Lichocka: niekwestionowanym zwycięzcą debaty był premier

2023-10-10 21:25 aktualizacja: 2023-10-10, 21:53
Joanna Lichocka. Fot. PAP/Kalbar
Joanna Lichocka. Fot. PAP/Kalbar
Niekwestionowanym zwycięzcą debaty w TVP był premier Mateusz Morawiecki, który nie dał się wyprowadzić z równowagi agresywnemu Donaldowi Tuskowi; szef PO nie odpowiedział merytorycznie na żadne pytanie - oceniła we wtorek w Studiu PAP posłanka PiS Joanna Lichocka.

W poniedziałek w warszawskim studiu ATM odbyła się zorganizowana przez Telewizję Polską debata wyborcza, w której udział wzięli przedstawiciele sześciu komitetów, którzy zarejestrowali się we wszystkich okręgach. PiS reprezentował premier Mateusz Morawiecki, KO - szef PO Donald Tusk, a Nową Lewicę - posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, Trzecią Drogę - lider Polski 2050 Szymon Hołownia, Konfederację - poseł Krzysztof Bosaka, a Bezpartyjnych Samorządowców - Krzysztof Maj.

Joanna Lichocka pytana we wtorek w Studiu PAP, czy - według niej - ta debata miała zwycięzcę odparła: "Oczywiście, że miała".

"Tym zwycięzcą niekwestionowanym jest premier Mateusz Morawiecki, który nie dał się wyprowadzić z równowagi agresywnemu i impertynenckiemu Donaldowi Tuskowi. Bardzo dobrze wypunktował, przypomniał, czym charakteryzowały się rządy Donalda Tuska i przedstawił program Prawa i Sprawiedliwości" - podkreśliła posłanka PiS.

Lichocka zwróciła uwagę, że nie najgorzej wypadli też niektórzy uczestnicy z partii opozycyjnych.

"Mówię tutaj o pani Joannie Scheuring-Wielgus na przykład. Ona zaskakująco, jak na swój wizerunek, wypadła merytorycznie" - oceniła posłanka.

Jej zdaniem "zupełnym zaskoczeniem było to, co zrobił w tej debacie Donald Tusk".

"Pokazał się jako polityk, który nie jest odporny na stres, który pogubił się przy pierwszym pytaniu, który nie odpowiedział merytorycznie na żadne pytanie, nie przedstawił programu Platformy Obywatelskiej, po prostu przedstawił się jako jeden z tych ludzi, których można porównać do trolli z internetu, którzy posługują się wyłącznie gwiazdkami, ośmioma gwiazdkami" - powiedziała posłanka PiS.

Na uwagę, że może inny był jego cel - pokazanie się z innej strony, Lichocka odparła: "Być może". Ale - jak dodała - "to jest poważna debata wyborcza i Polacy prawdopodobnie, zwykle tak jest, oczekiwali poważnych odpowiedzi, a dostali na różne sposoby powiedziane osiem gwiazdek".

Według niej "jest to kompromitujące dla Donalda Tuska".

"Moim zdaniem Platforma Obywatelska, która w ostatnich kilkunastu dniach próbowała gonić Prawo i Sprawiedliwość i nakręcać taki bardzo pozytywny wizerunek siły, która idzie po władzę, tą debatę przegrała tak znacząco, że ten balonik został przekłuty" - podkreśliła.

W ocenie Lichockiej wiadomo już, że Tusk nie jest liderem zjednoczonej opozycji.

"Nie nadaje się na premiera w trudnych czasach. I myślę, że PO może się pożegnać już z myślą o tym, że będzie rządzić" - dodała Lichocka.

Na uwagę, że część komentatorów wskazała, że zwycięzcą tej debaty był jeden z liderów Trzeciej Drogi (Polska 2050 i PSL) Szymon Hołownia, posłanka PiS stwierdziła, że "Hołownia jest taką zapasową nadzieją, po tym jak Donald Tusk 'przerżnął' tą debatę".

"I stąd teraz jest pompowanie Hołowni" - dodała. Jak mówiła, "Szymon Hołownia to prezenter telewizyjny, umie się zachować przed kamerą, umie się ładnie uśmiechać, umie ładnie mówić okrągłymi słówkami, ale nie ma nic poważnego do zaoferowania Polakom". "Także to jest na zasadzie takiego Kena z Barbie raczej, niż poważnego polityka" - stwierdziła.

