"Nasz cel jest prosty. Ochrona naszego rynku przed zalewem zboża z Ukrainy, które psuje polski rynek rolny" - zaznaczył w środowym spocie emitowanym na Twitterze szef resortu rolnictwa. Dlatego - jak dodał - "nie otworzymy dla niego polskich granic bez względu na politykę UE".
"Chronimy i zawsze będziemy chronić interesów polskiej wsi" - zapewnił Telus. Stwierdził, że dla rządu PiS to najważniejsza sprawa. "Gdyby rządził Tusk, to ważniejsze byłoby unijne 'widzimisię', a rolnicy ponosiliby ogromne straty. Nie dopuścimy do tego!" - wskazał.
🔴 My, w przeciwieństwie do Tuska i Platformy Obywatelskiej, nie wahamy się powiedzieć Brukseli: STOP.
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) September 13, 2023
Nie czekamy na zgodę Berlina i brukselskich urzędników, gdy chodzi o obronę polskich interesów! Jeśli KE nie przedłuży przepisów po 15 września to Polska wprowadzi zakaz… pic.twitter.com/BeKcoX1xOU
Zwracając się do wyborców Telus powiedział, że trzyma w ręku uchwałę w sprawie embarga na ukraińskie zboże. "Niektórzy powiedzą, że to ultimatum dla Brukseli. My powiemy, że to oni stawiają ultimatum polskiemu rolnictwu. Nie pozwolimy na to, bo jesteśmy rządem wiernym interesowi polskiego rolnika, a nie brukselskiego urzędnika" - wyjaśnił minister rolnictwa.
Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja br. w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Tranzyt zbóż przez terytoria tzw. krajów przyfrontowych jest dozwolony.
We wtorek rząd przyjął uchwałę ws. podjęcia przez Komisję Europejską działań, mających na celu przedłużenie zakazu przywozu z Ukrainy niektórych produktów: pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku słonecznika. (PAP)
autorka: Magdalena Jarco
sma/