Prezes PiS: zwiększyliśmy dochody państwa prawie o bilion złotych

2022-10-12 18:33 aktualizacja: 2022-10-13, 08:58
Od roku 1989 czy 1990 mieliśmy do czynienia z wielkim procesem okradania naszych obywateli. Myśmy to opanowali i tylko dzięki temu mogliśmy zwiększyć dochody państwa o prawie bilion złotych, licząc ten rok oraz przeprowadzić wielkie programy społeczne - powiedział w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Lider PiS w ramach objazdu po kraju spotkał się w środę z mieszkańcami Puław na Lubelszczyźnie. Kaczyński podczas spotkania mówił m.in. o procesie, który - jak zaznaczył - miał miejsce od 1989 roku czy 1990 roku, abstrahując od czasów komunistycznych, "bo to zupełnie inne czasy, więc nie ma co tego porównywać".

"To był wielki proces okradania naszych obywateli, naszego kraju" - powiedział szef PiS. "Najlepszym przykładem, ale dalece nie jedynym, był VAT, to wszystko, co działo się wokół VAT-u, te dziesiątki miliardów złotych corocznie, które po prostu kradziono, a następnie wyprowadzano bardzo często za granicę, a jeśli nawet nie wyprowadzano, to szły one do prywatnych kieszeni, a nie do tej naszej wspólnej kieszeni, jaką są dochody państwowe" - wskazywał Kaczyński.

"Myśmy to opanowali. Tylko dzięki temu mogliśmy zrobić to, co żeśmy w tych ostatnich latach zrobili. Mogliśmy zwiększyć dochody państwa prawie o bilion złotych, licząc ten rok, i mogliśmy przeprowadzić te wszystkie wielkie programy społeczne" - podkreślił.

Wymienił w tym kontekście m.in. program "500 plus", który - jak jednak zauważył - jest "tylko symbolem bardzo wielu różnych zabiegów". "Mogliśmy przeprowadzić te wszystkie programy zmierzające do tego, by sytuacja Polaków żyjących w różnych częściach naszego kraju wyrównywała się" - wskazywał.

"Myśmy zapowiadali już przed laty, że doprowadzimy do tego, że dochody przeciętne na głowę w rodzinie wiejskiej, miejskiej się zrównają. Kiedyś te nożyce był naprawdę bardzo szeroko rozstawione, dziś są już prawe złożone, prawie te dochody są takie same. Tzw. dochód dyspozycyjny jest prawie taki sam" - zauważył Kaczyński.

Jak mówił, "wydawało się, że to jest całkowicie niemożliwe, a jest możliwe". "Tak jak możliwe jest przeprowadzenie wszystkich tych operacji, które zmierzały i zmierzają do tego, by Polska uniknęła kolejnego, już czwartego w okresie po roku 1989, kryzysu gospodarczego i tych wszystkich strasznych ciężarów, które w związku z tym spadają na społeczeństwo" - podkreślił.

"Pamiętajcie państwo, że ten kryzys dziś idzie przez świat i my przygotowujemy się także na kolejny rok i na kolejne lata do tego, by jego skutki dla Polski, Polaków, polskich pracowników, polskiego biznesu były możliwie jak najmniejsze, minimalne albo może nawet żadne. Przez cały czas nad tym pracujemy" - zaznaczył prezes PiS.

Jak przekazał, wyjeżdżając, rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim "o kolejnych przedsięwzięciach zmierzających do tego, by te klęski społeczne, które na nas spadały, przede wszystkim ta najgorsza - bezrobocie, ale także te inne, by te klęski społeczne były ograniczone".

"To jest taki dorobek, któremu nie da się zaprzeczyć i nie da się rozdzielić tej zasługi między różne formacje, różne partie i różne poziomy władzy. To, szanowni państwo jest zasługa PiS i Zjednoczonej Prawicy" - oświadczył Kaczyński.

 

Prezes PiS: węgla nie zabraknie, będzie on ciągle dostarczany oraz rozprowadzany

Prezes PiS podkreślił, że Polska, Europa i świat stoją obecnie przed ogromnymi problemami, jakich nie było od zakończenia II wojny światowej.

