Lenny Kravitz udzielił obszernego wywiadu magazynowi „Esquire”, w którym pokusił się o refleksję nad swoim rock’n’rollowym życiem i karierą muzyczną, a także opowiedział o planach na przyszłość. 59-letni wokalista, kompozytor, tekściarz i aranżer wyznał, że chciałby ponownie się ożenić. Muzyk ślub brał tylko raz – w 1987 roku powiedział „tak” aktorce i reżyserce Lisie Bonet, która rok później urodziła mu córkę Zoë. Ich małżeństwo nie przetrwało próby czasu - rozstali się po pięciu latach. Od tamtej pory gwiazdor estrady spotykał się m.in. z Kylie Monugue, Vanessą Paradis, Adrianą Limą i Nicole Kidman, z którą nawet się zaręczył. Tej wiosny zagraniczne media donosiły o romansie muzyka i młodszej od niego o 33 lata meksykańskiej modelki Any Pauli Valle.
Po latach romansowania Kravitz najwyraźniej poczuł potrzebę ustatkowania się. Zapytany o to, czy rozważa ponowny ożenek, artysta odparł bowiem: „Absolutnie” i dodał, że na przestrzeni lat rozwinął u siebie cechy pożądane u życiowego partnera. „Wystarczająco dojrzałem, stałem się silniejszy i bardziej zdyscyplinowany. To pragnienie zawsze we mnie było. Wcześniej nie dysponowałem narzędziami, które pomogłyby mi urzeczywistnić to marzenie” – ujawnił muzyk. Na ożenku gwiazdor nie zamierza poprzestać. Kravitz życzyłby sobie, aby jego dorosła córka doczekała się jeszcze rodzeństwa. „Jeśli to się nie wydarzy, nie będę rozpaczać. Z Zoë udało mi się osiągnąć wszystko, o czym tylko mogłem marzyć jako ojciec. Ale gdybym związał się z kimś, kto chce mieć dzieci, zdecydowanie bym to zrobił. Na sto procent” – stwierdził stanowczo Kravitz.
Gwiazdor odniósł się również do powszechnej krytyki, z jaką mierzą się dzieci gwiazd, które robią karierę w tej samej co oni branży. Odbiorcy zwykli określać je mianem „nepo babies”, wskazując, że sukces zawdzięczają pozycji sławnych rodziców. Do tego grona zaliczana jest też Zoë Kravitz, która – podobnie jak jej sławni rodzice – jest rozchwytywaną aktorką i piosenkarką. Ojciec gwiazdy zdradził, że jego córka początkowo rozważała występowanie pod pseudonimem, ale on jej to odradził. Według Kravitza kontrowersje związane z układami w branży rozrywkowej są bezzasadne. „Nie pojmuję tego. Jeśli ktoś jest w czymś naprawdę dobry, pochodzenie nie ma znaczenia” – zaznaczył.
Gwiazdor ujawnił też, że w liceum występował w szkolnym przedstawieniu u boku Nicolasa Cage’a, który posługiwał się jeszcze wtedy swoim prawdziwym nazwiskiem – Coppola. Bratanek legendarnego reżysera Francisa Forda Coppoli zmienił nazwisko na początku kariery – właśnie po to, by uniknąć zarzutów o nepotyzm. „Nazywał się wówczas Nick Coppola. Wystąpiliśmy razem w spektaklu. Ja grałem na perkusji w orkiestrze, on śpiewał, tańczył i grał na scenie. To były dobre czasy” – wyjawił Kravitz. Wspominając estradowe początki, artysta przyznał, że wielokrotnie spotykał się z przejawami rasizmu. „Pamiętam taki artykuł, w którym napisano: +Gdyby Lenny Kravitz był biały, stałby się kolejnym wybawicielem rock’n’rolla+. Notorycznie miałem do czynienia z negatywnymi opiniami starszych białych mężczyzn, którzy nie chcieli, bym osiągnął sukces. Czasami to było zniechęcające, ale nie złamało mnie – jestem szczęśliwy, zdrowy, skupiony i wciąż mam wiele do zrobienia” – zdradził muzyk. (PAP Life)
sma/