Ackermann wyprzedził Belga Jordiego Meeusa (Bora-hansgrohe) oraz Włocha Jonathana Milana (Bahrain-Victorious). Dziewiąte miejsce zajął Stanisław Aniołkowski z reprezentacji Polski.
O zwycięstwo walczyli sprinterzy z rozciągniętej czołowej grupy, która na ostatnich metrach doścignęła uciekającego Czecha Zdenka Stybara (Quick-Step Alpha Vinyl).
Jadący w żółtej koszulce lidera Higuita ucierpiał w kraksie, do której doszło ok. 2 km przed metą, ale działo się to już w strefie ochronnej i nie wpłynęło na zmiany w czołówce klasyfikacji generalnej. Kolumbijczyk dojechał do mety poobijany kilka minut po zwycięzcy.
W Lesku, gdzie rozpoczynał się etap, nie stawiła się belgijska ekipa Alpecin-Deceuninck, która w poniedziałek wieczorem wycofała się z wyścigu z powodu przypadków zakażenia koronawirusem wśród pięciu członków obsługi. Wycofał się także jednodniowy lider TdP Norweg Jonas Abrahamsen (Uno-X), który w poniedziałek z wielkim trudem ukończył etap do Przemyśla. Na starcie stanęło 142 zawodników.
We wtorek kolarze pokonywali pętlę po Bieszczadach. Niedługo po wyjeździe z Leska od peletonu odskoczyli: Kamil Małecki (Lotto Soudal), Duńczyk Mads Schmidt (Israel-Premier Tech), Francuz Nans Peters (AG2R Citroen), Portugalczyk Rui Oliveira (UAE Team Emirates) oraz Norweg Anders Skaarseth (Uno-X).
Przewaga pięciu zawodników to rosła, to malała, to znów rosła, ale nie przekraczała czterech minut. Trzy górskie premie - w Czarnej Górze, Arłamowie i Leszczawie - padły łupem Małeckiego, który zapewnił sobie koszulkę najlepszego „górala”. Z kolei lotne finisze w Ustrzykach Dolnych i Fredropolu wygrał praktycznie bez walki Schmidt, zdobywając sześć sekund bonifikaty. Szwajcar miał tylko 50 sekund straty do prowadzącego Higuity, więc tej ucieczki nie można było zlekceważyć.
Na zjeździe w kierunku Sanoka peleton doścignął Małeckiego i Petersa, a Schmidt, Skaarseth i Oliveira zostali wchłonięci już na ulicach miasta, 3 km przed metą. W tym momencie zaatakował Stybar, szybko uzyskując osiem sekund przewagi. Wydawało się, że to wystarczy do zwycięstwa, zwłaszcza że w peletonie doszło do kraksy, w której ucierpiał Higuita. Czech jednak nie dał rady.
Finisz z rozciągniętej grupy wygrał 28-letni Ackermann, odnosząc piąte w karierze zwycięstwo etapowe w Tour de Pologne. Poprzednio wygrywał w latach 2018-19.
W środę odbędzie się piąty etap, z Łańcuta do Rzeszowa (178 km).
Piąte zwycięstwo etapowe w Tour de Pologne Ackermanna
Ackermann wygrał po dwa odcinki w 2018 i 2019 roku. W 2021 nie ukończył pierwszego etapu z Lublina do Chełma.
"Byłem rozczarowany, że kiedy przyjechałem ostatnio do Polski, to nie wygrałem. Ale wygrywam seriami, po dwa odcinki co roku. Mam nadzieję, że powtórzę ten wyczyn, a są na to jeszcze dwie okazje (w Rzeszowie i Krakowie - PAP). Jeszcze wczoraj myślałem: odpocznę sobie, to nie jest dzień dla mnie, za trudna końcówka pod górę. Ale Davide Formolo namówił mnie, żebym spróbował i że cała drużyna pojedzie, aby mi pomóc. I się udało" - cieszył się 28-letni Niemiec.
Oprócz Ackermanna i Higuity na podium w Sanoku stanęli Polacy: Patryk Stosz wciąż jest liderem klasyfikacji aktywnych, a Jakub Kaczmarek (obaj startują w drużynie narodowej) jest najlepszy z reprezentantów gospodarzy, natomiast po raz pierwszy do dekoracji przystąpił Kamil Małecki (Lotto Soudal), który we wtorek zdobył koszulkę najlepszego "górala" dzięki wygraniu trzech górskich premii.
"Próbowałem zdobyć tę koszulkę na pierwszym etapie, ale nie udało się. Dziś znów jechałem w ucieczce i jestem wdzięczny rywalom, że mi nie utrudniali zadania. Wiedziałem, że muszę dojechać do ostatniego podjazdu. Nogi były dziś bardzo dobre. Powalczę o utrzymanie koszulki, co powinno się rozstrzygnąć ostatniego dnia wyścigu na premii im. Joachima Halupczoka. Wszystko może się wydarzyć, ale będę o nią walczyć" - powiedział Małecki. (PAP)
kw/