Zwrócił jednocześnie uwagę na problemy, z którymi boryka się przeciętna rodzina. "Problemy codzienności, które dzisiaj koncentrują się wokół sprawy energii, ciepła, węgla i wokół sprawy cen" - wymienił.

"Jeżeli chodzi o węgiel, to węgiel jest i będzie dalej dostarczany w dostatecznej ilości" - oświadczył Kaczyński.

Wspomniał też o sprawie jego rozprowadzania, wskazując w tym kontekście na rolę samorządów. Zwrócił uwagę na "pewne podstawy konstytucyjne", z których wynika, że samorządy są częścią władzy państwowej.

"Jeżeli przed władzą państwową, w momencie zagrożenia podstawowych interesów społecznych, stawia się jakieś zadania, to używając języka potocznego, łaski nie robią. Mają obowiązek to zrobić" - podkreślił prezes PiS.

Zauważył, że na początku niektóre mówiły, że to nie ich sprawa i się tym nie zajmą. "Ale nic ważniejszego, niż siła przekonywania" - zaznaczył. Wskazał m.in. na przykład Otwocka, który przewiózł węgiel dla swoich mieszkańców; wymienił też inne miasta.

"Krótko mówiąc: mamy do czynienia z takim procesem, który w tej chwili szybko postępuje. Który - jak sądzę - zakończy się tym, że samorządy to zadanie, nie robiąc żadnej łaski, tylko działając zgodnie z prawem, z konstytucją, wykonają. W związku z tym całe polskie społeczeństwo, które korzysta z tego paliwa, zostanie zabezpieczona. Nikomu nie będzie zimno" - podkreślił.

Kaczyński, odnosząc się do energii elektrycznej, wskazał na przepisy rządowe zamrażające ceny energii do pewnego poziomu zużycia.

Dodał też, że uruchomiono procesy, które doprowadzą do tego, że węgiel będzie tańszy. "Nie tylko dlatego, że będzie ta dopłata, tylko dlatego, że poprzez inne zabiegi zdołamy doprowadzić do stanu, w którym cena węgla będzie tak skonstruowana, iż - to pewna przenośnia - ten węgiel tani, polski, będzie pomieszany - nie fizycznie - z tym węglem dużo droższym z importu" - zapowiedział.

"Ceny węgla, ceny paliw, na skutek różnego rodzaju zabiegów, które zostały wykonane, będą cenami niższymi" - zapewnił.

"Będziemy mieli do czynienia ze stanem zbliżonym do tego normalnego, mimo, że przerwanie importu węgla z Rosji doprowadziło do pewnego niebezpieczeństwa. To niebezpieczeństwo, zapewniam państwa, zostanie uchylone" - dodał.

"Władza rządowa pokaże, że jest w stanie załatwiać trudne sprawy" - podkreślił Kaczyński.

Jarosław Kaczyński: nota w sprawie reparacji jest naprawdę dobrze napisana

Prezes PiS mówił na spotkaniu w Puławach, że jeśli chodzi o reparacje od Niemiec, "mamy do czynienia z początkiem pewnego procesu, który będzie trwał". Zaznaczył, że przygotowanie raportu w tej sprawie zajęło kilka lat.

Kaczyński przekonywał, że działania politycznych przeciwników PiS są "niszczące życie społeczne w zupełnie fatalny sposób", także w sprawie reparacji. Przypomniał, że we wtorek posłowie KO Paweł Kowal, Dariusz Rosati i Bartłomiej Sienkiewicz udali się z kontrolą poselską do MSZ, aby zapoznać się z notą dyplomatyczną, wysłaną przez polski rząd do rządu Niemiec w związku z domaganiem się przez Polskę reparacji za szkody w wyniku II wojny światowej. Szef MSZ Zbigniew Rau podpisał tę notę 3 października.

"No i wyszli i powiadomili Polaków ze zgrozą na twarzy, że tam nie ma słowa +reparacje+. Co to za nota, w której nie ma słowa reparacje. Otóż korzystam z okazji, żeby wyjaśnić. Słowo reparacje oczywiście może być użyte potocznie i bywa używane i są do tego nawet pewne przesłanki, ale ono łączy się przede wszystkim z tym, co zwykle dzieje się po wojnie, a szczególnie po wielkiej wojnie, z traktatem pokojowym, z ostatecznym rozwiązaniem problemu związanych z wojną. A jak państwo wiecie, takiego traktatu po II wojnie światowej nie było" - powiedział, odnosząc się do inicjatywy posłów KO.

