Lubnauer: referendum w sprawie aborcji wywołałoby ogólnopolską wojnę [NASZE WIDEO]

2024-03-06 12:33 aktualizacja: 2024-03-06, 14:59
Katarzyna Lubnauer Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Katarzyna Lubnauer Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Referendum w sprawie aborcji wywołałoby ogólnopolską wojnę i rzeczywiście moglibyśmy mówić, że mamy wojnę domową o aborcję - powiedziała PAP wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer (KO). Dodała, że politycy powinni być odpowiedzialni i decydować w imieniu obywateli.

We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Przeciwko tej decyzji zaprotestowały w środę posłanki Lewicy, które zapowiedziały złożenie wniosku o uzupełnienie porządku obrad, by jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu były procedowane projekty ustaw ws. aborcji.

Zdaniem Lubnauer, odwlekanie głosowania nad tymi projektami jest błędem, "ponieważ kobiety bardzo jednoznacznie 15 października poparły obecną koalicję rządzącą". "W związku z tym, najwyższy czas zrealizować to, co im obiecaliśmy. KO realizuje swoje zobowiązania" - podkreśliła.

Przypomniała, że KO złożyła projekt, który zakłada, że osoba w ciąży ma prawo do przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. "Co więcej, nasi przedstawiciele w prezydium jednoznacznie optowali za tym, aby już na tym posiedzeniu Sejmu ten projekt był głosowany" - dodała posłanka.

Pytana o zapowiedzi Trzeciej Drogi, która ma zamiar złożyć wniosek dotyczący referendum w sprawie aborcji, stwierdziła, że takie referendum wywołałoby "ogólnopolską wojnę". "Mielibyśmy sytuację bardzo dużego zaangażowania kościoła katolickiego i sytuację, w której rzeczywiście moglibyśmy mówić, że mamy wojnę domową o aborcję" - wyjaśniła Lubnauer.

"Polityk głosuje imiennie, każdy odpowiada za swoje decyzje - to niech powie Polkom, że jest przeciwko ich prawom, niech jasno się opowie, że jest za albo przeciw, a nie chowa się za referendum" - dodała. Oceniła, że "organizowanie za 70 mln referendum w tym momencie jest bezsensu".

"Jesteśmy politykami i powinniśmy być odpowiedzialni i decydować w ramach tego, że mamy demokrację przedstawicielską. Jesteśmy przedstawicielami społeczeństwa i mamy obowiązek zadecydować w jego imieniu" - podkreśliła posłanka.

Jak zaznaczyła, w umowie koalicyjnej nie ma sprawie aborcji, więc nie poróżni ona koalicjantów.

"Wiemy, że różne partie mają różne poglądy, w związku z tym nie ma to wpływu na samą koalicję rządową" - powiedziała Lubnauer. "Natomiast nie ulega wątpliwości, że jest to spór o prawa, wartości i to, co jest dla nas ważne" - zastrzegła.

W listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty ustaw w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.

Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dot. aborcji. Politycy TD zapowiedzieli też wniosek dotyczący referendum w tej sprawie.

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. (PAP)

Autorka: Delfina Al Shehabi

kno/