dalszych konsultacjach w sprawie rządu z Macronem, które zaplanowano na wtorek.
Prezydent nigdy nie zaakceptował zasady kohabitacji, czyli współistnienia prezydenta i rządu z różnych obozów politycznych - pisze „Le Monde”. „Najwyższy czas, aby to zrobił” – wzywa.
Wybory parlamentarne we Francji zakończyły się 7 lipca zwycięstwem NFP, ale bez uzyskania większości. Lewica, która przez dłuższy czas nie mogła dojść do porozumienia co do swojego kandydata na urząd premiera, po kilku tygodniach nominowała na to stanowisko Lucie Castets. Jest to polityczka niezwiązana z żadną z partii. Dotychczas pracowała w merostwie Paryża, gdzie zajmowała się finansami stolicy Francji.
grg/