"My mamy na przykład traktat pokojowy z Japonią, ale traktatu pokojowego z Niemcami nie ma. Nie jesteśmy w stanie wojny, nie przesadzajmy, ale takiego traktatu nie mamy i żeby być precyzyjnym, ale także dlatego, żeby nie można było odwoływać się do pewnych wydarzeń, które miały miejsce zaraz po wojnie, czy nawet przy końcu wojny, to znaczy pewnych postanowień trzech mocarstw co do tego, jak te odszkodowania miałyby wyglądać, po prostu tego słowa żebyśmy unikali. Chociaż padało wielokrotnie, ale jednak w takim dokumencie jak ten, o którym mówiłem, to słowo nie zostało użyte" – mówił.

"Jak nie ma się czego (przyczepić), a ta nota jest naprawdę dobrze napisana, bo nie ukrywam, że ją czytałem, jak się nie ma do czego przyczepić, to każdy pretekst jest dobry" – przekonywał prezes PiS.

Kaczyński mówił, że nie rozumie, czemu w sprawie bardzo ważnej dla interesów Polski - ekonomicznych i moralnych "ktoś występuje przeciwko swojemu państwu i własnemu narodowi".

Według niego, Niemcy zapłaciły odszkodowania 70 państwom, "także takim (...) którym wielkiej szkody nie uczynili, na przykład Meksykowi", a Polakom nie. "To jest takie dzielenie narodów na gorsze i lepsze i nas oni łaskawie zaliczyli do tych już najgorszych, mamy się na to zgadzać?" - pytał. "Tylko, że tamci się zgadzają. I my tę sprawę będziemy prowadzili zaciekle, bo ona wiąże się z czymś, co odnosi się nie tylko do historii" - podkreślił.

Wskazywał, że chodzi tu "o wydarzenia całkiem współczesne, interesy w UE, o sposób traktowania nas, o bezprawne ingerencje w nasze wewnętrzne sprawy, które są zastrzeżone dla państw narodowych, o to, że się nam nie daje pieniędzy, które nam się należą, które są zatwierdzone". Jak ocenił, "to jest polityka zmierzająca do tego, by wywracać rządy, które mają inny kierunek niż ten główny nurt współczesnej europejskiej polityki".

Szef PiS: nasz cel - zbudować wspólnotę na podstawie tradycyjnych wartości

Kaczyński podkreślił, że to najważniejszy cel wobec bardzo groźnych perspektyw rozwoju wojny tuż za naszą wschodnią granicą - dużo bliżej, niż dzisiaj.

"Tutaj jest potrzeba dobrej woli wszystkich, którzy chcą, by Polacy byli wspólnotą, wspólnotą realną - nie tylko w jakichś momentach uroczystych, tylko byli wspólnotą na co dzień" - podkreślił prezes PiS. Zaznaczył, że chodzi również o wspólne działanie całego państwa - rządu, ale również samorządów i o to "by wspólnota między nami wszystkimi była bardziej ścisła".

"A w każdym razie, żeby się nie cofała, by ten podział nie był coraz mocniejszy, coraz szerszy" - zaznaczył prezes PiS.

Podkreślił, że PiS zawróciło już kraj z procesu rozbrajania się, ale ciągle nie może zaleźć klucza do integracji. "Ale nawet jeżeli do wyborów - zwycięskich mam nadzieję, wierzę w to głęboko - tego klucza nie odnajdziemy, to będziemy go szukać dalej. To jest nasz cel. Bo naszym celem nie jest wygrać tę bitwę i zmiażdżyć przeciwnika" - mówił.

"Naszym celem jest zjednoczyć nasz naród na podstawie, na fundamencie, tradycyjnych polskich wartości i po prostu zdrowego rozsądku" - powiedział lider PiS.

