Grammy 2022: wyśmiany Will Smith i mocne przemówienie prezydenta Ukrainy

2022-04-04 11:11 aktualizacja: 2022-04-04, 12:59
Wołodymyr Zełenski. Fot. ETIENNE LAURENT PAP/EPA
Wołodymyr Zełenski. Fot. ETIENNE LAURENT PAP/EPA
Za nami 64. ceremonia rozdania najbardziej prestiżowych nagród w branży muzycznej. Tegoroczna gala wręczenia statuetek Grammy upłynęła w cieniu wojny toczącej się na Ukrainie. Organizatorzy postanowili zrobić to, czego nie zrobili organizatorzy Oscarów – podczas imprezy wyemitowano przemówienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Prezenterzy gali zakpili też z Willa Smitha.

W nocy z 3 na 4 kwietnia odbyła się uroczysta ceremonia wręczenia nagród Grammy. Choć gala pierwotnie miała odbyć się w styczniu, ze względu na rosnąca wtedy liczbę nowych zarażeń koronawirusem Amerykańska Akademia Fonograficzna postanowiła przełożyć imprezę i zorganizować ją w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas. W gronie laureatów znaleźli się m.in. nagrodzony w pięciu kategoriach Jon Batise, zespół Silk Sonic, którego utwór „Leave The Door Open” okrzyknięto piosenką roku oraz uznana za najlepszą nową artystkę Olivia Rodrigo.

Zełenski apeluje o wsparcie dla Ukrainy

Podczas gali rozdania muzycznych Oscarów dokonano tego, czego nie udało się Amerykańskiej Akademii Filmowej – organizatorzy pokazali nagranie z przemówieniem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Zapowiadając specjalne przesłanie ukraińskiego przywódcy, gospodarz ceremonii Trevor Noah podkreślił, że muzyka potrafi nieść nadzieję – zwłaszcza w tak mrocznych czasach. Zełenski wezwał artystów do opowiedzenia historii dotkniętego wojną narodu ukraińskiego. „Wojna. Nie ma nic bardziej sprzecznego z muzyką. Cisza zrujnowanych miast i zamordowanych ludzi. Nasze dzieci rysujące spadające rakiety zamiast spadających gwiazd. (…) Wypełnijcie tę ciszę swoją muzyką. Wspierajcie nas w każdy możliwy sposób, ale nie milczcie. A wtedy pokój przyjdzie do wszystkich naszych miast” – zaapelował.

Potem na scenie pojawił się John Legend, który wykonał utwór „Free” w towarzystwie ukraińskich artystek Siuzanny Iglidan i Miki Newton.

Na gali rozdania Grammy dobrze pamiętano też o niedawnym skandalu podczas ceremonii wręczenia Oscarów. Jak donosi źródło dziennika „The Mirror”, organizatorzy imprezy dołożyli wszelkich starań, by nie zakłóciły jej żadne incydenty podobne do tego, który miał miejsce w czasie oscarowej ceremonii. Podobno poinstruowali uczestników, by „zachowywali się w odpowiedni sposób”, a nominowanym zagrożono nawet, że jeśli nie zastosują się do wytycznych, będą musieli opuścić galę, a nagrody zostaną im odebrane. „Organizowanie tej imprezy zajęło wiele miesięcy. Po tym, co stało się na Oscarach, wszyscy chcieli upewnić się, że tu nie wydarzy się nic podobnego. Artyści zostali więc poproszeni o trzymanie nerwów na wodzy” – zdradza w rozmowie z pismem pragnąca zachować anonimowość osoba z bliskiego otoczenia producentów gali.

Cios Willa Smitha tematem gali

Temat słynnego już ciosu, jaki Will Smith wymierzył Chrisowi Rockowi podczas gali Oscarów, został poruszony przez gospodarza Grammy, Trevora Noah. Nawiązał on do niecenzuralnego okrzyku aktora, który po spoliczkowaniu Rocka w reakcji na dowcip na temat fryzury jego małżonki, wrzasnął z widowni: „Nie wycieraj sobie pieprzonej gęby moją żoną”. „Obiecuję, że nie będziemy wycierać sobie gąb nazwiskami ludzi” – stwierdził Noah w otwierającym galę monologu. Do oscarowego incydentu odniósł się później LeVar Burton, który zapowiadał występ prezentera, Nate’a Bargatze. „Nasz następny prezenter jest komikiem. Muszę was ostrzec: zostańcie na swoich miejscach i trzymajcie ręce przy sobie” – powiedział aktor. Sam Bargatze też zadrwił ze Smitha – na scenie pojawił się w kasku na głowie. „Powiedziano nam, że od tej pory komicy powinni je nosić w czasie wygłaszania dowcipów” – zażartował. (PAP Life)

mj/