Lwowska pracownia sukien ślubnych przerzuciła się na szycie ubrań dla żołnierzy

2022-03-21 22:25 aktualizacja: 2022-03-21, 22:34
Fot. Twitter/TV Channel “Ukraine”
Fot. Twitter/TV Channel “Ukraine”
Do niedawna w pracowni Milla Nova piętrzyły się stosy tiulu, koronek i delikatnych jedwabi. Teraz ich miejsce zajęły materiały w kolorze khaki, panterki i siatki maskujące. Mimo wojny pracujące tu krawcowe wciąż szyją suknie ślubne, bo salon Milla Nova wysyła swoje kreacje dla panien młodych w 50 krajach na całym świecie. Ale od trzech tygodni powstają tu także kamizelki taktyczne, a także odzież dla żołnierzy i medyków.

Kiedy przegląda się instagramowy profil salonu Milla Nova, nie sposób się domyśleć, że za drzwiami tej pracowni toczy się wojna. Widzimy tam zdjęcia eleganckich materiałów, pięknych kreacji ślubnych i uradowanych panien młodych. Ale od dnia ataku Rosji na Ukrainę krawcowe z lwowskiej pracowni zajmują się nie tylko realizowanim zamówień od panien młodych. Po godzinach szyją odzież dla żołnierzy i medyków, m.in. ciepłe polary i kamizelki taktyczne. W ten sposób chcą pomóc walczącym o wolność Ukrainy żołnierzom. „Nadal uszczęśliwiamy panny młode, ale skupiami się także na ratowaniu naszego kraju i ludzi, których życie jest zagrożone przez rosyjskie rakiety. Tak wygląda teraz rzeczywistość w Ukrainie. Staramy się pomóc jak tylko możemy. Tylko wspólnymi wysiłkami i dobrem możemy pokonać zło” - czytamy w oświadczeniu opublikowany na instagramowym profilu marki.

Prezes firmy powiedziała, że po wybuchu wojny dała wolną rękę swoim pracownikom, aby bezpiecznie opuścili Ukrainę

Jak na pracę po godzinach, to efekty są imponujące - krawcowe z Milla Nova wykonały już ponad 1500 sztuk ubrań dla obrońców Ukrainy. Tę wydajność zawdzięczają m.in. temu, że Lwów wciąż jest w miarę bezpiecznym miejscem w Ukrainie, choć ostatnio i tu coraz bardziej czuć grozę wojny. Ale znaczenie ma jeszcze jeden czynnik - determinacja pracowników firmy. Załogę tworzy 600 osób, głównie kobiety. Prezes firmy Uliana Kiryczuk w rozmowie z CNN powiedziała, że po wybuchu wojny dała wolną rękę swoim pracownikom, aby bezpiecznie opuścili Ukrainę. Taką decyzję podjęło na razie 70 osób - wyjechały do Polski, gdzie otwarto tymczasową filię zakładu. Część osób myśli o wyjeździe na wieś, jednak większość (ok. 450 osób) zdecydowała się pozostać we Lwowie, by realizować zamówienia - te ślubne i te wojenne.

„Moim głównym celem jest ochrona ludzi i zapewnienie im jutra”

Kiryczuk podkreśla, że jest dumna z postawy swoich pracowników. I zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby zadbać o nich. „Moim głównym celem jest ochrona ludzi i zapewnienie im jutra” - podkreśliła w rozmowie z CNN. Dlatego jak na razie nie zamierza zawieszać działalności firmy, co więcej, jest gotowa zatrudnić nowe osoby, które przeniosły się do Lwowa ze wschodnich rejonów Ukrainy i szukają pracy. Sama Kiryczuk też nie ma zamiaru na razie wyjeżdżać ze Lwowa. W poście na Instagramie marki stwierdziła, że aby kraj mógł przetrwać wojnę, jego gospodarka musi funkcjonować. (PAP Life)

dsk/