Lekarze zbagatelizowali objawy udaru u Sharon Stone. Aktorka wciąż odczuwa jego skutki

2023-10-30 16:51 aktualizacja: 2023-10-30, 18:48
Sharon Stone, fot. PAP/Avalon/Xavier Collin
Sharon Stone, fot. PAP/Avalon/Xavier Collin
Ponad 20 lat temu słynna hollywoodzka aktorka Sharon Stone otarła się o śmierć. W 2001 roku przeszła udar krwotoczny, którego skutki odczuwa do dziś. W najnowszym wywiadzie gwiazda wróciła wspomnieniami do dramatycznych chwil spędzonych w szpitalu. Jak wyznała, lekarze chcieli ją wypisać do domu, gdyż sądzili, że symuluje swoje objawy. „Gdyby faktycznie mnie wtedy odesłano, z pewnością bym umarła” – wyznała laureatka Złotego Globu.

Błyskotliwą karierę Sharon Stone niespodziewanie zahamowały poważne problemy zdrowotne. Gwiazda w 2001 roku przeszła udar krwotoczny – pękła wówczas jej tętnica kręgowa, wskutek czego doszło do krwawienia do mózgu. Po wielogodzinnej operacji aktorka musiała poddać się długiej i bolesnej rekonwalescencji, podczas której stopniowo odzyskiwała zdolność mówienia i poruszania się. Teraz w wywiadzie dla brytyjskiego „Vogue'a” Stone wróciła wspomnieniami do chwil grozy, jakie przeżyła w szpitalu po tym, jak zgłosiła się z powodu rozdzierającego bólu głowy.

Aktorka ujawniła, że lekarze początkowo zignorowali opisane przez nią dolegliwości. Podejrzewając ją o symulowanie objawów, zamierzali jak najszybciej wypisać ją ze szpitala. Stone podkreśliła, że zawdzięcza życie przyjaciółce, która domagała się od medyków powtórzenia badania. „Przeoczyli to przy pierwszej angiografii i uznali, że udaję. Moja najlepsza przyjaciółka, która była tam ze mną, namówiła ich do wykonania drugiego badania. Okazało się, że pękła tętnica kręgowa i doszło do krwotoku podpajęczynówkowego. Gdyby faktycznie mnie wtedy odesłano, z pewnością bym umarła” – zdradziła gwiazda.

Stone wyznała też, że operowano ją bez jej zgody. „Pamiętam, jak obudziłam się, siedząc na wózku inwalidzkim i zapytałam dzieciaka, który mnie wiózł, dokąd jedziemy. Odparł, że na operację mózgu. Lekarz zdecydował, bez mojej wiedzy i zgody, że powinien przeprowadzić u mnie zwiadowczą operację mózgu i wysłał mnie na salę operacyjną. To doświadczenie nauczyło mnie, że w środowisku medycznym kobiet bardzo często się nie słucha – zwłaszcza, jeśli wśród lekarzy nie ma ani jednej kobiety” – powiedziała aktorka.

Po postawieniu właściwej diagnozy gwiazdę leczył ceniony neurochirurg Michael Lawton, który – jak dziś podkreśla – „uratował jej życie”. Krwawienie do mózgu okazało się bowiem na tyle silne, iż początkowo niewiele wskazywało na to, by Stone miała kiedykolwiek odzyskać pełną sprawność. „Prawa strona mojej twarzy opadła, a w czasie chodzenia nie mogłam normalnie poruszać lewą stopą, przez co ciągnęłam ją za sobą. Bardzo długo się jąkałam, miałam problemy z pamięcią. Przez pierwszych kilka lat na głowie pojawiały mi się dziwne guzy. Nie jestem w stanie wyrazić słowami, jak bardzo to wszystko było bolesne i trudne” – wyznała.

Stone wciąż odczuwa skutki udaru

W jednym z ostatnich wywiadów gwiazda podkreśliła, że wciąż odczuwa skutki udaru. „Potrzebuję ośmiu godzin nieprzerwanego snu, aby moje leki działały i żebym nie miała napadów drgawkowych. Zmagam się z tym od 22 lat” – zdradziła. Stone stara się jednak z optymizmem patrzeć w przyszłość i skupiać na pomaganiu innym. „Doszłam do punktu, w którym pogodziłam się z tym, co mi się przytrafiło. Dziś cieszę się tym, co mam. Jestem dumna ze swoich osiągnięć – z tego, że przetrwałam i że teraz pomagam innym przetrwać” – zdradziła aktorka. Stone zasiada w zarządzie fundacji Barrow Neurological Foundation kierowanej przez neurochirurga, który zajmował się jej leczeniem. (PAP Life)

jos/