Daria Kaleniuk, aktywistka ukraińska, podróżująca z Warszawy do Madrytu, gdzie odbywał się szczyt NATO, napisała o zajściu na lotnisku we Frankfurcie na Twitterze.
“This is not my war” - a border guard in Frankfurt airport started yelling at me when found leaflets in me beg with slogan #ArmUkraineNow. “Go kill more russians”, “this will lead to wwiii” - he kept shouting pic.twitter.com/ZRUg2Pbwzm
— Daria Kaleniuk (@dkaleniuk) June 28, 2022
Jak opowiedziała Kaleniuk „Bildowi”, na lotnisko we Frankfurcie trafiła w drodze z Warszawy do Madrytu, gdzie współorganizowała demonstrację proukraińską. Podczas standardowej kontroli bezpieczeństwa została poproszona o otworzenie torby. Kiedy pracownik ochrony znalazł w jej bagażu ulotki, przygotowane na demonstrację, „jego ton zmienił się dość drastycznie”.
Na ulotkach było zdjęcie ukraińskiego paszportu, przedziurawionego pociskiem. Napisy głosiły: „Jestem Ukraińcem, Rosjanie zabiją mnie za to” oraz „Uzbroić Ukrainę teraz!”. Wtedy kontroler miał zacząć krzyczeć na Kaleniuk: „To nie jest moja wojna. To doprowadzi do trzeciej wojny światowej”.
Kaleniuk odpowiedziała, że Niemcy finansują tę wojnę, kupując od Rosji tani gaz. „To jeszcze bardziej rozwścieczyło mężczyznę” – opisuje "Bild". „Tak tak, wiem, miłego lotu. Idź, zabij więcej Rosjan” – pożegnał wstrząśniętą pasażerkę pracownik lotniska.
Jak podkreśla "Bild", szczególnie szokujący był fakt, że „nikt nie zareagował ani nie okazał solidarności z aktywistką ukraińską, mimo tak głośnego i agresywnego tonu” mężczyzny.
„Było mi smutno. Zdałam sobie sprawę, że nie ma z jego strony woli zrozumienia tego, co dzieje się w moim kraju. Ja po prostu próbuję zrobić, co w mojej mocy, aby powstrzymać okrucieństwa i ludobójstwo na Ukrainie. A potem słyszę, że to, co robię, doprowadzi do trzeciej wojny światowej” – opowiada kobieta. „Tego samego dnia rosyjska rakieta uderzyła w budynek mieszkalny w Mikołajowie na południu Ukrainy. Pod gruzami ratownicy znaleźli ciało 6-letniej dziewczynki. Taka jest rzeczywistość na Ukrainie. A Niemiec mówi mi, że to nie jego wojna” – dodaje.
Jak zauważa Kaleniuk, mężczyzna ten „prawdopodobnie reprezentuje istotną część niemieckiego społeczeństwa". Jej zdaniem „sposób, w jaki zachowuje się kanclerz Scholz, może tak wpływać na ludzi”.
Policja pod twitterowym wpisem Kaleniuk poprosiła o więcej szczegółów dotyczących zajścia, aby móc ustalić, czy mężczyzna był pracownikiem urzędu celnego, policji, czy prywatnej firmy ochroniarskiej. „Sprawa jest obecnie badana. Nie ustalono jeszcze tożsamości mężczyzny” – dowiaduje się „Bild”. (PAP)
mar/