Rosyjski terror. Cywile więzieni w rowie. Ze związanymi rękoma spędzili pod gołym niebem dwa tygodnie

2022-05-31 16:30 aktualizacja: 2022-06-01, 08:28
Ukraińscy cywile, fot. PAP/Abaca/AA/ABACA
Ukraińscy cywile, fot. PAP/Abaca/AA/ABACA
W obwodzie kijowskim w połowie marca rosyjscy wojskowi więzili przez dwa tygodnie pięciu młodych mężczyzn w rowie - relacjonuje redakcja Radia Swoboda. Cywile byli przetrzymywani pod gołym niebem ze związanymi rękoma.

17 marca do domu Bohdana Hrycenki w miejscowości Termachiwka wdarło się pięciu rosyjskich żołnierzy. Znaleźli wojskową kurtkę jego młodszego brata, a Bohdana uznali za obserwatora artyleryjskiego - pisze serwis, powołując się na relację mężczyzny.

"Powiedziałem im, że to nieprawda, a nawet gdybym nim był, to broniłbym swojej ziemi" - miał odpowiedzieć 25-latek. Po tych słowach Rosjanie dwukrotnie strzelili mu w nogę. Kule przeszły na wylot.

Rosjanie pojmali też czterech znajomych Hrycenki z okolicy. Najstarszy z nich miał 29 lat, a najmłodszy 22. Wszystkim związano ręce i zawiązano oczy, wsadzono do transportera opancerzonego i wywieziono na jeden z punktów kontrolnych w tej wsi. Tam mężczyźni byli przesłuchiwani i bici. Próbowano zdobyć od nich informacje m.in. o pozycjach ukraińskich wojsk. Więzieni mówili, że nic nie wiedzą na ten temat.

Później mężczyzn wrzucono do przydrożnego rowu, gdzie przetrzymywano ich przez następne dwa tygodnie - czytamy.

Do przykrycia dano cywilom brudny worek z garstką słomy i kilka starych kołder. Cały czas ręce więzionych były związane sznurem, a oczy mieli zasłonięte czapkami obwiązanymi taśmą. Stale byli pilnowani przez uzbrojonego żołnierza, który groził, że ich zastrzeli w przypadku jakiejkolwiek próby ucieczki.

Jeńcy podczas zatrzymania nie mogli nawet założyć kurtek. "Kiedy padał deszcz, to wszystkie łachmany, które nam rzucili, namakały. Leżysz, trzęsiesz się, czekasz na poranek, żeby chociaż słońce zaświeciło. Czasami były w nocy mrozy - do 10 stopni. Wtedy rano nóg w ogóle nie czujesz. Wstajesz i chwiejesz się jak pijany" - opowiedział jeden z więzionych Bohdan Harkusza.

Mężczyzn karmiono kaszą raz albo dwa razy dziennie. Prowadzano ich do toalety, ale rąk nie odwiązywano; jedynie odkrywano oczy.

"Ukropy! (Ukraińcy) P***y! Czemu ich nie zabiliście? Powieśmy ich, zakopmy!" - powiedzieli rosyjscy żołnierze, przejeżdżający obok - wspomina były jeniec. Innym razem grupa wojskowych zaczęła ich bić po całym ciele. Pewien żołnierz zapytał jednego z więzionych, dlaczego nie jest ogolony i zaczął ścinać nożem jego brodę. "Lepsza by już była śmierć niż taka niewola" - powiedział Harkusza.

Niedaleko od miejsca, w którym trzymano jeńców, w krzakach, przez około tydzień leżały zwłoki mężczyzny. "Jednego faceta tu zabiliśmy, złamaliśmy mu palce, a on nawet się nie skrzywił. Na pewno był po narkotykach" - miał mówić jeden z rosyjskich żołnierzy. Pewnego dnia więzionym rozkazano wykopanie grobu dla zabitego mężczyzny.

Pod koniec marca po wycofaniu się rosyjskich wojsk ze wsi pięciu mężczyzn pozostało bez nadzoru i zdołało uciec.

W maju miejscowa policja przeprowadziła ekshumację zakopanego ciała. Ofiara to 53-letni mieszkaniec sąsiedniej wsi Wiktor Sydorenko. Na jego ciele były rany postrzałowe i ślady pobicia.

Harkusza patrzy na mogiłę, którą wykopał dla Sydorenki i przypomina sobie słowa jednego z rosyjskich żołnierzy: "Jeszcze długo będziecie odkopywać tych, co tu zakopaliśmy" - pisze portal Radia Swoboda. (PAP)

kw/