 

"Jesteśmy partią wolności"

"Jesteśmy przywiązani do cywilizacji, która ma swoje wady, miała różne fazy, ale która generalnie rzecz biorąc była w dotychczasowej historii ludzkości i jest nadal najbardziej przyjazną człowiekowi cywilizacją w dziejach. Nikt nigdy nie stworzył cywilizacji bardziej przyjaznej dla człowieka, niż ta, która wyrosła z chrześcijaństwa" - podkreślił Kaczyński.

"My tej cywilizacji bronimy w imię interesów naszej wspólnoty. Chcemy żyć w zgodzie z tymi wszystkimi instytucjami, mechanizmami, które doprowadziły do gigantycznego rozwoju właśnie tej cywilizacji" - zaznaczył.

Zauważył, że różne cywilizacje w dziejach świata stały wyżej niż ta europejska. "A mimo wszystko nie były w stanie stworzyć tego wszystkiego, co powstało w ramach tej, którą my dzisiaj reprezentujemy i której bronimy. Robimy to w naszym narodowym interesie, ale robimy to także w interesie europejskim. Powiem więcej, w interesie całej ludzkości" - ocenił Kaczyński.

"Dlatego nasza polityka powoduje tego rodzaju sprzeciw, z jakim się właściwie na co dzień spotykamy (w Parlamencie Europejskim - PAP), bo tam szaleje nowa lewica, lewica postmarksistowska, czy neomarksistowska. To jest lewica, która po prostu atakuje wszystko, co tę cywilizację tworzyło. Co więcej, atakuje samą istotę człowieczeństwa" - wskazał prezes PiS.

Wyjaśnił, że według jego poglądu, w który głęboko wierzy "godność człowieka jest wynikiem boskiego działania", ale jeżeli ktoś to odrzuca, to jest wynikiem natury. "Niezależenie od tego, jak widzimy jej źródła, jedną z tych naturalnych różnic jest różnica zawarta w genach między kobietami, a mężczyznami" - podkreślił.

"My rzeczywiście nie uważamy, żeby każdy mógł powiedzieć, że jest kobietą albo mężczyzną. I żebym na przykład ja, przy całej skromności swojej powierzchowności i postury mógł nagle ogłosić, że jestem kobietą. Nie byłaby to prawda. Dlatego właśnie mówimy +nie+. Nie chcemy dać sobie narzucić poprawności politycznej, która zawiera w sobie wszystkie te reguły. I co więcej, nie tylko zawiera te reguły w sobie, ale próbuje je przekazywać szerzej, nie tylko poprzez nacisk propagandowy, ale także poprzez przymus państwowy" - tłumaczył.

"Chcemy w Polsce tego co jest wielkim dorobkiem naszej cywilizacji. A jeśli chodzi o wolności religijne, to jest to taki specyficzny polski dorobek, bo my mamy znacznie większą, dłuższą tradycję tej wolności religijnej, niż ogromna większość państw europejskich. My chcemy tej wolności bronić. My jesteśmy partią wolności" - przekonywał Kaczyński.

"Powązki są w rękach miasta, tylko dlatego mogą być tam chowani ludzie, którzy na to nie zasługują"

Na Powązkach Wojskowych w Warszawie we wtorek odbył się pogrzeb rzecznika prasowego rządu PRL w stanie wojennym Jerzego Urbana. Udział w ceremonii wziął m.in.: były prezydent Aleksander Kwaśniewski, Adam Michnik, Katarzyna Grochola, Olga Lipińska oraz posłowie Maciej Gdula (Lewica) oraz Andrzej Rozenek (PPS).

Kaczyński został zapytany "dlaczego państwo pozwala chować dziś na Powązkach przestępców mających krew na rękach".

"Jeśli chodzi o Powązki Wojskowe, otóż one są w rękach miasta. I tylko dlatego mogą być tam chowani ludzie, którzy naprawdę nie zasługują na to, to mało powiedzieć. Ludzie, którzy zaszkodzili Polsce jak mało kto" - odpowiedział.

Przypomniał, że niedawno odbył się pogrzeb, ale - jak zaznaczył - aż wstyd wymieniać to nazwisko. "Warto się przyglądać, kto na takich pogrzebach bywa" - powiedział.

Jarosław Kaczyński: postuluję, aby podwoić środki na koła gospodyń wiejskich

Prezes PiS Jarosław Kaczyński został zapytany, czy jest szansa na zwiększenie środków dla kół gospodyń wiejskich.

