Pytany, czy jego zdaniem "dopłaty do kredytów mieszkaniowych mają sens?", Tomasz Lewandowski powiedział: "testowaliśmy w przeszłości kilka takich programów". Rządzący bazowali na przekonaniu, jakie wykształciło się w Polsce w latach 90., że porządny Polak to taki, który ma mieszkanie na własność, i to najlepiej na kredyt. Jeśli jednak spojrzymy w raporty Najwyższej Izby Kontroli czy ewaluacje dokonywane przez ministerstwa, które wdrażały programy "Rodzina na swoim", "Mieszkanie dla młodych" czy "Bezpieczny kredyt 2 proc.", to zobaczymy, że nie były to dobrze zaadresowane rozwiązania" - tłumaczył." Bardzo często wsparcie trafiało do osób, które np. mieściły się w najwyższych decylach zarobkowych i spokojnie poradziłyby sobie z zakupem mieszkania na rynku wtórym bez preferencyjnego wsparcia. Środki były wydatkowane niewłaściwie i nieefektywnie" - ocenił wiceminister rozwoju i technologii.
Zwrócił uwagę, że "zabrakło także refleksji, jakie będą skutki dopłat do kredytów dla rynku nieruchomości". "Apogeum mieliśmy przy ostatnim programie przygotowanym przez ministra Waldemara Budę – "Bezpiecznym kredycie 2 proc.". Zwiększano popyt na nieruchomości, co powodowało nieproporcjonalny wzrost cen" - wyjaśnił Lewandowski.
"Zresztą proszę zauważyć, co się działo w ostatnich miesiącach. Już sama dyskusja na ten temat powodowała, że ceny rosły. Inwestorzy przygotowywali się na nowy program, z kolei ci, którzy bali się, że ceny wzrosną jeszcze bardziej, ustawiali się w kolejce i podejmowali nieracjonalne decyzje" - powiedział wiceminister rozwoju i technologii w rozmowie z "DGP".
Budownictwo społeczne
Pytany, "co zatem powinno stać się z zapowiadanym programem dopłat do kredytów mieszkaniowych?", Tomasz Lewandowski powiedział: "uważam, że po trzech programach dopłat, które uruchomiono w ostatnich latach, ciężar powinien zostać przesunięty na rozwój budownictwa społecznego". "W projekcie budżetu na 2025 r. zapisane jest łącznie 4,3 mld zł na politykę mieszkaniową, w tym co najmniej 1,7 mld zł na programy budownictwa komunalnego i społecznego oraz, niestety, drugie tyle na program "Bezpieczny kredyt 2 proc.", który odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach" - wyjaśnił. "Dodatkowo Ministerstwo Finansów zabezpieczyło w rezerwie celowej 500 mln zł na kredyt #naStart" - dodał.
"Już dziś wiemy, że nie wykorzystamy wszystkich środków na program "Bezpieczny kredyt 2 proc." zablokowanych na 2025 r. Każdą oszczędzoną złotówkę, która na niego nie pójdzie, przeznaczymy więc na remonty i budowę mieszkań komunalnych oraz TBS, w tym oczywiście także na remonty pustostanów. Przy braku akceptacji parlamentu dla kredytu #naStart, zaoszczędzone środki również trafią do puli komunalno-społecznej" - wyjaśnił wiceminister.
Pytany, czy "projekt ustawy o kredycie #naStart powinien trafić do kosza?", Tomasz Lewandowski powiedział: "żeby być uczciwym – projekt kredytu #naStart nie jest tożsamy z "Bezpiecznym kredytem 2 proc."". "Został lepiej przygotowany; wprowadzono wiele ograniczeń, które spowodują, że negatywnych skutków będzie mniej niż wcześniej. Mniej nie oznacza jednak, że ich nie będzie" - wyjaśnił.
"W moim przekonaniu to nie jest moment, w którym moglibyśmy zdecydować się na kolejny program popytowy, wspierający własność i akcje kredytowe. Rozdrobnienie pieniądza publicznego na kilka programów nie przyniesie pozytywnych efektów" - mówił. "Gdybyśmy mieli nieograniczoną pulę środków, moglibyśmy się zastanowić, jak i – przede wszystkim – w jakim czasie na różne obszary wpływać" - tłumaczył wiceminister.
"Jestem przekonany, że w realiach, w których się znajdujemy, na kredyt #naStart nas po prostu nie stać. W sferze mieszkalnictwa są ważniejsze cele" - podkreślił.
gj/ mhr/pp/