Spotkanie w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego odbyło się w kościele Świętego Serca w Edmonton, do którego uczęszczają przedstawiciele tzw. Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów oraz imigranci z wielu krajów.
Świątynia zbudowana dla rdzennej ludności w 1913 roku jest jedną z najstarszych w mieście. To pierwsza w Kanadzie parafia Metysów i Inuitów. Wiara katolicka jest tam wyznawana w kontekście ich kultury oraz tradycji, co wyraźnie widać także w wystroju kościoła, gdzie dekoracja przy ołtarzu nawiązuje do indiańskiego namiotu tipi.
Z czasem parafia stała się miejscem kultu dla wielu imigrantów i uchodźców z całego świata.
Podczas drugiego już w poniedziałek spotkania z rdzenną ludnością, po wcześniejszej wizycie na jej prastarych terenach w Maskwacis, papież powiedział: „Jestem w waszym domu, jako przyjaciel i jako pielgrzym na waszej ziemi”.
Franciszek wskazał, że parafia ta ukazuje, jaki powinien być Kościół; miejscem, w którym „gościnność i przyjęcie, typowe wartości kultury rdzennej, mają fundamentalne znaczenie: gdzie każdy winien czuć się mile widziany, niezależnie od tego, co przeżył i od swych indywidualnych okoliczności życiowych”.
„Jednocześnie nie możemy zapominać, że także w Kościele dobra pszenica jest zmieszana z kąkolem. I właśnie z powodu tego chwastu chciałem podjąć tę pielgrzymkę pokutną, rozpoczynając ją dziś rano od przypomnienia zła, doznanego przez rdzenne ludy od wielu chrześcijan, i z wielkim żalem prosząc o wybaczenie” - wyznał Franciszek, przywołując swoją wizytę i przeprosiny w Maskwacis.
Papież zapewnił: „Boli mnie myśl, że katolicy byli zaangażowani w politykę asymilacji”, która „umacniała poczucie niższości, ograbiając wspólnoty i pojedyncze osoby z ich tożsamości kulturowej i duchowej, odcinając ich korzenie i podsycając postawy uprzedzenia i dyskryminacji, a także, że odbywało się to również w imię edukacji rzekomo chrześcijańskiej”. Tak nawiązał do krzywd zaznanych przez dzieci w szkołach rezydencjalnych, prowadzonych w imieniu rządu przez Kościoły chrześcijańskie, w tym instytucje katolickie.
„Edukacja musi zawsze zaczynać się od poszanowania i promowania talentów, które już istnieją w człowieku. Nie jest ona i nigdy nie może być czymś, co można odgórnie narzucić, bo wychowanie to przygoda wspólnego poznawania i odkrywania tajemnicy życia” - wskazał Franciszek.
Przyznał, że ma świadomość tego, jak trudno jest dostrzec jakąkolwiek perspektywę pojednania osobom pokrzywdzonym przez tych, którzy „powinni dawać świadectwo życia chrześcijańskiego”.
„Nic nie może wymazać doświadczenia pogwałconej godności, doznanej krzywdy, zdradzonego zaufania. Nigdy też nie może się zatrzeć wstyd nasz, wierzących” - oświadczył.
„Kiedy – dodał - pomyślimy o nieusuwalnym cierpieniu, jakiego doświadczyło w tych miejscach wiele osób, wewnątrz instytucji kościelnych, można jedynie poczuć złość i wstyd. Stało się tak, gdy wierzący dali się zeświecczyć i zamiast promować pojednanie, narzucili swój własny wzorzec kulturowy”.
„Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak, ileż razy działo się tak w historii! Podczas gdy Bóg zwyczajnie i pokornie proponuje siebie, my zawsze mamy pokusę, by narzucać go, i w jego imię narzucać siebie” - podkreślił Franciszek.
Wyraził pragnienie, by Kościół nie był „zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich”.
Z Edmonton Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ sp/