"Tak proszę państwa, ja sam postuluje, żeby to w tej chwili podwoić" - odpowiedział Kaczyński. "Mam nadzieję, że przekonam moje koleżanki i moich kolegów z rządu, żeby taka decyzja zapadła, bo rzeczywiście to jest bardzo autentyczny i bardzo pożyteczny ruch społeczny" - dodał.

"To naprawdę wielka wartość w niezbyt rozbuchanym życiu organizacyjnym naszego społeczeństwa. To są takie jasne punkty, dobrze, żeby coraz jaśniej świeciły, a paniom się kłaniam i dziękuję za to zaangażowanie" - mówił prezes PiS.

Prezes PiS o projekcie dot. sędziów pokoju: z anglosaskimi sądami pokoju będą miały bardzo niewiele wspólnego

Szef PiS został również zapytany, dlaczego nie są karani ci, którzy obrażają najważniejsze osoby w państwie, np. w mediach społecznościowych.

Kaczyński przyznał, że pewne rzeczy się nie udały. "Ze spraw państwowych nie udała nam się jak dotychczas reforma sądownictwa, głównie ze względu na opór ze strony UE, na ten szantaż, któremu byliśmy poddawani" - mówił. "To się nie udało i sądy w najbardziej oczywistych sprawach wydają wyroki uniewinniające albo też całkowicie symboliczne, typu 100 zł kary. Taka jest dzisiaj rzeczywistość" - dodał.

Zwrócił uwagę, że on sam co tydzień podpisuje ileś pism, w których - jak mówił - "piszę, że nie domagam się ścigania kogoś kto mnie w jakiś sposób obrażał, dlatego, że cały czas musiałbym spędzać w prokuraturach i sądach".

Szef PiS zapewnił, że jego ugrupowanie nie zrezygnowało z naprawy sądownictwa. "Będziemy to kontynuować. Już teraz będzie podjęta praca nad spłaszczeniem tej polskiej struktury sądowej" - powiedział.

Kaczyński zaznaczył, że "w związku z postulatami takiego naszego niewielkiego, ale cennego sojusznika, choć czasem troszkę takiego trudnego, czyli formacji Pawła Kukiza, będziemy przygotowywali sądy pokoju". "Powiem szczerze, chociaż być może Paweł Kukiz - osobiście przeze mnie lubiany - się trochę obrazi, te sądy pokoju z tymi anglosaskimi sądami pokoju będą miały bardzo niewiele wspólnego. To nawet nie jest takie podobieństwo jak muł i koń" - powiedział Kaczyński.

Jak tłumaczył, tam to polega na tym, że ktoś, kto ma zaufanie społeczne staje do wyborów i zostaje wybrany i nie musi być prawnikiem. "Jeżeli nie jest prawnikiem musi mieć asystenta prawnego i wydaje w innym systemie prawnym, gdzie te elementy sprawiedliwościowe, takie zdroworozsądkowe odgrywają dużo większą rolę, niż w tych państwach gdzie jest tzw. system kontynentalny" - mówił.

"Natomiast tutaj, zgodnie z wymogami polskiej konstytucji taki sędzia pokoju musi być prawnikiem, ale po drugie musi przejść przez KRS i po trzecie musi być mianowany przez prezydenta. W Polsce nie wolno - to TK tak postanowił - sądzić nikomu kto nie jest sędzią" - powiedział szef PiS.

"Jak to wyjdzie, nie wiem. Ale nazwa będzie sąd pokoju, chociaż instytucja w gruncie rzeczy będzie nie bardzo przypominała tamta instytucję" - zaznaczył.

Dodał, że projekt w sprawie sędziów pokoju trzeba będzie poprawić i "będziemy się starali to przeprowadzić". "Ale co do sukcesu tego w praktyce ja pewności nie mam. Ale czasem w polityce trzeba też różne rzeczy wypróbować. Może to jakoś wyjdzie, może kilka milionów spraw takich drobnych przejdzie do innych sądów, będzie niższe obciążenie. Jednocześnie przeprowadzimy podniesienie sądów rejonowych do poziomu okręgowych" - mówił.

