Od lat naukowcy ostrzegają, że jedną z konsekwencji zmian klimatycznych jest nasilenie ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak długotrwałe fale upałów i susze - czy silne ulewy i związane z nimi powodzie. Szczególną uwagę na związek zmian klimatu z częstszym występowaniem wspomnianych zjawisk ekstremalnych - bardziej spektakularnych, zwracają w swoich cyklicznych raportach naukowcy z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC). W dokumencie z 2021 roku - opartym na analizie ponad 14 tys. badań naukowych - ostrzegali, że średnie temperatury na świecie w ciągu najbliższych 20 lat wzrosną nawet o 1,5 stopnia Celsjusza.
Komentując ten raport, dr Aleksandra Kardaś z Wydziału Fizyki UW i z redakcji portalu Nauka o klimacie zwracała uwagę na stwierdzenie, iż globalne ocieplenie prowadzi do przyspieszenia obiegu wody w przyrodzie. "Wyższe temperatury skutkują silniejszym parowaniem i większym prawdopodobieństwem silnych opadów. Niestety nie oznacza to zmniejszania się problemów z suszą. Sumy opadów rosną przede wszystkim tam, gdzie i tak były wysokie. W innych miejscach - na przykład w Polsce - widzimy raczej zastąpienie umiarkowanych opadów ulewami przeplatającymi się z długimi okresami bez deszczu. Częstość i zasięg susz rosną. Jeżeli nie zatrzymamy ocieplania się klimatu, będą rosnąć dalej" - tłumaczyła dr Kardaś.
"Przed gwałtownymi opadami nie uciekniemy. Nie unikniemy też powodzi błyskawicznych i nagłych wezbrań rzek" – potwierdził prof. Artur Magnuszewski, hydrolog z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komitetu Gospodarki Wodnej Polskiej Akademii Nauk.
Jak dodał, rozrost miast i ich uszczelnianie wywołują zjawisko powstawania wysp ciepła. "Latem jest to bardzo widoczne. Zabetonowane, nagrzane słońcem miasto zmienia się w wyspę ciepła, a to wywołuje silniejsze prądy konwekcyjne, czyli zwiększa dynamikę atmosfery oraz zdolność do tworzenia się chmur burzowych i występowania nagłych, obfitych opadów" – stwierdził we wcześniejszej rozmowie z PAP prof. Magnuszewski.
Obfity deszcz na małym obszarze i w krótkim czasie powoduje, że kanalizacja nie odprowadza nadmiaru wody. Ta wzbiera i wdziera się do piwnic, zalewa niżej położone tereny, podtapia domy i samochody.
"Kanalizacja w miastach zbiera wodę opadową i ścieki. To systemy budowane w XIX i XX wieku. Przy ówczesnej powierzchni miast i ich strukturze nie było problemu z przechwyceniem deszczówki przy ówczesnym zagęszczeniu zabudowy i dużej powierzchni niezabetonowanej" – wyjaśniał ekspert.
Fizyk atmosfery prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego przypomniał, że katastrofalne nawałnice będą coraz częstsze. "Na ich intensywność i regularność wpływa postępujące ocieplenie klimatu, do którego przyczynia się człowiek" – mówił naukowiec w rozmowie z PAP.
Jego zdaniem - o ile ludzie nie zmniejszą emisji gazów cieplarnianych w skali globalnej, to potężne nawałnice mogą zdarzać się w Europie nawet co kilka lat. Coraz cieplejszy klimat sprzyja ekstremalnym zdarzeniom meteorologicznym, dlatego można się spodziewać, że z biegiem czasu będzie rosła zarówno częstotliwość, jak i siła takich zjawisk.
"Ocieplenie klimatu powoduje, że rzadziej będziemy mieli do czynienia z umiarkowaną pogodą. Już teraz możemy potwierdzić, że susze i powodzie zdarzają się częściej niż kilkadziesiąt lat temu" – zaznaczył prof. Malinowski.
Prof. Magnuszewski zauważał, że w związku z tym potrzeba nowego spojrzenia na urbanistykę i projektowanie miast.
"Trudno sobie wyobrazić, że w ogóle zapomnimy o dotychczasowych rozwiązaniach, jak kanalizacja sanitarna czy deszczowa. Ale dodatkiem do tradycyjnego systemu może być tzw. niebiesko-zielona infrastruktura. Rozwiązania ekologiczne i mikroretencja redukują ilość wody, która trafia na szczelną powierzchnię miasta podczas ulewy. Nie zapobiegną powodziom, ale mogą znacznie zredukować ich skutki" – powiedział hydrolog.
Z badań naukowców z Newcastle University (Wielka Brytania) wynika, że do końca XXI w. wieku czternastokrotnie częściej będą w Europie pojawiały się silne, poruszające się powoli lub niemal nieruchome burze (https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1029/2020GL092361). Takim zjawiskom towarzyszą zwykle ekstremalnie obfite opady, wywołujące powodzie.
Jak podało IMGW, w Warszawie w ciągu ostatnich 24 godzin (w poniedziałek i w nocy) padł rekord dobowej sumy opadów. Na stacji pomiarowej na Okęciu spadło ponad 90 litrów wody na m kw., na Bielanach – prawie 120 litrów. Średnia miesięczna opadów deszczu w lipcu (najbardziej deszczowym miesiącu) wynosi ok. 90 mm, czyli 90 litrów na m kw., sierpniowa norma to ok. 60 mm.
Wskutek ostatnich nawałnic pod wodą znalazło się wiele ulic w Warszawie, droga ekspresowa S8 została całkowicie zablokowana na odcinku między węzłami Marymoncka i Modlińska oraz w rejonie ulicy Połczyńskiej. Utrudnienia pojawiły się w kursowaniu warszawskiej komunikacji miejskiej i Kolei Mazowieckich (zalany został m.in. tunel pod torami w Pruszkowie). Straż pożarna odebrała ponad 800 zgłoszeń. W okolicach Wilanowa woda przerwała wał przeciwpowodziowy.
Jak przekazał PAP rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski, od poniedziałku do wtorkowego poranka w związku z frontem burzowym strażacy interweniowali w całej Polce prawie 3 tys. razy. (PAP)
ep/