„Mam 80 lat, są lepsi i młodsi ode mnie, którzy mogą przejąć stery w partii” - tak od dłuższego czasu mówił Korwin zagadywany, jak długo jeszcze chciałby kierować partią jednoznacznie kojarzącą się z jego osobą i nazwiskiem. A nie wszyscy wiedzą, że to skrót od "Konfederacja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja", bo tak jak nazwała część działaczy Kongresu Nowej Prawicy, którzy skupili się wokół Korwin-Mikkego.
Ten pod koniec września przeciął bardzo już powszechne pogłoski o swym odejściu, mówiąc "Rzeczpospolitej", że "ma zamiar przekazać stery" wiceprezesowi partii KORWiN.
"Pan Sławomir Mentzen na pewno byłby dobrym prezesem partii, ale niech kongres zdecyduje; a jak będzie trzeba, to zmieni się nazwę partii i moje nazwisko zastąpi się innym" – mówił nestor polskiej prawicy. Na sobotnim kongresie zapewnił, że "z polityki nie odchodzi". "Wciąż będę aktywny" - zapewniał dziennikarzy, ciekawych także tego, czy to prawda, że na jego odejście naciskali inni posłowie Konfederacji, wśród nich ci, którzy sami odeszli z partii KORWIN 8 marca br., mówiąc publicznie, że powodem było m.in. to, iż prezes Korwin-Mikke bronił Putina, który właśnie wysłał swoją armię, aby zbrojnie wprowadziła ruski mir w Ukrainie.
Nowy lider partii KORWiN ogłosił podczas kongresu prawybory na liderów list do Sejmu, mieliby w nich wziąć udział zarówno członkowie jego partii, jak i członkowie powstałej po rozłamie partii Artura Dziambora.
Za wyborem Mentzena głosowało 302 delegatów, 14 było przeciwnych, i 10 wstrzymało się od głosu. Sławomir Mentzen został wcześniej sam wskazany przez Korwin-Mikkego na swojego następcę.
Poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke został przez aklamację wybrany na nowo powołane stanowisko prezesa-założyciela partii. (PAP)
mj/