W listopadzie ubiegłego roku prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt zakładający wprowadzenie w Polsce instytucji sędziów pokoju. Prace nad projektem toczyły się od wiosny ubiegłego roku w ramach prezydenckiego zespołu pod kierownictwem prof. Kruszyńskiego. Zespół rozpoczął działalność po rozmowach Pawła Kukiza z prezydentem Andrzejem Dudą. Wprowadzenie instytucji sędziów pokoju jest jedną ze sztandarowych propozycji programowych Kukiz'15.

Prezydencka propozycja objęła: projekt ustawy o sędziach pokoju oraz projekt przepisów wprowadzających do ustawy. Propozycja zakłada utworzenie sądów pokoju jako nowej kategorii w ramach sądownictwa powszechnego. Miałyby one zajmować się najprostszymi sprawami, a orzekać w nich mieliby sędziowie wybierani w wyborach powszechnych na sześcioletnią kadencję. Prezydent Duda, kierując inicjatywę do Sejmu, wskazywał, że wprowadzenie instytucji sędziów pokoju przybliży wymiar sprawiedliwości do obywatela i przyspieszy procedury sądowe.

W Sejmie propozycją zajmuje się specjalnie powołana podkomisja. Pod koniec września zakończyła ona omawianie propozycji w części dotyczącej projektu o sędziach pokoju, musi jednak jeszcze omówić drugi projekt - przepisów wprowadzających tę reformę. Drugi z projektów trzeba dostosować do aktualnego stanu prawnego, więc na razie prace podkomisji odroczono.

1 października prezes PiS wskazywał w Koszalinie, że w kwestii sądów pokoju są ogromne kłopoty o charakterze legislacyjnym. Ja to popieram ze względu na umowę z Pawłem Kukizem, ale mam pewne wątpliwości. Przygotowywana jest potrzebna do tego zmiana spłaszczająca strukturę sądów powszechnych - powiedział wtedy Kaczyński.

Kilka dni później Paweł Kukiz poinformował, że zawiesza wspólne głosowanie z PiS w Sejmie w ramach zawartej w ubiegłym roku umowy między jego formacją a ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego. Polityk od miesięcy deklarował, że warunkiem dalszego wspólnego głosowania jest uchwalenie projektu przez Sejm do końca września.

W tym tygodniu prezydent Andrzej Duda spotka się z liderem Kukiz'15 m.in. ws. projektu o sędziach pokoju. Paweł Kukiz przyznał w rozmowie z PAP, że będzie rozmawiał z prezydentem o przyspieszeniu prac nad projektem.

"W pewnym sensie wolności i poczucia swobody na uczelniach było więcej, gdy studiowałem"

Jarosław Kaczyński mówił miedzy innymi o szkolnictwie wyższym.

"My chcemy uczelni, które będą zgodne z tradycja akademicką, tą, która kształtowała się jeszcze w średniowieczu, bo to naprawdę stara instytucja i taka właśnie typowo europejska, typowa nasza i typowo przy tym chrześcijańska - szkoły wyższe były całe wieki bardzo blisko związane z Kościołem (...) Krótko mówiąc (chcę - PAP), żeby to było podtrzymane, żeby ten atak lewicy, która odbiera wolność i po prostu robi młodym ludziom wodę z mózgu, (...) żeby ten atak został odparty" - powiedział prezes PiS.

"To jest coś, co może niektórych z państwa zaskoczy, ale jak ja słyszę o niektórych rzeczach, które dzieją się dzisiaj na uniwersytecie, to czasem mam takie wrażenie, że w latach, kiedy studiowałem - a to naprawdę już bardzo odległe lata - '67-'71, czyli już przeszło pół wieku temu, (...) że wtedy - w pewnym sensie, bo oczywiście wtedy był komunizm, ale w pewnym sensie - tej wolności, tego poczucia swobody było więcej, niż dziś, mimo że był to okres marca 1968 r. i okres pomarcowy - taki smutny okres na uczelniach" - ocenił Kaczyński.

Jarosław Kaczyński wspominał także, że w okresie lat '70 przez pewien czas wykładał na uczelniach "to w oczywisty sposób można powiedzieć, że było tej swobody pod wieloma względami więcej."

