"Pomoc wojskowa dla Kijowa to nie jałmużna, a inwestycja w bezpieczeństwo Europy"

2022-07-29 12:30 aktualizacja: 2022-07-29, 12:33
Ukraińscy żołnierze, Fot. PAP/AA/ABACA
Ukraińscy żołnierze, Fot. PAP/AA/ABACA
"Chcę powiedzieć jasno: pomoc wojskowa dla Ukrainy nie jest jałmużną. To konieczna inwestycja w długoterminowe bezpieczeństwo Europy" - napisał szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba w opublikowanym w piątek artykule dla "New York Timesa".

"Armia ukraińska wyjdzie z tego konfliktu, największej wojny prowadzonej na lądzie w Europie od 1945 roku, jako jedne z najlepiej wyszkolonych sił zbrojnych na kontynencie. Po odparciu rosyjskiej inwazji wojsko ukraińskie poświęci się obronie bezpieczeństwa i stabilności Europy, chroniąc demokrację przed wszelką autorytarną ingerencją" - zapewnił Kułeba na łamach amerykańskiego dziennika.

Zdaniem szefa ukraińskiej dyplomacji jego kraj, USA i europejscy sojusznicy muszą mówić do prezydenta Rosji Władimira Putina jego językiem, czyli "językiem siły". W praktyce ma to oznaczać, według Kułeby, wzmacnianie Ukrainy pod względem militarnym poprzez szybsze dostarczanie zaawansowanych systemów artyleryjskich i pojazdów opancerzonych, jak i dodatkowe wsparcie finansowe. Minister zaapelował ponownie o wzmocnienie sankcji na rosyjski eksport, bankowość i handel morski.

"Niektórzy mogliby mieć zastrzeżenia co do ceny takiego wsparcia. Ale alternatywa, czyli rozzuchwalony Putin, jest o wiele gorsza" - ostrzegł Kułeba.

Według niego dowodem na to, że sankcje nałożone na Rosję w odpowiedzi na jej inwazję na Ukrainę działają, jest to, że Moskwa stara się doprowadzić do ich zniesienia, proponując w zamian np. zakończenie blokady ukraińskich portów. Zapewnił także, że dzięki wsparciu z całego świata Ukraina doprowadziła do stabilizacji na linii frontu i przygotowuje się do odzyskania kontroli nad terytoriami aktualnie okupowanymi przez siły rosyjskie. Uwaga ukraińskiego wojska skupia się obecnie przede wszystkim na ziemiach zagarniętych przez wroga na południu kraju.

"Jesteśmy zdeterminowani, aby odwrócić losy wojny na naszą korzyść i wypchnąć siły rosyjskie z naszej ziemi" - napisał ukraiński minister.

"Nikt nie powinien dać się zwieść. Cokolwiek mówią władze (Kremla), Rosja pozostaje skupiona na wojnie i ma na celu zniszczenie Ukrainy i rozbicie Zachodu. Widok Odessy, trafionej przez rosyjskie pociski zaledwie godziny po osiągnięciu porozumienia o eksporcie zbóż z południowych portów, powinien zakończyć wszelką utrzymującą się naiwność. Dla Władimira Putina zawieszenie broni w tym momencie pozwoliłoby jego wyczerpanym wojskom na odpoczynek przed powrotem do dalszej agresji. To prosta prawda: Putin nie zatrzyma się, dopóki nie zostanie zatrzymany" - skomentował Kułeba.

"Nikt poza Rosją nie chciał tej wojny i żaden kraj na świecie nie pragnie pokoju bardziej niż Ukraina. Ale trwały, solidny pokój, a nie tykająca bomba zamrożonego konfliktu, jest możliwy tylko pod warunkiem, że Rosja zostanie pokonana na polu bitwy. To dlatego Ukraina musi wygrać. Tylko wtedy Putin zapragnie pokoju, nie wojny" - napisał ukraiński dyplomata na łamach "NYT". (PAP)

kw/