Nadał narkotyki kurierem z Hiszpanii. Przyszedł odebrać przesyłkę

2024-06-13 18:03 aktualizacja: 2024-06-14, 10:55
Paczki w sortowni/zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bielecki
Paczki w sortowni/zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bielecki
Przed sądem w Olsztynie rozpoczął się w czwartek proces mężczyzny, który według prokuratury sprowadził z Hiszpanii do Polski 12 kg marihuany wartej prawie 200 tys. zł. Kupiony w Hiszpanii narkotyk miał nadać przesyłką kurierską do Olsztyna. Podejrzaną paczkę wykryli niemieccy celnicy.

Akt oskarżenia w tej sprawie wysłał do Sądu Okręgowego w Olsztynie Pomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku.

"Jacek W. został oskarżony o dokonanie, wspólnie i w porozumieniu z inną osobą, wewnątrzwspólnotowego nabycia znacznej ilości środka odurzającego w postaci około 12 kg marihuany" - brzmi zarzut.

Według ustaleń śledczych, mężczyzna 24 czerwca 2022 r. pojechał do jednego z miast w Hiszpanii, by po trzech dniach wrócić do Olsztyna. W tym czasie niemieccy celnicy podczas kontroli kontenerów z przesyłkami kurierskimi odkryli, że w paczce nadanej w Hiszpanii jest marihuana. Przesyłka była zaadresowana na odbiorcę w Olsztynie. Niemieckie służby poinformowały o tym polskie organy ścigania.

Biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, którzy zbadali zawartość tej przesyłki, ustalili, że znajdowało się w niej blisko 12 kg marihuany o czarnorynkowej wartości ponad 190 tys. zł. 4 lipca policjanci w Olsztynie zatrzymali mężczyznę, który miał odbierać pakunek z Hiszpanii. W paczce nie było już narkotyków, bo te zabezpieczyli wcześniej śledczy.

W czwartek przed Sądem Okręgowym w Olsztynie rozpoczął się proces mężczyzny; nie przyznał się on do winy. Przed sądem mówił, że o odbiór przesyłki kurierskiej poprosił go znajomy, który przekazał mu, że mają w niej być pieniądze, a nie narkotyki. Na czwartkowej rozprawie sąd przesłuchał także dwóch świadków. Proces Jacka W. będzie kontynuowany w piątek.

Oskarżony był wcześniej wielokrotnie karany. Do sądu przyjechał z aresztu. (PAP)

autor: Agnieszka Libudzka

mar/