Po opublikowaniu selfie z gwiazdy „Deadpoola”, Ryanem Reynoldsem, teraz Marcin Dorociński pochwalił się swoim fanom zdjęciem z sir Kennethem Branaghem. I z jednym, i z drugim występuje w filmie „Mayday". Wciąż nieznane są szczegóły fabuły tej produkcji, do której zdjęcia rozpoczęły się przed kilkoma miesiącami w Montrealu, a zakończyły niedawno w Budapeszcie.
„'Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom' – powiedział tytułowy bohater 'Hamleta' Szekspira. I są takie spotkanie aktorskie, o których nie śniło się mnie – bo nie miałem śmiałości, bo myślałem: 'Jak to? Ja? Gdzie? Kiedy? Dlaczego?' I jest taki aktorski Olimp, na którym siedzą najwięksi. (…) To był największy zaszczyt mojej kariery. Wielkie wzruszenie, jeszcze większe emocje. Grać z takim partnerem to choć przez chwilę dotknąć tego wymarzonego Olimpu. Bo są takie rzeczy na niebie i ziemi” – pisze filozoficznie Dorociński o swoim spotkaniu z Kennethem Branaghem.
Polski gwiazdor tłumaczy też, dlaczego uważa Brangha za aktorskiego boga. Jego zdaniem, miejsce na Olimpie zajmują „ci, którzy zmienili oblicze teatru i którzy wpisali się na stałe w historię aktorstwa i mają tam swoje miejsce koło sir Laurence'a Oliviera czy sir Aleca Guinnessa. Ci, co wzruszali pokolenia widzów, ci, którzy reinterpretowali Szekspira, ci którzy dali mu nowe życie. I na tym aktorskim Olimpie, obok Oliviera i Guinnessa, siedzi sir Kenneth Branagh. I kiedy dowiedziałem się, że zagram z nim w filmie, to wstrzymałem oddech. 'Raz, dwa trzy. Oddychaj głęboko Marcin' – mówiłem sobie. Musiałem się uszczypnąć. I nie powiem. Kolana mi zmiękły. W gardle zaschło. Ale było wspaniale” – kończy.
W gwiazdorskiej obsadzie filmu „Mayday” znalazła się jeszcze jedna artystka nominowana do Oscara. To znana z „Kolejnego filmu o Boracie” Maria Bakalova. W filmie występują też Clark Johnson, Alex Mallari Jr. oraz Lovell Adams-Gray. (PAP Life)
kgr/