"Fakt" pisze we wtorek, że przed każdymi kolejnymi obradami Sejmu w Zjednoczonej Prawicy ogłaszana jest mobilizacja i gorączkowe liczenie głosów. "Czasy, gdy rządzący mieli pewną większość, odeszły. I tak jest właśnie teraz, bo w parlamencie ma być uchwalony budżet na następny rok.
Tyle tylko, że afera z wiceministrem Łukaszem Mejzą poważnie nadszarpnęła sojusze władzy. Dzisiaj klub Zjednoczonej Prawicy ma 228 głosów. To za mało, by rządzić, więc Jarosław Kaczyński dogadał się z Pawłem Kukizem, jego dwoma posłami oraz właśnie ministrem Mejzą. I to właśnie ten ostatni polityk stał się problemem po publikacjach w portalu Wirtualna Polska" - czytamy w "Fakcie".
Gazeta przypomina, że dziennikarze napisali, że Mejza miał być wspólnikiem w firmie, która namawiała rodziców ciężko chorych dzieci na kosztowne i niesprawdzone terapie za granicą. Według "Faktu" po tych artykułach w Kukizie się zagotowało.
"Uważam, że osoba, która nie wyjaśniła tych różnych wątpliwości co do postawy medycznej, moralnej i biznesowej, po prostu nie może w ogóle zasiadać w rządzie i nie może go firmować" – mówi "Faktowi" Kukiz. Teraz czeka na działanie służb w sprawie wiceministra sportu.
"Po Nowym Roku, jeżeli te sytuacje nie będą wyjaśnione, bo służby nie będą jeszcze posiadały materiałów, ja swoje głosowania zawieszę, jak pan Mejza się zawiesił" – zapowiada Kukiz. (PAP)
dsk/