Co czeka widzów w finale 4. sezonu „Stranger Things”? Jeden z aktorów uchylił rąbka tajemnicy

2022-06-27 15:30 aktualizacja: 2022-06-27, 19:59
Aktor David Harbour i Lily Allen z rodziną podczas premiery czwartego sezonu „Stranger Things” w Nowym Jorku. Fot. ARAH YENESEL  PAP/EPA
Aktor David Harbour i Lily Allen z rodziną podczas premiery czwartego sezonu „Stranger Things” w Nowym Jorku. Fot. ARAH YENESEL PAP/EPA
Wielkimi krokami zbliża się wyczekiwany przez fanów finał 4. sezonu „Stranger Things”. Odtwórca roli Jima Hoppera ujawnił w najnowszym wywiadzie, że widzów czeka sporo emocji. „Właściwie każda postać będzie miała dużo więcej do zrobienia. W ostatnich odcinkach pojawi się mnóstwo epickich sekwencji akcji” – zdradził David Harbour.

Można śmiało powiedzieć, że rola w „Stranger Things” uratowała karierę Davida Harboura. Choć na przestrzeni lat pojawił się on w wielu nierzadko uznanych produkcjach, zwykle grywał postaci drugoplanowe lub epizodyczne. W jednym z wywiadów aktor przyznał, że występ w bijącym rekordy popularności serialu Netflixa był dla niego przełomem w życiu zawodowym. „W Hollywood dotarłem do punktu, w którym grałem piąte albo i szóste skrzypce. Mogłem zarabiać na życie i wspierać swoją karierę teatralną, co było niewątpliwie dobre, ale pogodziłem się z tym, że nie dostanę szansy, by w kinie lub telewizji opowiadać historie, na których naprawdę mi zależy” – ujawnił aktor w rozmowie z „Cigar Aficionado”.

Harbour: to z pewnością największy zaszczyt w karierze, móc zagrać tak pięknie napisaną postać

Rola Jima Hoppera w „Stranger Things” przyniosła mu ogromne uznanie, zarówno ze strony widzów, jak i krytyków. Zdobył za nią statuetkę Critics’ Choice Television, a także nominacje do Złotego Globu, Emmy oraz nagrody Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. „To prawdopodobnie jeden z największych zaszczytów w moim życiu, a z pewnością największy zaszczyt w karierze, móc zagrać tak pięknie napisaną postać i rozwijać ją przez tak długi czas” – zaznaczył Harbour w wywiadzie udzielonym właśnie portalowi „IndieWire”.

Aktor ujawnił, że rola opiekuńczego Hoppera, który bierze pod swoje skrzydła nastoletnich bohaterów serialu, wywołała u niego duże zmiany również w sferze prywatnej. „Zacząłem być postrzegany przez pryzmat Jima. Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że ludzie widzieli we mnie ojca. Przez całe swoje życie byłem tym zwariowanym facetem, samotnikiem, który nie interesował się ani małżeństwem, ani tym bardziej ojcostwem. To mnie odmieniło. Dla młodych aktorów, z którymi gram w serialu, od początku starałem się być swego rodzaju mentorem. To było chwilami trudne, ale też niesamowicie ubogacające” – zdradził gwiazdor. Dwa lata temu Harbour wziął ślub z piosenkarką Lily Allen, z którą wychowuje dwójkę dzieci z jej poprzedniego związku.

"To, co przygotowaliśmy, dosłownie zwali was z nóg"

Fani serialowego hitu Netflixa wyczekują tymczasem nadchodzącego finału 4. sezonu. Nowe odcinki pojawią się w katalogu streamingowego giganta już 1 lipca. Choć szczegóły na temat fabuły są, co oczywiste, tajemnicą, wiemy już, że potrwają one łącznie niespełna cztery godziny. Harbour uchylił rąbka tajemnicy i ujawnił, czego możemy się po nich spodziewać.

„Będzie kilka dużych zaskoczeń. To wyścig do mety, sprint. Każda z postaci będzie miała więcej do zrobienia. W ostatnich odcinkach pojawi się mnóstwo epickich sekwencji akcji. Hopper będzie bardziej bezbronny, a jednocześnie silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. To jedyne, co mogę powiedzieć. Myślę, że to, co przygotowaliśmy, dosłownie zwali was z nóg” – zapowiedział aktor. (PAP Life)

mj/