Po raz pierwszy Tusk stanął na czele rządu w 2007 roku, gdy Platforma Obywatelska wygrała w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Drugi raz Tusk został premierem, po kolejnej wyborczej wygranej PO w 2011 roku.
W wyborach parlamentarnych, które odbyły się 15 października ub. r., PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, co przełożyło się na 194 mandaty w Sejmie, KO - 30,70 proc. i 157 mandatów, Trzecia Droga (PSL-Polska 2050) - 14,40 proc. i 65 mandatów, Nowa Lewica - 8,61 proc. i 26 mandatów, a Konfederacja - 7,16 proc. i 18 mandatów.
Po ogłoszeniu wyników wyborów zarówno dotychczasowa opozycja z Koalicją Obywatelską na czele, jak i PiS ogłosiły sukces i swoje zwycięstwo. Szef PO Donald Tusk już podczas wieczoru wyborczego powiedział, że kończą się rządy PiS. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego podkreślali, że PiS uzyskało najwyższy wynik i wygrało wybory po raz trzeci. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że podejmie się stworzenia rządu na kolejną kadencję, choć w szeregach PiS nie brakowało głosów, że ta misja może się nie udać.
Rozgorzała też dyskusja, komu prezydent Andrzej Duda powinien powierzyć misję tworzenia rządu: czy przedstawicielowi PiS, które to ugrupowanie otrzymało najwyższe poparcie i wprowadziło najwięcej posłów, ale nie miało większości do przegłosowania wotum zaufania dla rządu, czy też KO wraz z koalicjantami. Donald Tusk zapewniał, że jest koalicja gotowa do utworzenia rządu, która ma wyraźną i stabilną większość. Dotychczas zwyczajowo prezydenci desygnowali osoby wskazane przez zwycięskie w wyborach ugrupowanie.
Tydzień po wyborach prezydent Andrzej Duda przeprowadził konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych, które wprowadziły swoją reprezentację do nowego Sejmu - najpierw z przedstawicielami KW Prawo i Sprawiedliwość, później z KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni.
Przed spotkaniem z Andrzejem Dudą, podczas wspólnego oświadczenia, liderzy Koalicji Obywatelskiej - Donald Tusk, Trzeciej Drogi - Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Nowej Lewicy - Włodzimierz Czarzasty, potwierdzili gotowość współpracy i tworzenia większości w parlamencie. "Popieramy desygnowanie Donalda Tuska i danie mu misji tworzenia rządu" - ogłosił Czarzasty.
Po konsultacjach prezydent powiedział, że "mamy dziś dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera i dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i swojego kandydata na premiera: Zjednoczoną Prawicę oraz grupę, którą tworzą: Koalicję Obywatelską, Trzecia Droga i Lewica". Chodziło o Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska.
Dotychczasowa opozycja zarzucała prezydentowi Dudzie, że zwleka do ostatniego dnia z decyzją o zwołaniu pierwszego posiedzenia Sejmu i z decyzją, komu powierzy misję tworzenia rządu. Ówczesny prezydencki minister Marcin Przydacz odpowiadał, że kadencja Sejmu trwa cztery lata, a nie trzy lata i 11 miesięcy. Politycy dotychczasowej opozycji twierdzili, że wykorzystując terminy do maksimum prezydent chce dać PiS-owi więcej czasu na znalezienie niezbędnej większości.
Ostatecznie 13 listopada, w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji, prezydent przyjął dymisję Rady Ministrów, a następnie desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera. Dwa tygodnie później, 27 listopada prezydent zaprzysiągł Morawieckiego na Prezesa Rady Ministrów; powołał także jego nowy rząd utworzony w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym.
Od tego momentu Morawiecki miał 14 dni, aby przedstawić Sejmowi exposé z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. "Chcemy przez te dwa tygodnie pracować nad ustawami. Będziemy szukać koalicjanta do samego końca" - powiedział ówczesny rzecznik rządu Piotr Müller pytany, czy Morawiecki zdobędzie wymaganą większość, by rządzić kolejną kadencję.
11 grudnia Morawiecki wygłosił expose, ale Sejm w głosowaniu nie udzielił wotum zaufania jego rządowi. Inicjatywę w sprawie wyboru premiera i rządu przejął Sejm, który wybrał tego samego dnia wieczorem w ramach tzw. drugiego kroku konstytucyjnego, przewodniczącego PO Donalda Tuska na premiera.
Dzień później, 12 grudnia, Tusk wygłosił trwające ponad 2 godziny expose, w którym określił koalicję wspierającą jego rząd jako "koalicję 15 października". "Polska jest i będzie silnym ogniwem NATO; odzyska pozycję lidera w UE, weźmiemy udział w ochronie granic Unii - zapowiedział w expose Tusk. "Wprowadzimy 30 proc. podwyżkę dla nauczycieli, 20 proc. dla strefy budżetowej; przeprowadzimy błyskawiczny audyt w spółkach Skarbu Państwa" - mówił Tusk.
Za wyborem Tuska na premiera oraz za proponowanym przez niego składem Rady Ministrów zagłosowało 248 posłów, 201 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Tusk po głosowaniu zwrócił się m.in. do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak powiedział, każdego dnia słyszał teksty z telewizji typu "Tusk do Berlina". "Każdego dnia słyszałem tę płytę nagraną wiele lat temu przez Jacka Kurskiego (byłego prezesa TVP - PAP). Kiedy nagrał tę płytę, twój brat, Lech Kaczyński, powiedział do mnie, publicznie, że takiego łajdaka świat nie widział" – powiedział Tusk.
Po jego wystąpieniu posłowie odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. Potem na mównicę wyszedł Kaczyński. Zapytany przez marszałka Sejmu, w jakim trybie chce zabrać głos, odpowiedział, że "jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża". "Nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno: pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem" – powiedział Kaczyński, zwracając się do Tuska.
Prezydent nie był obecny w Sejmie, gdy Tusk wygłaszał expose, bo wówczas składał wizytę w Szwajcarii. Ale już kolejnego dnia, 13 grudnia, w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość powołania rządu Donalda Tuska. Prezydent Duda odebrał przysięgę od nowego premiera i członków jego gabinetu.
"Mogę tu, przed panem prezydentem przysiąc jeszcze raz, przed wszystkimi Polkami i Polakami, że mój rząd panie prezydencie dochowa wierności postanowieniom konstytucji. Przestrzegać będziemy wszystkich praw Rzeczpospolitej i naszym największym przykazaniem będzie dobro Ojczyzny i pomyślność naszych obywateli" - podkreślił premier.
Z uwagi na datę zaprzysiężenia, politycy PiS zaczęli nazywać nowy rząd "koalicją 13 grudnia" nawiązując do daty wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku.
Wicepremierem w rządzie Tuska został Krzysztof Gawkowski z Lewicy, który objął również resort cyfryzacji. Drugim wicepremierem został lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który został ministrem obrony narodowej. Jeszcze tego samego dnia, czyli 13 grudnia część nowych ministrów, np. szef MSZ Radosław Sikorski, przybyli do resortów i rozpoczęli sprawowanie obowiązków.
Tuż po zaprzysiężeniu rządu w Pałacu Prezydenckim Tusk udał się w pierwszą wizytę zagraniczną do Brukseli, gdzie wziął udział w szczycie UE–Bałkany Zachodnie oraz w posiedzeniu Rady Europejskiej. Szef rządu spotkał się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. (PAP)
Autor: Karol Kostrzewa
mmi/