Jak wyjaśnił, oskarżenie było najsurowszym z możliwych zważywszy, że nie stwierdzono oznak premedytacji ze strony Schurra, który sam oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości.
W przypadku skazania, grozi mu kara dożywotniego więzienia z możliwością warunkowego zwolnienia.
"Nie wnosiłbym oskarżenia, gdybym nie uważał, że mogę to udowodnić" - mówił Becker, cytowany przez Detroit Free Press, największą gazetę w tym mieście.
"Lyoya był uchodźcą z Konga i w chwili postrzelenia miał 26 lat. Jego śmierć wywołała protesty w Grand Rapids, Detroit i innych miastach jako reakcja na postępowanie policji wobec czarnoskórych. Wzbudziła dyskusje na temat zaangażowania władz w zapewnienie równości rasowej, co miasto zobowiązało się uczynić w następstwie protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej w 2020 roku" – wyjaśnił dziennik.
Schurr pracował w policji w Grand Rapids od 2015 roku. Po zastrzeleniu Kongijczyka został wysłany na płatny urlop administracyjny.
Zgodnie z nagraniem policji podczas kontroli drogowej Lyoya wydawał się zdezorientowany tym, co mówił funkcjonariusz. Uciekł z samochodu, a kiedy Schurr go złapał doszło do szarpaniny. Po około 90 sekundach policjant znalazł się na Lyoyi, który leżał twarzą do ziemi. Krzycząc "puść paralizator!" policjant strzelił Kongijczykowi w tył głowy.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski
mar/