Leszek Lichota na planie „Czerwonych maków” walczył z powodzią [NASZE WIDEO]

2024-03-06 07:00 aktualizacja: 2024-03-07, 12:19
Leszek Lichota. Fot. PAP/	Albert Zawada
Leszek Lichota. Fot. PAP/ Albert Zawada
Już 5 kwietnia do kin trafi pierwszy polski film fabularny o bitwie pod Monte Cassino „Czerwone maki” w reż. Krzysztofa Łukasiewicza. Leszek Lichota wciela się w nim w postać Redaktora W., inspirowanego postacią Melchiora Wańkowicza, który relacjonuje przebieg działań wojennych. Z pracy na planie „Czerwonych maków” Lichota zapamięta m.in. ekstremalną pogodę, która dokuczała ekipie filmowej w Chorwacji. „Nastała raz powódź, która zalała nam część scenografii i magazynów. Były jakieś potworne wiatry, które zrywały nam scenografię. Trzeba było ją odtwarzać” – Lichota wspomina w rozmowie z PAP Life.

Na ten film wielu czekało bardzo długo. „Czerwone maki” to pierwszy polski film fabularny o bitwie pod Monte Cassino, która rozegrała się 80 lat temu i była jedną z najważniejszych bitew w historii polskiego wojska. 18 maja 1944 roku żołnierze 2 Korpusu Polskiego, pod wodzą gen. Władysława Andersa, zdobyli wzgórze, o które alianci toczyli walki z Niemcami przez kilka miesięcy. Polacy zatknęli biało-czerwoną flagę na ruinach klasztoru Benedyktynów na Monte Cassino. To zwycięstwo otworzyło aliantom drogę na Rzym.

Bohaterem filmu „Czerwone maki” jest młody chłopak (Nicolas Przygoda), który przeszedł przez łagrowe piekło i opuścił Rosję z Armią Andersa. Czas niewoli zmienił go w drobnego kombinatora, który przede wszystkim chce przetrwać, ale zetknięcie się żołnierzami II Korpusu i miłość do sanitariuszki Poli (Magdalena Żak) sprawiły, że Jędrek przechodzi gruntowną przemianę. Jego mentorem stanie się legendarny Redaktor W., który relacjonuje przebieg działań wojennych. W tej roli zobaczymy Leszka Lichotę, znanego m.in. z filmu „Znachor” czy serialu „Wataha”.

„Redaktor W. to postać inspirowana autentyczną, historyczną postacią legendarnego reportażysty Melchiora Wańkowicza, który wydarzenia, które rozegrały się pod Monte Cassino opisał bardzo szczegółowo. Był w środku wydarzeń, uczestniczył w bitwie, ale trochę z innej pozycji. Nie był żołnierzem, tylko przyglądał się temu, co się wtedy rozegrało i relacjonował. Przez wiele tygodni zbierał materiały, rozmawiał zarówno z dowódcami, jak i z szeregowymi żołnierzami z różnych armii. Dzięki temu mieliśmy szczegółowy obraz tej bitwy, łącznie z raportami, rozkazami, ale też opowieści zwykłych żołnierzy. Dosyć szczegółowo to opisał, dzięki czemu wszyscy mogliśmy poznać tę historię” – mówi PAP Life Leszek Lichota.

„Redaktor zawsze miał ze sobą notesik, ołówek, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przydarzy się jakaś ciekawa historia do zapisania. Poruszał się jeepem Willysem MB, który był bardzo charakterystycznym samochodem, używanym przez aliantów w II wojnie światowej. Te legendarne jeepy znalazły się także na wyposażeniu 2 Korpusu. Redaktor W. miał też aparat fotograficzny, bo oprócz tego, że spisywał cały przebieg tej bitwy, to jeszcze bardzo dużo fotografował, zarówno na polu bitwy, ale też w miejscach, gdzie leczono rannych i w bazach wojskowych” – opowiada aktor.

Scenariusz „Czerwonych maków” napisał Krzysztof Łukasiewicz, który również film wyreżyserował. Łukasiewicz jest twórcą m.in. filmów „Karbala”, „Orlęta. Grodno’39”, „Raport Pileckiego”, wyreżyserował także telewizyjne seriale, m.in. Koronę Królów. Jagiellonów”. W filmie poza Nicolasem Przygodą, Magdaleną Żak, Leszkiem Lichota, zobaczymy także Michała Żurawskiego, Bartłomieja Topę, Szymona Piotra Warszawskiego, Mateusza Banasiuka oraz Marka Kitto.

Zdjęcia do „Czerwonych Maków” powstały w Chorwacji, Bułgarii i w Polsce.

„Na planie filmowym bardzo dużo się działo. Nie tylko ze względu na to, że to jest film wojenny i, co oczywiste, były strzelanki, wybuchy i noszenie rannych. Ale też pogoda płatała nam figle. Gdy kręciliśmy w Chorwacji, wydawało się, że to wymarzone miejsce do kręcenia filmu o Monte Cassino, bo podobny klimat, południe Europy, powinno być wszystko pięknie. A nastała raz powódź, która zalała nam część scenografii i magazynów. Były jakieś potworne wiatry, które zrywały nam scenografię. Trzeba było ją odtwarzać. Bywały momenty, że kończyliśmy zdjęcia już właśnie w momencie, kiedy wiatr zaczął szaleć, i żeby nakręcić ostatnie ujęcia i sceny, to cała ekipa, aktorzy, wszyscy trzymali namioty, bo chciały po prostu odfrunąć” – opowiada PAP Life Lichota.

„Przygotowując się do zagrania w 'Czerwonych makach', przeczytałem 'Bitwę o Monte Cassino' Melchiora Wańkowicza. Oprócz tego, tydzień przed rozpoczęciem zdjęć wybrałem się do Włoch i kilka dni spędziłem na Monte Cassino, chodząc tamtymi ścieżkami. Pomogło mi to wejść w klimat, zobaczyłem, gdzie był obóz Andersa, gdzie toczyła się bitwa, bo scenariusz dzieje się w różnych miejscach. Będąc na Monte Cassino, dotarłem do hoteliku, który prowadzi pasjonat tej bitwy. Ma chyba całą literaturę związaną z tą bitwą, różne artefakty, mundury, broń. To było coś w rodzaju minimuzeum w holu hotelowym. Ale przed wszystkim ten pan ma bardzo dużą wiedzę. Spędziłem z nim kilka godzin, rozrysowaliśmy mapy, gdzie szlaki, gdzie czołgi, gdzie piechota, gdzie prawdopodobnie mógł znajdować się mój bohater. To mi bardzo później pomogło w trakcie realizacji filmu” – mówi Lichota.

„Czerwone maki” zostały zrealizowane z dużym rozmachem - budżet filmu wyniósł 36 milionów złotych. W realizacji brały udział grupy rekonstrukcyjne. Ma planie były wykorzystywane autentyczne pojazdy, czołgi, itd. Twórcy obiecują, że widzowie zobaczą dynamicznie i nowocześnie zrealizowany film wojenny inspirowany najlepszymi produkcjami kina batalistycznego, ukazującymi realia II wojny światowej, np. „O jeden most za daleko”, „Szeregowiec Ryan”, „Dunkierka”.

Obraz trafi do kin 5 kwietnia. (PAP Life)

Iza Komendołowicz

gn/