Specjalista, który jest pulmonologiem z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przypomina o tym z okazji obchodzonego w dniach od 24 do 30 kwietnia Europejskiego Tygodnia Szczepień. "Mieliśmy w Polsce bardzo dobrą, bo ponad 90-procentową realizację obowiązkowych szczepień przeciwko krztuścowi. Niestety, ruchy antyszczepionkowe spowodowały, że w 2007 r. w skali kraju niezaszczepionych było ponad 4 tys. dzieci, a w 2020 r. już ponad 50 tys.” – zaznacza w informacji przekazanej PAP.
Szczepienie przeciwko krztuścowi obowiązkowe u dzieci
W podstawowym schemacie 4-dawkowym szczepionkę podaje się w 2., 4. i 6. miesiącu życia, a następnie w 16.-18. miesiącu życia. Dawki przypominające podawane są w 6. i 14. roku życia. W 19. roku życia szczepienie przeciwko krztuścowi ma jedynie status tzw. szczepienia zalecanego - wyjaśnia.
Dodaje, że osobom dorosłym zaleca się przyjmowanie dawki przypominającej co 10 lat. “Szczególnie powinny to czynić osoby z grup ryzyka: personel medyczny, który ma kontakt z noworodkami i niemowlętami, osoby w podeszłym wieku, szczególnie z przewlekłymi chorobami prowadzącymi do niewydolności serca, płuc, nerek lub wątroby oraz kobiety w ciąży po ukończeniu 27. tygodnia ciąży, bo chodzi o bezpieczeństwo dziecka” – zaznacza dr hab. Tadeusz Zielonka.
Uważa, że zaszczepić powinny się też osoby z otoczenia noworodka (rodzice, dziadkowie itd.), które będą miały z nim kontakt przez pierwsze 12. miesięcy życia, ponieważ dzieci niezaszczepione zakażają się najczęściej właśnie od nich. “Niestety, pomimo zaleceń, bardzo niewielki odsetek osób dorosłych w Polsce szczepi się przeciw krztuścowi” – dodaje.
Młodzi ludzie też powinni się szczepić, wielu z nich nie jest jednak o tym przekonanych. „Dyskusje na ten temat toczyły się ostatnio w związku ze szczepieniami przeciwko COVID-19. Młodzi ludzie pytali: po co mam się szczepić, skoro ryzyko, że umrę jest tak małe? Odpowiadałem: masz się szczepić, żeby nie umarli twoi dziadkowie, których możesz zakazić” – stwierdza specjalista.
Jego zdaniem podobnie jest z krztuścem. "Masz się zaszczepić, aby chronić swoje jeszcze niezaszczepione małe dziecko, dla którego ta choroba może być śmiertelna. Szczepimy się zarówno dla siebie, jak i dla innych, to rodzaj naszej zbiorowej odpowiedzialności, w której nie może dominować egoizm” – ostrzega pulmonolog.
Głównym objawem krztuśca u dorosłych jest kaszel
Specjalista zwraca uwagę, że krztusiec można pomylić z COVID-19, bo na początku zakażenia te trudno odróżnić. “Głównym objawem krztuśca u dorosłych jest kaszel, podobnie jak w COVID-19, a dwie trzecie chorych ma typowe objawy przeziębienia, jak w początkowej fazie zakażenia SARS-CoV-2. Ponieważ w fazie nieżytowej krztuśca nie wykonuje się badań mikrobiologicznych lub genetycznych, zdecydowana większość przypadków jest nierozpoznanych. Badania Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie wykazały, że tylko jeden na ponad 70 przypadków krztuśca jest zarejestrowany, a w populacji 60 plus – jeden na 300 chorych” - wyjaśnia.
Krztusiec jest zatem chorobą bardzo niedodiagnozowaną. “Nie znamy skali krztuśca, bo nie robimy badań określających przyczynę zakażenia dróg oddechowych” – dodaje specjalista.
U dorosłych schorzenie to łagodniej przebiega niż u małych niezaszczepionych dzieci. “Chory nie czuje się dobrze, ma stan podgorączkowy i objawy nieżytu górnych dróg oddechowych. Potem zaczyna się u niego ciężki, napadowy kaszel. Bywa on tak silny, że prowadzi do wymiotów, bezdechu, omdlenia, a nawet złamania żeber. Przy takim kaszlu trzeba zawsze pomyśleć o krztuścu i zrobić badania immunologiczne, które to potwierdzą (na badania molekularne czy hodowlane często jest już wtedy za późno). Japończycy nazywają krztusiec kaszlem „100-dniowym”, ponieważ trwa kilka miesięcy” – przekonuje.
Krztusiec szczególnie groźny dla niezaszczepionych dzieci
Zdaniem lekarza niezaszczepione dzieci w pierwszych dwóch miesiącach życia są narażone na zachorowanie o ciężkim, nawet śmiertelnym przebiegu. Chociaż u dorosłych krztusiec nie powoduje tak często zgonów jak u niezaszczepionych dzieci, ale może być niebezpieczny zwłaszcza przy chorobach współistniejących, takich jak otyłość, cukrzyca, astma, POChP, rozedma płuc czy nadciśnienie tętnicze naczyń).
Dodaje, że niebezpieczne są też powikłania pokrztuścowe, takie jak zapalenie płuc, zapalenie zatok, nadkażenia itd. Bardzo uciążliwe jest nietrzymanie moczu, bóle w klatce piersiowej, bezsenność i zmęczenie spowodowane uporczywym kaszlem. "Dlatego powinniśmy się szczepić. W kontekście uchodźców warto pamiętać, że na Ukrainie szczepionych było jedynie około jednej trzeciej dzieci i osoby te są narażone na zachorowanie o ciężkim przebiegu. Spowodować może to także szerzenie się zakażenia w populacji polskiej” – stwierdza dr hab. Tadeusz Zielonka. (PAP)
mmi/