W miarę jak siły ukraińskie odzyskują terytorium, czołgi znalazły się na szczycie ich listy życzeń, tym bardziej po tym, jak Putin ogłosił mobilizację, w której oficjalnie ma zostać wcielonych do armii dodatkowe 300 tys. żołnierzy, co wskazuje na eskalację wojny.
Amerykańskie czołgi M-1 Abrams i niemieckie Leopardy stanowiłyby potężne wsparcie, które pomogłoby Kijowowi zdobyć i utrzymać więcej terenu w porównaniu ze starymi czołgami z czasów sowieckich, które są obecnie na wyposażeniu armii ukraińskiej - twierdzą eksperci i ukraińscy doradcy.
Jednak najwyżsi urzędnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo narodowe w USA i Niemczech wahają się przed dostarczeniem czołgów, częściowo, jak twierdzą ze względu na wyzwania szkoleniowe i logistyczne.
"Odmienna konstrukcja czołgów M-1, to dość istotna przeszkoda (...), prócz czołgów należałoby również zapewnić Ukraińcom części zamienne" – powiedział anonimowo jeden z amerykańskich urzędników. "Nie możemy im dać czegoś, czego nie będą umieli naprawić, a kiedy skończy się paliwo, nie będą mogli ich zatankować".
Do natychmiastowego użytku lepiej nadają się niemieckie Leopardy, ponieważ technologicznie są bardziej zbliżone do czołgów, które Ukraińcy już potrafią obsługiwać; ponadto zużywają mniej paliwa niż Abramsy - powiedział urzędnik. Niemcy jednak wielokrotnie odrzucały prośbę Ukrainy o czołgi, a minister obrony Christine Lambrecht powiedziała niedawno, że Berlin uzgodnił z partnerami z NATO, aby nie podejmować takich decyzji "jednostronnie".
Zachodnie czołgi zapewniłyby znaczną modernizację sił pancernych Kijowa pod względem zasięgu, prędkości i kontroli ognia - ocenił emerytowany gen. broni Ben Hodges, były dowódca Armii Stanów Zjednoczonych w Europie. Jednak Ukraińcy mogliby nie podołać kosztom związanym z ich eksploatacją.
"Dywizja czołgów M-1 (58 pojazdów – przyp. PAP) może zużywać do 600 tys. galonów (ok. 2,27 mln litrów - przyp. PAP) paliwa dziennie – co mogłoby utrudnić Ukrainie pole manewru – powiedział generał. „To nie są samochody do wynajęcia. Te czołgi musi wspierać ogromne logistyczne zaplecze" - dodał Hodges. (PAP)
js/