Chiny i Rosja uważane są za nieformalnych sojuszników, którzy wspólnie starają się podważyć obecny ład światowy z dominującą pozycją USA. Według Bogusza prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca ChRL Xi Jinping „zdecydowali się na wielką rozgrywkę o zmianę porządku światowego po chaotycznym wycofaniu się Amerykanów z Afganistanu” latem 2021 roku.
„Odebrali, moim zdaniem błędnie, wycofanie się (prezydenta USA Joe) Bidena jako dowód jego słabości, kiedy w rzeczywistości to był dowód jego zdecydowania. Podjął decyzję wbrew wojskowym, wiedząc, że zapłaci za to sporą cenę polityczną” – zauważa ekspert.
„Teraz zabicie al-Zawahirego w Kabulu, w tym momencie, to może sygnał, że Biden nie jest miękki” – twierdzi Bogusz. Jego zdaniem przekaz skierowany do Rosji i Chin brzmiał: „Nie uważajcie, że się cofniemy lub zawahamy”.
Analityk OSW ocenia jednak, że komunistyczne władze w Pekinie zignorują ten ostrzegawczy sygnał z powodu własnego skrzywienia ideologicznego i wiary w rzekomy „schyłek Zachodu”. „Ideologia mówi, że Zachód się kończy, więc jeżeli fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów” – podsumowuje dr Bogusz.
Putin spotkał się z Xi w Pekinie w lutym, na krótko przed rozpoczęciem przez Rosję inwazji na Ukrainę. Po spotkaniu oba kraje opublikowały oświadczenie, które część ekspertów określała jako manifest na rzecz nowego ładu światowego. W dokumencie oba państwa zadeklarowały przyjaźń „bez granic”, bez „zakazanych obszarów dla współpracy”. Chiny poparły żądania Rosji wobec NATO, a Moskwa opowiedziała się po stronie Pekinu w kwestii Tajwanu.
Relacje amerykańsko-chińskie są obecnie bardzo napięte. Oba kraje spierają się ze sobą na wielu obszarach: od gospodarki, handlu i technologii, przez źródła pandemii Covid-19, prawa człowieka i traktowanie mniejszości etnicznych i religijnych w Chinach, po ograniczanie autonomii Hongkongu i chińskie roszczenia terytorialne na okolicznych morzach. W ostatnim czasie znacznie wzrosły również napięcia związane z Tajwanem, który władze w Pekinie uważają za część terytorium ChRL.
Zawahiri, najbardziej poszukiwany terrorysta świata i jeden ze współorganizatorów ataków na USA 11 września 2001 r., został zabity w nocy z soboty na niedzielę w stolicy Afganistanu – Kabulu. Wiceprezydent USA Kamala Harris oświadczyła we wtorek, że zabijając przywódcę Al-Kaidy, Stany Zjednoczone dotrzymały obietnicy złożonej po wyjściu z Afganistanu, że nadal będą w stanie chronić Amerykanów przed zagrożeniem terroryzmu.(PAP)
kgr/