Mraz, który udzielił we wtorek wieczorem wywiadu TVP Info, jest jednym z podejrzanych w śledztwie Prokuratury Krajowej dotyczącym nieprawidłowego udzielania wielomilionowych dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Jego wyjaśnienia poparte m.in. nagraniami stanowią - w ocenie prokuratury - ważny materiał dowodowy w postępowaniu, w którym podejrzanym jest m.in. Marcin Romanowski - poseł PiS, który w latach 2019-2023 jako wiceszef MS nadzorował fundusz.
"Nagrania, które zostały utrwalone, nie zostały zmanipulowane. Nie jest to sztuczna inteligencja, to są autentyczne słowa i to nie jest też rozmowa sterowana przeze mnie, bo ja jestem chłopcem w krótkich spodenkach przy tych ludziach, którzy są wielkimi, potężnymi, ale niestety też cynicznymi, obłudnymi graczami" - powiedział Mraz.
Odniósł się również do postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, który w poniedziałek zdecydował - po wniosku prokuratury - o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu dla Romanowskiego. Do chwili nadania depeszy PAP jednak nie pojawiła się informacja o doprowadzeniu polityka do aresztu.
"Niewątpliwie to, że sąd przyznał rację, że uwierzył temu, co udało mi się przekazać, to jest cieszące, bo obserwując tak naprawdę zamieszanie medialne, to wszystko, jak niektóre rzeczy są obracane, jak są spinowane, czasami pojawia się we mnie zwątpienie, jak to w ogóle wszystko jest możliwe, ale potem przypominam sobie sytuacje, które miały miejsce, które nie da się w żaden inny sposób ich obrócić, zespinować" - mówił Mraz.
Mraz był też pytany o to, kto stał na czele zorganizowanej grupy przestępczej, która w ubiegłych latach zajmowała się ustawianiem konkursów na pieniądze z funduszu. Zarzut ten m.in. wobec Romanowskiego postawiła prokuratura. "Jestem przekonany, że każdy resort miał swój własny folwark, ale powiedzmy, że tym władcą feudalnym, który władał nad Funduszem Sprawiedliwości i Ministerstwem Sprawiedliwości był niewątpliwie minister (Zbigniew Ziobro)" - odpowiedział Mraz.
"To on musiał zatwierdzić wszystko, zaakceptować wszystko, wyznaczyć kierunki. Żadna znacząca dotacja nie mogła być przyznana bez jego akceptacji albo bez wskazania jednego z jego lenników. Te 18 szabel - w pewnym momencie Suwerennej, Solidarnej Polski - otrzymywało możliwość rozdysponowania tych środków w pewnych momentach i pokazania jakiejś fundacji, kogoś, kto miałby zwyciężyć w konkursie. Po co? Po to, żeby budować swój własny kapitał polityczny" - powiedział.
"Żeby opłacać ludzi, którzy są im wierni, którzy potem będą w stanie rozklejać plakaty wyborcze, żeby czerpać z tego może nawet i zyski. Tego nie wiem, bo do takich rozmów nie byłem zapraszany, bo taka nie była też moja rola, żeby dzielić i kroić tort pomiędzy członków Suwerennej, Solidarnej Polski" - dodał.
Mraz był też pytany o spotkanie, w którym brał udział, w domu Zbigniewa Ziobry, gdzie uczestnikami byli żona Ziobry, Patrycja Kotecka, a także tacy politycy jak: Michał Woś, Marcin Romanowski, Dariusz Matecki oraz osoby związane z mediami. Według wcześniejszych słów Mraza, na spotkaniu omawiano plan utworzenia portalu internetowego, który miałby być konkurencją dla Onetu, ale miałby przygotowywać treści korzystne dla ugrupowania Zbigniewa Ziobry.
W spotkaniu, które odbyło się na przełomie drugiego i trzeciego kwartału 2020 r. - jak mówił Mraz w TVP Info - wzięło udział dwóch redaktorów, w tym jeden z nich związany ze spółkami skarbu państwa. Według Mraza, Ziobro "lekką ręką" rozdzielił wówczas "kilka milionów" pomiędzy trzy podmioty, z których dwa miały zakładać portale. "Jeden miał założyć portal - taką fasadę, za którą będzie się krył drugi portal, który tak naprawdę będzie finansowany z tego pierwszego, i który miałby być tubą propagandową w przyszłości, bo w pewnym momencie embargo medialne nałożone na członków Solidarnej, Suwerennej Polski nie pozwalało im się promować" - relacjonował.
"A trzecia organizacja to (...) miały być trzy małe portale regionalne, z czego jeden miał być wprost tubą propagandową Darka Mateckiego" - dodał.
Pytany o mechanizm przyznawania pieniędzy w tej sprawie, Mraz odpowiedział, że działo się to na długo przed ogłoszeniem konkursu na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. "Bo krojenie tortu miało się odbywać, jak już będzie wiadomo, że tort dostaną ci, którzy mają go dostać. Te osoby, te organizacje, zgodnie z poleceniem ministra Ziobro, miały otrzymać pełne wsparcie w przygotowaniu sensownego wniosku" - powiedział Mraz.
"Nieformalnie ministerstwo miało im pomóc w pisaniu tych wniosków, a dodatkowo ministerstwo czekało z ogłoszeniem konkursu do momentu, aż oni będą gotowi. Do momentu, w którym minister Ziobro pozwoli ogłosić ten konkurs, jak te trzy podmioty będą miały przygotowane oferty" - dodał.
W podsumowaniu wywiadu Mraz był też pytany o rolę Ziobry w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. "Minister Ziobro był osobą, która podejmowała decyzje, która nadawała kierunek, która mówiła co ma być zrobione i to co minister uważał, że ma być zrobione, miało być zrobione i to w taki sposób jak on to zaplanował" - odpowiedział, dodając, że Kotecka wspomagała ministra i jego zastępców m.in. swoją wiedzą dotyczącą funkcjonowania mediów, a Matecki był jednym z beneficjentów funduszu.
Podczas wywiadu Mraz przeprosił też - jak mówił - za to, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości i w czym miał udział. Przypomniał, że pieniądze z funduszu, zgodnie z jego celami, miały być przeznaczone na szczytne cele, natomiast "fundusz został zamieniony tak naprawdę w karykaturę tego, czym miał być".
Śledztwo Prokuratury Krajowej ws. Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie wielowątkowe i rozwojowe; toczy się m.in. w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości (funkcję tę pełnił obecny poseł PiS Zbigniew Ziobro) oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
Celem tego funduszu jest pomoc ofiarom przestępstw i pomoc postpenitencjarna, a także - od 2017 r., co zostało wprowadzone nowelizacją kodeksu karnego wykonawczego - przeciwdziałanie przestępczości.
W ocenie Prokuratury Krajowej - minister, jak i podlegli mu urzędnicy, działając dla osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych - udzielali w sposób uznaniowy i dowolny wsparcia finansowego beneficjentom programów, które nie miały związku z celami Funduszu Sprawiedliwości. Tym samym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa oraz interesu prywatnego, co ograniczyło dostępność środków dla uprawnionych podmiotów.
Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia powierzonego mienia i prania brudnych pieniędzy. (PAP)
nno/ mrr/ mhr/ kp/