Ambasador RP w Kijowie dla PR24: na Ukrainie znajduje się około kilkuset, bliżej tysiąca Polaków

2022-03-01 08:29 aktualizacja: 2022-03-01, 09:28
Bartosz Cichocki. Fot. ATEF SAFADI PAP/EPA
Bartosz Cichocki. Fot. ATEF SAFADI PAP/EPA
Ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki we wtorek przekazał, że obecnie na Ukrainie według systemu Odyseusz znajduje się około kilkuset, bliżej tysiąca obywateli Polski. Większość z nich przebywa w zachodnich obwodach Ukrainy.

Cichocki pytany w Polskim Radiu 24 o to, ilu obecnie jest Polaków na Ukrainie, odpowiedział, że możliwość weryfikacji zapewnia system Odyseusz. "To jest baza danych dla Polaków wyjeżdżających za granicę, w jakimkolwiek kierunku (…), żebyśmy mogli się z nimi skontaktować w razie kryzysu" – wyjaśnił.

Przekazał, że obecnie liczba obywateli Polski na Ukrainie "stopniała", ale "szacowałby ją na około kilkuset, bliżej tysiąca osób". Dodał, że większość z nich znajduje się w zachodnich obwodach Ukrainy.

Odnosząc się do osób z Kartą Polaka zaznaczył, że od 2007 roku, kiedy ta karta zaczęła funkcjonować, wydano ich kilkaset tysięcy. "Znakomita większość tych osób wyjechała przez ten czas do Polski i są już prawdopodobnie obywatelami Rzeczpospolitej" – podkreślił.

Cichocki przekazał, że "polska ambasada w Kijowie jest otwarta" i cały czas działają telefony dyżurne konsuli. "Pracujemy jak się da, choć trudno nazwać to trybem standardowym" – powiedział.

Wyjaśnił, że zdarzają się sytuacje, kiedy ambasada proszona jest o pomoc pojedynczym Polakom, którzy przebywają we wschodnich obwodach i wtedy placówka zwraca się o pomoc do władz ukraińskich.

Cichocki: noc w Kijowie minęła nadzwyczaj spokojnie w stosunku do tego, co było zapowiadane

Pytany o to, jak minęła noc w Kijowie stwierdził, że było "nadzwyczaj spokojnie w stosunku do tego, co było zapowiadane".

Przekazał, że były dwa alarmy bombowe – jeden po godzinie 2.00 w nocy czasu kijowskiego, a drugi między godziną 6.00, a godziną 7.00.

"Największym problemem jest brak dostaw do sklepów" – podkreślił. Wyjaśnił, że wczoraj, kiedy trwały rozmowy dyplomatyczne na granicy ukraińsko-białoruskiej, sklepy były otwarte i można było uzupełnić swoje zapasy. Zaznaczył, że "bardzo wiele osób chciało z tego skorzystać".

"Artykuły spożywcze, chemia gospodarcza – to wszystko było. Natomiast pytanie, co będzie, kiedy te przedwojenne dostawy się zakończą" – powiedział

Dodał, że obecnie w Kijowie jest ciepła woda, prąd oraz działają sieci komórkowe, a "godzina policyjna teraz jest do rana, a potem późnym popołudniem, więc na mieście pojawili się ludzie".

"Jest duże poczucie względnego bezpieczeństwa przez to, że bardzo gęsto na mieście rozstawione są patrole uzbrojonej obrony terytorialnej" – ocenił. Przekazał, że te patrole m.in. wychwytują ewentualnych dywersantów.(PAP)

Autorka: Aleksandra Kiełczykowska

dsk/