Siostra Aksana z Łucka: ludzie się boją, brakuje chleba. Rannych będziemy przyjmować w kościele

2022-02-24 22:29 aktualizacja: 2022-02-25, 09:06
Fot. Cessare Cabatte/ PAP/EPA
Fot. Cessare Cabatte/ PAP/EPA
W Toruniu rozpoczęto zbiórkę materiałów opatrunkowych i leków dla sióstr Terezjanek w Łucku na Wołyniu. "Ludzie się boją, siedzą w domach, nie wiedzą, co będzie dalej. Mówią, że najbliższa noc będzie ciężka" - powiedziała PAP siostra Aksana z Łucka.

Jak przekazał radny miejski z Torunia Karol Maria Wojtasik, zbiórka materiałów opatrunkowych będzie oficjalnie prowadzona dla Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Łuck jest miastem partnerskim Torunia.

"Bombardowania były rano. Chyba z cztery wybuchy. Ludzie się boją, uciekają, kto gdzie tylko może. Mówią nam, że najbliższa noc będzie ciężka. My jesteśmy bliżej Białorusi. Nie wiadomo, co Rosjanie zrobią u nas. Poszli już na Kijów, na Czarnobyl" - mówiła w wieczornej rozmowie z PAP siostra Ernesta z Łucka.

Siostra Aksana powiedziała, że w razie kolejnych ataków zakonnice zabiorą osoby potrzebujące schronienia do pobliskiego kościoła. 

"Kogo mogliśmy, wzięliśmy do siebie, aby potem przejść do kościoła. Dziś już chleba nie było w sklepach. Kolejki do aptek były ogromne. Rozkupowano wszelkie leki" - relacjonowała PAP.

Siostry Terezjanki nie mają w Łucku klasztoru, mieszkają w bloku. Do mieszkania wzięły kobietę w ciąży, jej męża i dwie dziewczynki.

"Co możemy, to robimy. Jeżeli będzie trzeba przyjmować — nie daj Boże — rannych, będziemy to robiły w kościele. Nie wiemy, co będzie dalej" - podkreśliła.

Pytana, w czym Polacy mogą pomóc, co zbierać w ramach otwartej w Toruniu zbiórki, mówiła o lekach, środkach uspokajających, materiałach opatrunkowych, bandażach, ale i o żywności, ciepłych kocach, ubraniach.

"Wojskowi nie chcą nam mówić za dużo, bo nie mogą. Proszą, aby zaopiekować się dziećmi. Jest strach. Wszechobecny strach. Więcej będziemy wiedziały po tej nocy. Oby było spokojnie" - powiedziała siostra Ernesta. 

Prąd w mieście jest. Co jakiś czas włączają się syreny alarmowe.

"Część ludzi pyta, gdzie uciekać. Część chciałaby do Polski, ale wiedzą, że jest już kolejka. Niektórzy uciekają do wiosek ze swoich wieżowców, bo boją się bombardowań. Jest spokojniej, ale być może, to cisza przed burzą" - dodała.

Radny Wojtasik wskazał, że torunianie będą mogli oddawać materiały w Urbitorze przy ul. Szosa Chełmińska, a także w Biurze Poselskim prof. Girzyńskiego.

"Dziękuję za wsparcie wykładowcy akademickiemu Wojciechowi Peszyńskiemu z UMK i jednostce strzeleckiej +Strzelec+ Józefa Piłsudskiego 1909 im. gen. bryg. Elżbiety Zawackiej w Toruniu" - przekazał Wojtasik.(PAP)

autor: Tomasz Więcławski

mar/