Kryzys humanitarny na Ukrainie. Wiceszef MSWiA: najbliższe tygodnie będą bardzo ciężkie

2022-03-08 00:16 aktualizacja: 2022-03-08, 10:15
Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Najbliższe tygodnie będą bardzo ciężkie, to będzie cięższy czas niż te pierwsze 12 dni – powiedział o pomocy uchodźcom z Ukrainy wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker. Wojewoda Małopolski Łukasz Kmita zachęcił zaś uchodźców do wyjazdu także do mniejszych miejscowości.

Wiceszef MSWiA wziął w poniedziałek udział w posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. W spotkaniu uczestniczyli wojewoda małopolski, marszałek, władze miasta oraz przedstawiciele służb mundurowych.

"Będzie przybywać osób, które chcą uciec przed wojną"

"Najbliższe tygodnie będą bardzo ciężkie, to będzie cięższy czas niż te pierwsze 12 dni" – powiedział o pomocy uchodźcom z Ukrainy Paweł Szefernaker. Jak wskazał, pierwsi uchodźcy przyjechali do Polski mając konkretny cel, często do rodziny i bliskich. Teraz – jak ocenił – będzie przybywać osób, które doświadczyły już szoku związanego z wojną, widziały wojnę na własne oczy, nie mają celu dotrzeć do bliskich czy znajomych, a chcą uciec przed wojną.

Jak zwrócił uwagę wiceszef MSWiA, "od 12 dni wspólnie jako naród budujemy most humanitarny dla tych wszystkich, którzy uciekają przed bombami spadającymi na Ukrainę". Mosty humanitarne budują instytucje, które wcześniej ze sobą nie współpracowały. "Naszym moralnym obowiązkiem jest pomoc uchodźcom" – podkreślił Szefernaker, który pełni też funkcję pełnomocnika rządu ds. współpracy z samorządem terytorialnym.

Wiceminister zadeklarował współpracę rządu z samorządami oraz wszystkimi, którzy chcą współpracować. W jego ocenie współpraca rządu i samorządów w Małopolsce wygląda modelowo. We wtorek Szefernaker weźmie udział w posiedzeniach zespołów zarządzania kryzysowego w województwach śląskim i łódzkim.

"Jesteśmy na pierwszym kilometrze maratonu"

Wojewoda małopolski Łukasz Kmita ocenił, że "jesteśmy na pierwszym kilometrze maratonu". "Ten kryzys humanitarny, który widzimy na Ukrainie będzie powodował, że do naszych miast i miasteczek będą dopływały kolejne rzesze uchodźców" – powiedział wojewoda, dziękując wszystkim, którzy pomagają.

Jak zaznaczył, w Krakowie "wrażliwym" miejscem jest dworzec kolejowy, gdzie wraca wielu uchodźców, którzy wcześniej byli w innych miastach. Wracają do Krakowa, ponieważ słyszeli o mieście, mają poczucie, że to bezpieczne miejsce i boją się je opuścić.

"Chcemy zaapelować do wszystkich osób z Ukrainy, które tutaj przez lata mieszkają i pracują – przekonajcie państwo swoich znajomych, także osoby w serwisach społecznościowych, aby nie bały się jechać do Muszyny, Nowego Sącza, do mniejszych miasteczek. Tam samorządowcy deklarowali i deklarują, że mają duże zapasy miejsc dla osób z Ukrainy, uciekających przed wojną" – mówił Łukasz Kmita.

Jak podkreślił wojewoda, wszyscy uchodźcy nie mogą pozostać w Krakowie, ponieważ nie można im zapewnić wszystkiego. "Będziemy z samorządami zapewniać ich, że mogą nam zaufać" – mówił wojewoda zapewniając, że każdy będzie traktowany z szacunkiem i właściwie zaopiekowany także w mniejszych miasteczkach i miejscowościach.

Urząd wojewódzki wraz z samorządami będzie starał się zachęcać uchodźców do relokowania, przygotowane będą m.in. autobusy do mniejszych miejscowości.

Zgodnie z zapowiedziami wojewody infrastruktura w okolicach dworca kolejowego ma być rozbudowana, m.in. ma placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego zostanie zorganizowane miejsce pomocy dla uchodźców. Wojewoda podkreślił jednak, że ważne jest bezpieczeństwo zarówno uchodźców, jak i mieszkańców i podróżnych.

Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig podkreślił, że przez ostatnie 12 dni w mieście udzielono fundamentalnej pomocy uchodźcom, a planowane są kolejne formy pomocy w zakresie edukacji, ochrony zdrowia, miejsc pracy. Jak podkreślił, miasto będzie gościnne, ale bez wsparcia rządu będzie ciężko. "Określono wstępne zadania, czekamy na ustawę, która da narzędzia do realizacji zadań" – powiedział. Kulig dodał też m.in., że 80 uchodźców, którym zapewniono autobus z Krakowa do pobliskich Liszek, odmówiło wyjazdu. Chcieli pozostać w Krakowie.

Marszałek województwa małopolskiego Witold Kozłowski zaapelował o dalszą życzliwość dla uchodźców. "Na dziś sytuacja jest pod kontrolą. Ale jesteśmy na pierwszym kilometrze. Będą problemy się piętrzyć, będzie trzeba solidarności, abyśmy kiedyś wszyscy mogli sobie powiedzieć: +Było trudno, ale daliśmy radę+" – powiedział Witold Kozłowski. (PAP)

Autorka: Beata Kołodziej

mmi/