Pytana, czy ta debata mogła przekonać niezdecydowanych, Lichocka odpowiedziała: "Myślę, że mogła, ponieważ bardzo merytorycznie pokazał się premier Mateusz Morawiecki. Przypomniał te zasadnicze różnice między rządami, koncepcją w ogóle państwa między Prawem i Sprawiedliwością, a resztą opozycji i było to zdecydowanie na plus".

"Myślę, że ci, którzy zastanawiali się, czy nie dać szansy teraz opozycji po ośmiu latach rządów PiS-u zostali ostudzeni w tym zamiarze przez ten zupełnie żałosny występ Donalda Tuska" - oceniła Lichocka. "Mamy sytuację międzynarodową zbyt niebezpieczną, żeby powierzać rządy hejterowi. I to, moim zdaniem, każdy widzi" - dodała.

Lichocka była też pytana o zaproszenie premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego przez Donalda Tuska na debatę w piątek.

"Donald Tusk na koniec tej debaty (w TVP-PAP) zrozumiał, jak bardzo ją przegrał. Ja odebrałam to jak żebranie o jeszcze jedną szansę, prośbę, błaganie o dogrywkę, żeby mógł się poprawić, ale wydaje mi się, że już wszystko wszyscy wiedzą, że nie ma sensu" - powiedziała. 

J. Lichocka: niedobrze, że obydwaj dowódcy złożyli wypowiedzenie stosunku służbowego w czasie kampanii wyborczej

Niedobrze, że obydwaj dowódcy złożyli wypowiedzenie stosunku służbowego w czasie kampanii wyborczej na trzy dni przed wyborami; wygląda to tak jakby chcieli, żeby temat ich rezygnacji stał się tematem politycznym w kampanii - powiedziała w Studiu PAP posłanka PiS Joanna Lichocka.

Wojskowe służby prasowe potwierdziły wtorkowe informacje "Rzeczpospolitej", że szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski złożyli wypowiedzenie stosunku służbowego.

Szef BBN Jacek Siewiera poinformował we wtorek, że prezydent Andrzej Duda przyjmie decyzje gen. Rajmunda Andrzejczaka i gen. Tomasza Piotrowskiego o wypowiedzeniu stosunku służbowego. Przekazał też, że prezydent, w porozumieniu z ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem, podjął decyzję o wyznaczeniu i mianowaniu nowych dowódców.

Lichocka została zapytana w Studiu PAP, czy mamy do czynienia z kryzysem w Wojsku Polskim.

"Myślę, że to nie jest kryzys. Te dwie dymisje rzeczywiście nie są niczym przyjemnym, zwłaszcza, że są dość nagłe" - podkreśliła posłanka PiS.

Zaznaczyła, że "jeśli chodzi o generała Piotrowskiego, to była już wcześniej sugerowana jego dymisja przez ministra obrony i być może dobrze się stało, że zrezygnował". Natomiast - dodała - "oczywiście nie jest dobrze, że obydwaj ci dowódcy zrezygnowali w czasie kampanii wyborczej na trzy dni przed wyborami".

"Wygląda to tak jakby chcieli, żeby temat ich dymisji stał się tematem politycznym w kampanii. Natomiast jeżeli zdecydowali się w czasie kampanii, to muszą się liczyć z tym, zwłaszcza tak na ostatnią chwilę przed wyborami, że te dymisje, te ich decyzje staną się elementem walki politycznej" - powiedziała Lichocka. "Gdyby podali się do dymisji w poniedziałek, byłoby to z całą pewnością neutralne politycznie, w tej chwili nie jest" - dodała.

Na pytanie, czy wpłynie to na kampanię wyborczą na ostatniej prostej, Lichocka odparła: "Myślę, że nie będzie miało bezpośredniego wpływu na kampanię".

"Natomiast widać wyraźnie, że jest ta sprawa wykorzystywana politycznie przez totalną opozycję" - zaznaczyła. (PAP)

autor: Adrian Kowarzyk, Edyta Roś

jc/