Wicepremier Gliński: szkody w wyniku grabieży polskich dzieł sztuki przez okupantów są odczuwalne do dziś

2022-09-11 17:28 aktualizacja: 2022-09-12, 11:26
Fot. PAP/Piotr Nowak
Fot. PAP/Piotr Nowak
Grabież polskich dzieł sztuki przez niemieckich i sowieckich okupantów była celowa i szeroko zakrojona, a w wyniku wojny Polska straciła ponad pół miliona obiektów - pisze w "Chicago Tribune" wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński. Zapowiedział, że Polska nie ustanie w wysiłkach, by je odzyskać.

W tekście, zamieszczonym w dodatku "Poland: First to Fight" do niedzielnego wydania tego jednego z pięciu największych dzienników w USA, Gliński wskazuje na ogrom strat dla polskiej kultury w wyniku celowych działań okupantów.

"Wraz z wybuchem II wojny światowej Niemcy rozpoczęły konsekwentną i celową akcję wymazywania Polski z mapy Europy. Naród polski miał zostać pozbawiony elit intelektualnych, tożsamości i niepodległości. Niszczenie i grabież nie ominęły polskiej kultury. Literatura, muzyka, film, teatr, sztuki plastyczne – wszystkie dziedziny kultury poniosły niepowetowane straty, które do dziś są odczuwalne" - pisze minister kultury.

"Rabunek ze zbiorów publicznych był zdarzeniem bez precedensu"

Jak zaznacza Gliński, podczas wojny Polska straciła co najmniej 516 tys. dóbr kultury, zaś muzea straciły 50 proc. swoich kolekcji. Dodaje też, że polskie dzieła sztuki od początku były przedmiotem rywalizacji czołowych przedstawicieli nazistowskiego reżimu - Heinricha Himmlera, Hermanna Goeringa i Hansa Franka, którzy utworzyli specjalne jednostki i organizacje, by nadać grabieży pozory praworządności. Wicepremier zaznacza jednak, że obok tego zorganizowanego procederu dochodziło też do samowolnej grabieży przez niemieckich dygnitarzy, którzy kradli dzieła sztuki na swój własny użytek.

"Rabunek ze zbiorów publicznych na tle Europy Zachodniej był zdarzeniem bez precedensu i nie miał miejsca w innych krajach okupowanych, takich jak np. Holandia czy Francja. Osoby bezpośrednio zaangażowane w ten proceder nie były dobrane przypadkowo – byli to utytułowani niemieccy i austriaccy historycy, historycy sztuki i archeolodzy, pracownicy muzeów, uczelni i instytutów badawczych" - pisze Gliński. Jak dodaje, działania te były prowadzone zgodnie z myślą wyrażoną przez Josepha Goebbelsa: „Polski naród nie jest wart bycia nazywanym narodem kulturalnym”.

Wicepremier podkreśla, że rabowania dóbr kultury na szeroką skalę dopuszczali się też Sowieci, którzy konfiskowali dzieła na anektowanych przez siebie ziemiach RP, a później również zabierali polskie obiekty w ramach rekompensaty za straty wojenne, która w praktyce przyjęła formę brutalnego rabunku.

"Szeroko zakrojona i celowa grabież polskich dzieł sztuki przez niemieckich i sowieckich okupantów pozostawiła dojmujące poczucie straty w polskiej kulturze. Straty, która mimo upływu ponad 80 lat od wybuchu II wojny światowej nadal jest odczuwalna i bolesna. Baza strat wojennych, prowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, liczy blisko 66 tys. obiektów, co jest namiastką szacowanej liczby 516 tys. utraconych dzieł" - informuje minister.

Zapowiada, że polskie starania, by identyfikować te obiekty i doprowadzić do ich powrotu nie ustaną. Dodał, że dzięki akcjom informacyjnym ministerstwa do Polski wróciły obiekty zwrócone przez niemieckich obywateli i instytucje. Tak stało się z obrazem Franciszka Mrażka "Na przypiecku", biurkiem i kabinetem z muzeum w Wilanowie czy starożytnym naczyniem, lekytem czerwonofigurowym.

"Choć te pojedyncze przypadki są budujące, pamiętać należy, że jest to kropla w morzu zrabowanych dóbr kultury, przechowywanych, a nierzadko ukrywanych w prywatnych kolekcjach" - ocenia Gliński. "Tylko zmiana postawy władz oraz zmiany w prawodawstwie państw takich jak Niemcy, w których zrabowane i wywiezione z Polski w czasie II wojny światowej dzieła sztuki wciąż są przechowywane, a i wystawiane na sprzedaż, mogą spowodować, że obywatele tych krajów będą musieli zwrócić te obiekty do ich macierzystych zbiorów" - dodaje.

Tekst został opublikowany wspólnie z miesięcznikiem „Wszystko co Najważniejsze” w projekcie historycznym z Instytutem Pamięci Narodowej i Polską Fundacją Narodową.(PAP)

mmi/