Przyłębska o zarzutach, że TK wydaje wyroki na zamówienie: to są totalne bzdury

2022-07-07 15:58 aktualizacja: 2022-07-08, 11:51
Prezes TK Julia Przyłębska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Prezes TK Julia Przyłębska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
To są totalne bzdury - podkreśliła w czwartek prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska odnosząc się do zarzutów, że TK wydaje wyroki na zamówienie. Podejrzewam, że Rosja obserwuje naszą scenę polityczną i wie, co może zdestabilizować sytuację w państwie i uderza - dodała.

W poniedziałek część mediów informowała o opublikowanych w sieci zrzutach ekranu mających pokazywać korespondencję mailową szefa KPRM Michała Dworczyka ze stycznia 2019 r., w której miał relacjonować premierowi Mateuszowi Morawieckiemu rozmowę z prezes TK Julią Przyłębską, dotyczącą trzech spraw oczekujących w TK na rozstrzygnięcie.

Przyłębska odnosząc się do tych doniesień w telewizji wPolsce.pl podkreśliła, że nigdy nie omawiała i nie omawia spraw z politykami. "Natomiast patrząc na tego maila, nawet gdyby takie informacje były, to są to informacje jakby powszechnie znane" - mówiła. Zaznaczyła, że w żadnej ze spraw, które pojawiają się w rzekomych mailach nie przewodniczyła składom orzekającym, ani nawet w nich nie była.

Dodał, że w dwóch sprawach wskazanych w rzekomym mailu zapadły wyroki w 2019 r. i TK orzekł na rzecz obywateli. Wskazała na sprawę emerytur kobiet z rocznika 1953. Wyrok TK w tej sprawie zapadł 6 marca 2019 r. Trybunał uznał za niekonstytucyjny mechanizm obniżania podstawy obliczenia emerytury bez uprzedzenia. Uznał wówczas, że decydując się przejść na wcześniejszą emeryturę, kobiety nie wiedziały, że może to wpłynąć na wysokość ich świadczenia powszechnego.

Odpowiadając na kolejne pytania zapewniła, że nie pamięta "takiej rozmowy" z Dworczykiem. "Natomiast kwestie pytań co się dzieje w sprawie, to zdarzają się z uczestnikami postępowania" - zaznaczyła.

Prezes Przyłębska odnosząc się do zarzutów, że TK wydaje wyroki na zamówienie odparła, że "to są totalne bzdury". "Jesteśmy zmuszeni, żeby mówić o rzeczach, o których nie powinniśmy rozmawiać" - dodała.

"W ogóle informowanie o tego rodzaju mailach też jest dość zabawne. On się ukazuje w określonym czasie. Mamy wojnę na Ukrainie. Podejrzewam, że agresor, Rosja, obserwuje naszą scenę polityczną i uderza w punkt, ja tak to widzę. Obserwuje, wie, co może zdestabilizować sytuację w państwie i uderza" - dodała .

"Nawet jeśliby taki mail był prawdziwy, to nie zawiera on żadnych takich informacji, które wskazywałyby w jakimkolwiek procencie, że tu było jakieś umawianie czegokolwiek" - powiedziała Przyłębska. (PAP)

mar/