Najważniejsze wyzwanie dla Polski

Prezes PiS podkreślił, że Polska "nie musi mieć gospodarki, która jest całkowicie w polskich rękach, bo to jest pomysł z czasów komunistycznych, ale udział kapitału polskiego - szczególnie w strategicznych częściach gospodarki, powinien być decydujący".

Kaczyński zaznaczył, że "inwestycje zagraniczne, które wnoszą nowe technologie i kapitał są dla Polski pożyteczne".

Zwrócił uwagę, że "ze względu na pewne ciągłe braki, mimo trzydziestu paru lat gospodarki rynkowej, także pewne dziedziny, które w różnych państwach są w rękach prywatnych, w Polsce teraz i jak sądzę jeszcze przez najbliższe dziesięciolecia będą musiały być kontrolowane przez państwo". "W przeciwnym wypadku, wpadną w ręce naszych przeciwników, przeciwników Polski" - ocenił prezes PiS.

Zwrócił również uwagę, że w ostatni czasie "inwestycje państwowe ogromnie wzrosły - do stu kilkudziesięciu miliardów złotych, natomiast inwestycje prywatne mocno kuleją".

Zapytany, co jest najważniejszym wyzwaniem, które stoi przed naszym krajem, w ciągu najbliższych 2-3 lat, prezes PiS oświadczył, że "najważniejszym wyzwaniem dla Polski jest obronić się przed kryzysem gospodarczym, w tym przede wszystkim przed bezrobociem i przyczynić do zwycięstwa Ukraińców nad Rosjanami, co będzie wielką geopolityczną zmianą na naszą korzyść".

Prezes PiS: oferujemy młodym ludziom perspektywę życia na dobrym poziomie

Kaczyński został zapytany o propozycje dla młodych ludzi. Podkreślił, że PiS oferuje perspektywę życia w poważnej, silnej, dobrze rozwijającej się Polsce, która dogania pod względem poziomu życia inne kraje np. Niemcy.

Nawiązując do zaspokajania potrzeb młodego pokolenia, przyznał, że "nie udało nam się z mieszkaniami". "Mieszkanie Plus to tylko 40 tys. mieszkań, licząc te, które są w budowie, a powinno to być co najmniej dziesięć razy więcej" – stwierdził lider PiS.

Według niego, program się nie udał ze względu na opór deweloperów oraz różnych instytucji, które mogły "dać to, co jest najbardziej potrzebne, czyli działki – tanie albo tylko symbolicznie opłacane". "Ten opór był zbyt mocny, żeby to można było przełamać w tych warunkach politycznych, w których myśmy działali, przy ataku ze wszystkich stron" – ocenił Kaczyński.

Zaznaczył, że PiS proponuje młodym również wolność. Jego zdaniem, niektórzy z nich mogą teraz tego nie rozumieć i uważać, że "wolność lewicowa – to jest ta wolność prawdziwa". "Ale jak trochę lat minie, będą trochę dojrzalsi, to zobaczą, że wolność to jest wolność wyrażania najróżniejszych poglądów i różnych postaw życiowych, a jednocześnie jest to zamknięte w pewnych ramach, które w naszym przekonaniu Bóg nam stworzył, a jeśli ktoś w Boga nie wierzy, to natura nam stworzyła" – dodał Kaczyński.

Przypomniał, że PiS wprowadziło m.in. brak opodatkowania do 26. roku życia, jak również szerokie wsparcie dla rodziców. "Tego będzie coraz więcej. Przede wszystkim, to jest perspektywa życia na dobrym poziomie, w liczącym się kraju, bez tego kompleksu niższości wobec Zachodu" - zadeklarował Kaczyński.

Przeciwnicy partii rządzącej zgromadzili się w środę przed ośrodkiem edukacyjnym Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, gdzie odbywało się spotkanie z prezesem PiS. Kilkudziesięcioosobowa grupa wznosiła okrzyki, trzymając transparenty m.in. z ośmioma gwiazdkami i hasłami skierowanymi przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. (PAP)

Autorzy: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Gabriela Bogaczyk, Rafał Białkowski, Wiktoria Nicałek, Aleksander Główczewski, Bartłomiej Figaj, Piotr Śmiłowicz, Magdalena Gronek

mj/